Zorganizowana przez Harry'ego Pottera grupa odnalazła dla siebie spokojne miejsce do treningów, z dala od wścibskich oczu. Ową bezpieczną przystanią stał się odnaleziony na siódmym piętrze Pokój Życzeń. Znajdowało się w nim wszystko, czego potrzebowali od najróżniejszych książek magicznych do figur treningowych.
Tajne stowarzyszenie przybrało nazwę Gwardii Dumbledore'a, którą na pierwszym zebraniu zaproponowała Ginny Weasley. Podczas spotkania praktykowali zaklęcie wytrącające różdżki co Cassandrze szło wyśmienicie. Krukonkę niezmiernie cieszyło, że chodź tyle mogli zrobić, by postawić się Umbridge.Odnośnie Dolores, Cassandra postanowiła się nie wychylać i z zaciśniętymi zębami znosić jej lekcje choćby miała odliczać każdą sekundę do końca zajęć, wszystko by nie musieć ponownie przeżywać szlabanu.
...
Cassandra siedziała w Wielkiej sali i przeżuwała śniadanie, czekając z niecierpliwością na poranną pocztę. Na wprost niej wymachująca rękami Gwen trajkotała o zbliżającym się meczu Quidditcha. Ciemnowłosa była wielką fanką tego sportu, w końcu sama reprezentowała Ravenclaw jako ścigająca. Była tak podekscytowana nadchodzącym sezonem, że od rana buzia jej się nie zamykała. Cassandra złapała rozbawione spojrzenie Freda po drugiej stronie sali, próbował on udawać mimikę i gestykulację jej przyjaciółki. Obserwując go, omal nie zalała się kubkiem pitej herbaty.
- Rozbawiłam cię? - Zdezorientowana Gwen rozejrzała się dookoła.
- Nie, skąd, kontynuuj — odpowiedziała starając się nie patrzeć w stronę Weasleya.
- Tak więc jak mówiłam już za kilka dni pierwszy mecz grają Gryfoni ze Ślizgonami. Całym sercem jestem za domem lwa, ale ostatnio dane mi było zobaczyć Rona na obronie. Mówię ci Cas masakra! - Rozemocjonowana podniosła głos, a kilka zaciekawionych głów odwróciło się w ich kierunku.
- Daj spokój G, jest nowy. Potrzebuje tylko trochę potrenować.
- Trochę potrenować? Trochę? Mógłby ćwiczyć codziennie przez dwa lata i nic by mu nie pomogło!
- Gwen! - Cassandra pouczyła przyjaciółkę.
- No już, już. Zobaczymy, może masz rację. Dla nas to zawsze lepiej, łatwa wygrana.
Cassandra rozbawiona wywróciła oczami na ten komentarz. Miała odpowiedzieć, gdy do pomieszczenia wleciały sowy, a towarzyszące im gruchotanie i trzepot skrzydeł zagłuszyły otoczenie. Dziewczyna obserwowała, jak listy zlatywały z góry, trafiając prosto w ręce odbiorców. Piękna płomykówka wylądowała pomiędzy nią a Gwen wręczając tej drugiej kopertę z dołączonym małym pakunkiem.
-Solis! -Uradowana Gwen oderwała sówce kawałek swojej kanapki.
Ale Cassie nigdzie nie widziała znajomej sowy, żadna inna też nie zdawała się lecieć w jej kierunku. Wydało jej się to dość dziwne. Bardzo często wymieniała listy ze swoją matką, była pewna, że ani ona, ani ojciec nie przegapiliby terminu, aby móc dowiedzieć się co u niej słychać. A może jednak, w końcu mieli masę pracy. Ojciec tym bardziej. Pracował w ministerstwie jako auror a po tym jak ostatnio kilku niebezpiecznych śmierciożerców uciekło z Azkabanu zapewne miał ręce pełne roboty.
- Nie przejmuj się Cas, pewnie są zarobieni, przecież by o tobie nie zapomnieli. - Pocieszyła ją Gwen widząc przygnębioną minę i zajęła się opakowywaniem paczki.
- Pewnie masz rację..
...
Po minionych zajęciach Cassandra postanowiła spędzić popołudnie ze swoimi przyjaciółmi. Bliźniacy namawiali obydwie dziewczyny, by spróbowały ich nowych wynalazków, ale te po ostatniej wysypce zdecydowały się unikać ichnich nowości. Zamiast tego wygodnie rozsiedli się na kanapach, zachwycając się przeróżnymi smakami fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta.
CZYTASZ
broken promise / Theodore Nott
FanfictionCo się wydarzyło między Theodorem Nottem a Sweeney, że silna więź przyjaźni, która ich niegdyś łączyła przerodziła się w wzajemną nienawiść? Czy będą w stanie zapomnieć o minionych latach, wybaczyć i ponownie sobie zaufać? W obliczu nastałych mrocz...