† Wanderer †
Stanąłem pod bramą Miasta Geo Archona... Miałem już przekroczyć próg miasta gdzie mniej więcej straży nie było lecz nagle poczułem jak coś a raczej ktoś ciągnie mnie w krzaki obok. Proszę byle to nie był pedofil nie jestem dzieckiem, nawet jeżeli na takiego wyglądam...
Gdy już mnie puścił spojrzałem na tą osobę z zbyt dobrze mi znaną roztrzepaną rudą czupryną... Jeszcze tego brakowało by ten debil mnie zaczepił. Myślałem, że więcej go nje spotkam a tu prosze jak na tacy. Tartaglia przeskanował mnie od góry do dołu.- Nie kojarzę byś z tąd był... Ale twarz jakby znajoma... Czy my się gdzieś nie widzieliśmy?- Rudowłosy spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy co u niego akurat było czymś żadkim. Serce na te ostatnie pytanie dosłownie się zatrzymało... Odłożyłem niewielki bagaż w bok i skrzyżowałem ręce na piersi. Spojrzałem na niego z lekkim zażenowaniem.
- A ty niby to kto?- za te słowa skarciłem się w myślach wiedziałem że przez to kurde do tej jego walki dojdzie bo debil będzie chciał pokazać, że jest silniejszy. - A z resztą... Co za Debil zaczepia randomowych ludzi na ulicy i porywa w krzaki?! Kurwa jak jakiś Pedofil!
Dosłownie na ryju rdego można było zauważyć zmieszanie... Chłopak wyprostował się i podał mi dłoń...
- Jestem Tartaglia i nie nie jestem pedofilem.... Jestem jednym i za razem najmłodszym zwiastunem Fatui. A żadko się spotyka kogoś tutaj obcego z innego regionu... Uuuuuu~~- Niebieskooki wyciągną dłoń do mojej wizji... Szybko udeżyłem gobw dłoń... Nie chciałem by tymi swoimi łapami macał mi Wizję...
- Ała! Chciałem sprawdzić z jakiego ty regionu przybyłeś....- Podrapał się po karku...
- Po pierwsze widać to z bliska, po drugie nie musisz jej macać... Istnieje coś takiego jak nietykalności cielesna! Rudy pedoflu...- spojrzałem na niego z lekką kpiną.
- Dobra Dobra spokojnie.. Sumeru taak?~ - wyższy specjalnie przedłużył wyraz.- Chcę z tobą walczyć! Z osobnikami z Sumeru dawno nie walczyłem. A ty wydajesz się godnym rywalem~- Rudy chwycił mnie za rękaw i wytargał z krzaków rzucając na podłogę... Wstałem otrzepując się i spojrzałem na niego jak na debila... Niemożliwy jest...
Walczyliśmy jak to mówią? "Nie na pełnej petardzie" Wiedzialiśmy że jesteśmy bardzo blisko miasta i moglibyśmy spowodować więcdj szkód... Moglibyśmy do Golden Hausa zajść ale po co. W walce miałem minimalną przewagę ze względu na to że latam i mam catalista. A rudy zanim naładuje żywiołem strzałe to ja mu z 10 ataków nałoże.... Walczyliśmy z dobra 20 minut... Rudzielec był bardziej wycięczony niż ja. Miałem już go tak wykończyć by wstać nie mógł ale przez to że walczyliśmy na pół-piaszczystej drodze , a ja walczę anemo to pył uniusł sie do góry zasłaniając widoczność... Użyłem najsilniejszego z moich ataków uwalniając anemo jakby "próżnię" . Gdy pył opadł rudy dalej stał, a obok niego wysoki brunet o wiele starszy od rudzielca.
Oboje mieli na siebie nałożoną tarczę syarszego więc co się dziwić....- Zhongli noooo! Przerwałeś mi a ja bym wygrał!- Childe wypiął pierś do przodu.
- Właśnie widziałem.... Byś był martwy na moje oko... Tobie nigdy to się nie znudzi? I czemu za każdym razem zaczepiasz przyjazdnych...- Męszczyzna złapał się za czoło.
Ja stałem jak taki debil i wysłuchiwałem kazania starszego odnośnie tego jakie to było skrajnie niebezpieczne.... Podsumowując walkę to wygrałem i to rudzielec mi przyznał, bo Złotooki go do tego lekko zmusił. Jego ciało było tak poobijane że ledwo trzymał się na nogach...
- Wybacz za to nieporozumienie... On już... On już taki jest.- Archon podszedł do mnie i podał mi dłoń.- Zhongli jestem.
- Wanderer...- uścisnąłem jego dłoń.
- Jakby można było spytać co Cię tu sprowadza?- brunet poprawił sobie płaszcz.
- Czekam na statek z Inazumy ....
- Wiadomość mam wręcz taką która Cię nie usatysfakcjonowanuje... Statek wypłyną dzisiaj rano...- wyższy zaśmiał się pod nosem...
- Oł... No cuż to poczekam... Dowidzenia...- mahnąłem i obracając się na pięcie skierowałem się do miasta.
- Czekaj! Mogę Cię przenocować i wiem gdzie się dobrej herbaty napijesz! - Zhongli krzyknął.
W sumie zaoszczędzę na noclegu i jedzeniu więc propozycja kusząca.- Dobra... To prowadź....
Brunet zerknął na siedzącego rudzielca i chwycił go na tak zawaną "pannę młodą". Niebeiskooki spalił wielkiego buraka i wtulił się w jego klatkę pisrsiową. Ja przybliżyłem się do nich by podsłuchać co tam Tartaglia mamrocze
- Zhongli nie przy ludziach... T-To żenujące....- na te słowa zaśmiałem się pod nosem. Taki pewny siebie a za razem taki wstydliwy hehe.
- Childe nie dojdziesz... Najwyżej zażucę na ciebie płaszcz i będzie że zwłoki noszę.... - Postawił Tartaglie na ziemię, zdją płaszcz podał go mi i znów go chwycił.- Jeżeli byłbyś tak miły i za żucił?
Zrobiłem to o co brunet poprosił i we trójkę udaliśmy się do lokum Archona. Środek był elegancki i uporządkowany. W salonie było dużo książek z tego rejonu bardziej typu historycznego.- Więc Wandererze tu masz pokój gościnny możesz się rozgościć. A i Childe wszystko stawia bo ja jestem spłukany- posłał mi oczko.
- Um jeżeli mogę spytać kiedy rejs następny do Inazumy będzie?
- Wydaje mi się że za około trzy dni ale jutro po mojej pracy możemy się przejść do takiego mojego informatora.
Ogólnie dziesiaj spędziłem dość przyjemnie dzień jakoś z rudzielcem wytzrymałem więc połowa sukcesu. Wieczorem udaliśmy się do jednej z restauracji w Liuye Harbor. Childe nie umie jeść pałeczkami, a Zhongli go uczył przez co był zażenowany praktycznie przez cały czas. Trochę bardziej ich poznałem? I Zhongliego i Rudzielca. Niebieskookiego od zupełnie innej strony nie aż tak wkurwiającej... Z naszej rozmowy wynikło że jakby są razem? Jeżeli chodzi o Kazuhę to Zhongli powiedział, że Aether może więcej wiedzieć. Ale nie wiem czy nie jest teraz w Sumeru.... Z resztą nie ważne....
Umyłem się pożegnałem się z Zhonglim. Podszedłem do Ajaxa i szepnąłem mu do ucha.
- Tylko się nie ruchajcie gdy ja jestem i nie zaczynaj Childe bo ściany mają uszy~- ten spalił buraka i odwrócił się w stronę swojego "kochasia". Na twarzy starszego malowało się wielkie wtf chciał coś powiedzieć ale Childe wepchną mnie do pokoju i za sobą zamkną drzwi.
- Tylko mnie niez gwałć pedofilu.- Usiadłem na łóżku.
- Ciii! Nie zamierzam Cię zgwałcić.... To po pierwsze! I nie nie rucham się z nim cały czas. W sęsie mnie podnieca każdy jego ruch iiii DOBRA NIE NIC NIE SŁYSZAŁEŚ!- Schował twarz w dłoniach.
- Debil. Wywnioskowuje że Pieprzycie się codziennie i głównie ty zaczynasz ale jesteś na dole ~- zrobiłem wredny uśmieszek.
- Pierdol się! - Rudy wyszedł trzaskając drzwiami... Ja przeciągnąłem się zapaliłem lampkę przy łóżku wyjąłem skrawek papieru i zacząłem notować to czego się dowiedziałem. Po tym odłożyłem kartkę obok łóżka i położyłem się spać....
___________________^-^_____________________
Przepraszam was za zwłokę ale tydzień miałam trudny. Głównie piszę tego ff jak czas na telefon mi się skończy i mogę tylko w notarkach siedzieć I dzisoaj jest taki czas XD. Powiem wam że możliwe że Liuye będzie więcej niż inazumy Z RESZTĄ SAMI Z CZASEM ZOBACZYCIE ~
BUŹKI :> A i korekta później wpłynie~
CZYTASZ
//I will find you no matter what// Scarakazu // Kazuscara// Genshin Impact
DiversosWszyscy o mnie zapomnieli... Lecz ja pamiętam... Nikt nie wie co robiłem ani kim byłem... Ja jednak to wiem.... Nawet osoba, którą kocham, już mnie nie rozpoznaję.... Scaramouche a teraz bezimienny wanderer pragnie zrobić wszystko by osoba kt...