6

441 19 0
                                    

Cassie stała na wprost Gwen, pojedynkowały się już od dobrych kilku minut. Z tym że ta pierwsza głównie odbijała zaklęcia, zamiast je rzucać.

- Co robisz Cas?- Pomiędzy świstem rzucanych zaklęć doleciał do niej krzyk Gwen.- Zacznij wreszcie atakować.

Cassandra nie mogła dłużej grać na zwłokę. Zaczęła posyłać zaklęcia w stronę przyjaciółki. Ale każde z nich celowo przelatywało obok.

Ktoś śledzący pojedynek z boku mógłby pomyśleć, że Cassandra nie może znieść presji. Być może jest zbyt zestresowana, a lecące w jej stronę zaklęcia nie dają szansy na odegranie się.

- Coś dzieje się z moją różdżką — odkrzyknęła.

Gwen wyglądała na wkurzoną. Nie potrzebowała litości czy oszustwa, by wygrać. Jedyne zaklęcie, którym została trafiona, było czarem rozweselającym i trwało zaledwie chwile. Cassandra należała do najlepszych uczniów na roku, jeżeli ktoś miałby wygrać te pojedynki, to byłaby to właśnie ona. Nikt o tym nie wiedział, ale sama podszkoliła w nich Gwen. Jak więc mogła teraz swoimi niezgrabnymi ruchami i pudłowanymi zaklęciami przypominać Longbottoma? Cassandra chciała już zakończyć pojedynek, zaplątała różdżkę w szkolną szatę, a kilka sekund wystarczyłoby została trafiona drętwotą.

...

Zaklęcie rzucone przez Gwen spowodowało u Cassie utratę przytomności. Profesor Flitwick musiał użyć czaru Rennervate, by obudzić Krukonkę z omdlenia. Turniej zakończył się wygraną Slytherinu, czego nie było jej dane zobaczyć. Cassandra siedziała w kącie sali na ławce i jeszcze przez chwilę lekko oszołomiona dochodziła do siebie. Została sama z profesorem zaklęć, wszyscy uczniowie dawno opuścili klasę. Z tego co dowiedziała się od Padmy Gwen wyszła z sali od razu po przegranej z Nott'em, nie czekając na zakończenie lekcji.

- Uczę cię już piąty rok panienko Sweeney — Flitwick wyglądał na szczerze zmartwionego.- mogłoby się wydawać, że nie zależało ci na wygraniu tego pojedynku.

- Mówiłam już, nie mogłam zapanować nad swoją różdżką. - Cassandra nie chciała dłużej drążyć tematu, wystarczająco już narozrabiała.

- Tak, tak oczywiście jednak wiem, że przyjaźnicie się razem z panną Connolly a to..

- Profesorze, nie czuję się najlepiej, mogę już iść?

- Ależ oczywiście.

Cassandra czułą, że zawiodła najbliższe sobie osoby. Krukoni przegrali. Dała Gwen wygrać tylko po to, by nie musieć się zmierzyć z Theodorem. Jakby to była najgorsza rzecz w świecie, jaka mogła ją spotkać. Przeprosiła nauczyciela i ruszyła czym prędzej w stronę wyjścia. Odetchnęła dopiero za drzwiami sali, opierając się plecami o chłodne mury zamku. Przymknęła oczy. Jej odpoczynek nie mógł trwać długo, usłyszała prychnięcie pełne pogardy a gdy otworzyła oczy, kilka kroków dalej pod ścianą stał on.

- Zostaw mnie w spokoju Nott.

- Nie zdążyłem się jeszcze do ciebie odezwać.

- Zrobiłeś wystarczająco, przyglądałeś mi się przez całą lekcję.

- Nie schlebiaj sobie Sweeney — wycedził przez zaciśnięte zęby. - Powiedz mi, warto było? Aż tak mnie nienawidzisz, że musiałaś specjalnie przegrać przed naszą rundą. Ciekawe czy twoi przyjaciele byliby zadowoleni z tego, że celowo pozbawiłaś ich punktów.

- Wygrał lepszy, odczep się — skręciłaby go wyminąć, ale brunet zastąpił jej drogę.

Że też pomyślała, że jest lepszą aktorką niż sądziła. Widziała reakcję Gwen, przejęcie profesora Flitwick'a, nawet Nott nie dał się oszukać jej słabym zagraniom. Jeżeli reszta uczniów też dostrzegła, co naprawdę zaszło zrobiła z siebie jedynie idiotkę, która boi się wygrać i zmierzyć z nim.
Żałosne.

broken promise  / Theodore NottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz