VIII

72 6 11
                                    

† Wanderer †

Było już dawno po 18, a Kazuhy nadal nie było.  A co ja mu miałem powiedzieć!  Nie mogę... jeszcze nie teraz.  Siedziałem skulony w pokoju głaszczac puchatą  kulkę. Z niewielkiego transu wyrwało mnie pukanie do drzwi.

- Proszę...- wymamrotałem w poduszkę którą jeszcze przed chwilą zasłaniałem sobie twarz.

Drzwi się lekko uchyliły a zza nich wyszedł Morax. W różowym bardzo męskim fsrtuszku trzymając na tatce kubek z herbatą.

- Pomyślałem, że jaśminowa poprawi Ci humor...- podszedł do mnie i wręczył mi kubek z aromatycznym napojem.

- Dzięki... - wlepiłem oczy w podłogę.

- Wiesz spotkałem Kazuhę..- zaczął nie pewnie Zhongli.- siedział sam w porcie ze łzami w oczach. Zagadałem od niego , a on patrząc się w stronę zachodzącego słońca powiedział: " Czemu ludzie którym ufam lub próbuje zaufać zawsze w jakimś stopniu mnie ranią. Co chwilę jest tylko kiedyś Ci powiem, kiedyś Ci powiem! Ale to nigdy nie nadejdzie bo zawsze dana mi osoba znikała!"... Jedyne co moglem w tedy zrobić to dać mu chusteczke. Słuchaj nie wiem o co poszło, ale ja bym radził to jak najszybciej wyjaśnić... Widać, że chłopak ma problem z sobą i nie wiadomo do czego jest zdolny. Od zewnątrz wydake się bardzo silny, ale w środku jest zrujnowamy mimo to że tego nie pokazuje. - brunet poczochrał mi włosy i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

- Przecież wiem...- wyjąkałem w poduszkę. Aromat herbaty wypełnił cały pokój. Miał przyjść po osiemnastej a dochodziła już dziewiętnasta... I znowu to robie, znowu krzywdzę osoby mi bliskie.... Jestem beznadziejny ....
Znowu spierdoliłem. Znów uciekam. Zmęczony ciągłymi łzami zasnąłem. Nie dane mi było spanie bo do mojej sypialni prawie wyrywając drzwi wparowała zdesperowana Beidou.

- Widziałeś gdzieś Kazuhę!?- szatynka podparła sie o niewielkie biórko.

- Ee nie? A o co chodzi? - zestresowany podniosłem się do siadu.

- Słuchaj mnie kurduplu bardzo uważnie Kazuha znikną bez śladu. W pokoju nie ma jego rzeczy. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe że ma problemy z psychiką.  Co mu kurwa powiedziałeś?! Psycholodzy próbowali mu pomóc... Lecz  nic z tego problemy które miał zanim On zginą a potem na skutek tragedii która wydarzyła się przed jego oczami zostawiła pernamętne ślady np. częste obwinianie sie o wszystko! Jest silny bo dużo zniósł. Powiedziałam trochę za dużo... Zapytam się po raz ostatni co mu nagadałeś!?

- Nic kurwa! Nie powinno Cię to interesować! Myślisz kurwa, że On tylko też ma problemy?! A bys sie kurwa zdziwiła! Żyje dłużej na tym pierdolonym świecie od ciebie i niego! Więcej przeżyłem bolesnych zdarzeń. Najpierw porażka stworzona przez matkę; potem utrata kednych a potem drugich bliskich i wmówienie mi, że to prze ze mnie! Potem kurwa innych raniłem, byłem szczurem. laboratoryjnym i dostałem kurwa szanse. Ale nikogo nie obchodzą moje problemy. Nikt kurwa nie jest w stanie mi pomóc bo nik nie pamięta kim był Kunikuzishi! Nie rozumiesz że nie mogę mu powiedzieć wszystkiego co działo się przed pewnym incydentem?! Nie powiem mu od tak że kurwa go kocham od dawna i że kurwa się znaliśmy kiedyś! - byłem zdesperowany, zbyt dużo jej w napływie emocji powiedziałem... Łzy lały się niemiłosiernie po moich policzkach.

Kobieta zbliżyła się do mnie z sztyletem i przystawiła mi go do krtani.

- Słuchaj jak coś mu się stanie to osobiście przyjdę i wyśle cię na drugą stronę tym sztyletem!- po tych słowach wybiegła z mojego pokoju.

Mijały godziny, a ja nie potrafiłem wstać z łóżka ani nic. Matka jeżeli tak w ogóle mogę ją nazywać zresztą miała rację, zawsze spierdole. Jestem egoistycznym dupkiem. Błysk w oku zgasł i siedząc tak wyglądałem jak lalka. Tylko że nie ożywiona.

Znowu któś wparował do mojego pokoju. Nie wiele widziałem przez łzy tylko po głuchym głosie byłem w stanie rozpoznać kim była dana osoba. Był to Aether razem z Xiao.

- No już wychodzimy, wstawaj! Idziemy szukać twojego kochanka.- blondyn chwycił mnie za nadgarstek razem z emosem.

- Spierdoliłem jak zwykle. I powiedziałem, za dużo i w ogóle... Zostawcie Cie mnie!- szarpałem się z nimi.- Nic nie rozumiecie!

- Masz racje nie wiemy o co znów poszło, ale nie pozwole byś siedział na dupie! Nie chce byś znów spartolił! - uległem i wyciągneli mnie z mieszkania.

Było ciemno jedynym źródłem światła były uliczne lampiony i latarnie. Zatrzymałem się w własnym świecie. Odgłosy przechodniów jak i głosy Adeptusa i travelera były głuche. Jedyne co rozbrzmiewało w mojej głowie był głos jego... Proszę niech nic mu się nie stanie przez moją głupotę....

___________________^-^_____________________

Witam dawno sie nie widzieliśmy. Tyle razy zmieniałam ten chapter. Ale sama sie nie spodziewałam że tak sie sprawy potoczą XD

//I will find you no matter what// Scarakazu // Kazuscara// Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz