17

410 29 6
                                    

Dalsza część lekcji eliksirów mijała im o wiele przyjemniej niż wcześniejsze minuty. Rozmawiali ze sobą dość swobodnie, co bardzo ich dziwiło, a w tym wszystkim potrafili skupić się na przyrządzaniu wywaru. Theodor jeszcze kilka razy upomniał swoją partnerkę, jednak robił to nieco przyjaźniej, a ona hardo to znosiła, przejmując się jakością eliksiru. Ze wspólnych pięcioletnich lekcji dobrze pamiętała, że większość Ślizgonów miała szczególny talent do tego przedmiotu. A Nott podobnie jak Malfoy był faworyzowany przez Snape'a, głównie dlatego zdecydowała się słuchać rad chłopaka, który miał o eliksirach większą wiedzę od niej.

Po skończeniu mikstury Snape odwiedził ich stanowisko pracy, a poczynione postępy nagrodził, przyznając im po dziesięć punktów. Cassandrę bardzo ucieszyła owocna praca oraz docenienie przez nauczyciela. Pochwały otrzymywane od Snape'a nie były częstym zjawiskiem, w istocie dziewczyna nie pamiętała, by kiedykolwiek jakąś otrzymała.

Lekcja dobiegła końca. Uczniowie zaczęli się pakować i powoli ruszali do wyjścia, by opuścić salę.

- Nieźle nam poszło — skwitowała Krukonka a Theodor przytaknął na jej słowa.

- Mi poszło świetnie, jeżeli o ciebie chodzi, mam pewne zastrzeżenie, ale mamy jeszcze miesiąc, by nad tym popracować. - Odpowiedział uszczypliwie, odnosząc się do popełnianych przez nią na tej lekcji błędów. Dogryzał jej, ale nie był opryskliwy czy nie miły, mówił to, zniewalająco się do niej uśmiechając.

- Dzięki Nott potrafisz człowieka pocieszyć — zaśmiał się, a jej udzielił się jego dobry humor.

Schowała podręcznik do torby i ruszała w kierunku wyjścia, gdy usłyszała, jak ją nawołuje.

- Sweeney?

Zatrzymała się i obróciła w jego stronę, patrząc jak momentalnie poważnieje.

- Przykro mi z powodu twojego ojca. Mówię szczerze, mam nadzieję, że wróci do zdrowia.

Dzisiejszego dnia był niesamowicie sympatyczny. Czyżby starał się uśpić jej czujność?

- Dzięki.

Przez chwilę rozchylił delikatnie usta, jakby pragnął coś dodać, ale dostrzegł stojącego po przeciwnej stronie sali Blaise'a, który ze zniecierpliwieniem czekał na kumpla. Pożegnali się na odchodne. Cassie ruszyła w kierunku Gwen a Theodor podszedł do Zabini'ego.

- Rozmawiasz z nim — rzuciła wyraźnie niezadowolona tym faktem Gwen, gdy już opuściły klasę.

- Pracowaliśmy razem G.

- Śmialiście się — dodała całkiem poważnie patrząc na Cassie wnikliwym spojrzeniem oceniając zbrodnię, jakiej ta się dopuściła.

- Daj spokój, to nic takiego — Cassie machnęła ręką, nie zważając na oceniający wzrok przyjaciółki. - Lepiej opowiadaj, jak ci się pracowało z Pansy.

- Cóż nie było wcale tak źle..

Ale nie było dane jej dokończyć gdy na horyzoncie pojawili się biegnący w ich stronę bliźniacy. Gdy dotarli do dziewczyn, omal ich nie wywracając, Cassie dostrzegła, że Fred trzyma w ręku zwiniętą gazetę.

- Cas musisz to zobaczyć.

- Co się stało?

- Po prostu to przeczytaj.

Cassie przejęła czasopismo, rozłożyła zwiniętą gazetę, a jej wzrok zatrzymał się na stronie głównej. Czuła na swoim policzku czarne włosy przyjaciółki, która zaglądając jej przez ramię, starała się odczytać nagłówek gazety.

broken promise  / Theodore NottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz