Chapter 10

4 1 0
                                    

W South Sunny klub młodych debiutantek szczycił się prestiżem i tradycją od lat, prowadząca Madame Paris to kobieta pełna powabu i dystygaowaności oraz dobrych manier, uczyła młode dziewczyny jak obyć się się w zachowaniu wśród elit. Przyszłam do tej salki, siedziało już kila dziewcząt coś szeptających i rozmawiających między sobą, zajęłam wolne miejsce wbiłam wzrok w trampki żeby nie konfrontować się spojrzeniami czułam że krzywo na mnie patrzą, szepcząc to ta amerykanka. Po jakimś czasie do sali weszła kobieta i nagle wszystko zamilkło tak tylko że było słychać wiatr tłuczące się w okno.

- Witajcie moje panie na kolejnym naszym spotkaniu.- powiedziała donośnie.

- Witamy Madame Paris.- wszystkie jak jeden mąż odpowiedziały.

- Dziś mamy nową kandydatkę, powitajcie proszę Cilie Campbell. - wskazała na mnie, czułam się nieco nieswojo. Kilka słów o sobie.

- No więc jestem..

- Aa a pełnymi zdaniami kochanie. - przerwała.

- Właściwie mówi się Cilia czyli Lia Campbell pochodzę za Ameryki sama nie wiem co tu robię..

- Miałaś na myśli powiedzieć chcę nauczyć się dobrych manier i obycia w środowisku, dowiedzenia się jak znaleść dobrego męża i wspólnie założyć rodzinę.

- Nie mało mnie to obchodzi jestem tu bo mi kazano, brzmi jak osiemnasty wiek.- nie wytrzymałam miałam dość trzymania buzi na kłódkę.

- Właśnie dlatego uczymy młode panny jak należy zwracać się do starszych, to twoja pierwsza wizyta więc jeszcze mało wiesz tu panują pewne zasady, Carmen przypomnij.

- Khmm..- wstała chrząkając młoda blond dziewczyna.- Do każdego należy odnosić się z szacunkiem, nie podnosić głosu oraz nie mówić jak cię o to nie proszono, panują tu kary jaki i nagrody za złe lub dobre zachowanie..

Pomyślałam przez chwilę że zostałam zamknięta w ośrodku karnym.

- Dziękuję, już rozumiesz.. za tem zaczynamy drugi temat sztućce i postawa przy stole..

Jak słowo daje umrę i będą mnie wynosić, w końcu nie odezwałam się i przez trzy godziny przesiedziałam w sali bez klimatyzacji, a babka nawijała z przejęciem o widelcach, liczyłam minuty. Nareszcie przerwa.

- Nastała przerwa, za chwilę poznacie czym jest i jak rozmawiać w gościach  o polityce. Korzystajcie z wody i drobnych ciasteczek, mamy piętnaście minut od teraz. - wstała i wyszła, ja dalej się nic nie odzywając patrzyłam w okno była piękna pogoda a ja dusiłam się jak w szklarni. W tym momencie myślałam jak cudownie znów by było popływać z Anthonym za często o nim myślę musiało się to skończyć, ale w takich chwilach tylko on mógł by mnie uratować. Z nikim nie nawiązałam tak dobrego kontaktu jak z nim. Kiedy postanowiłam na chwilę rozprostować nogi coś pukało w oknie, postanowiłam sprawdzić większość dziewczyn poszła do toalet pewnie na obrabianie. Pod oknem stał Anthony, szeroko otworzyłam żeby się nie skapnęli miałam mało czasu .

- Co tu robisz nie możesz napisać.. tylko przychodzisz?

- Przechodziłem i postanowiłem sprawdzić jak sobie radzisz.

- Zabierz mnie stąd proszę, siedzę tu od trzech godzin a po trzech minutach miałam już dość.

- Idę trenować, możesz dołączyć.

- Chciałabym ale muszę obyć tą torturę.

- Byłaś kiedyś na wargach?
Może urwiesz się na chwilę.

- Muszę tu zostać.. spotkamy się później?

- Później nie mam kiedy, zapraszam wyciągnął rękę.

On a summer night Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz