III

121 11 7
                                    

† Wanderer †

Obudziłem się około dziesiątej przez głośnie odgłosy dochodzące z chyba salonu. Ułożyłem się do siadu i przetarłem zaspane oczy... Promienie słoneczne były skierowane prosto na moją twarz... Sklnąłem coś pod nosem, Powoli wstałem z łóżka i sięgnąłem po jeden z bandaży by obwinąć sobie lekko naciągnięty przedłokieć.
Ogarnąłem się lekko przynajmniej włosy podpiąłem sobie spinką i ruszyłem w stronę drzwi z zamiarem pójścia do łazienki.
Otworzyłem drzwi i ujrzałem w salonie Zhongliego a obok niego stał o wiele niższy chłopak o ciemnych włosach z turkusowymi dłuższymi  pasemkami. Niższy spojrzał na mnie z zmarszonymi brwiami najpierw na mnie, a potem na Zhongliego... Zignorowałem go co po jego twarzy wnioskowało że go wnerwiłem. Udałem się za tem do łazienki.

Umyłem się, ubrałem i uczesałem. Jedną wsówkę sobie zostawiłem bo czemu nie. Wyszedłem z łazienki usdając się prosto do kuchni. Ex bóg stał przy blacie zaparzając herbatę do trzech kubków.
Stanąłem obok niego opierając się o blat

- Gdzie rudzielca zgóbiłeś? I co to za kurdupel?

- Żaden kurdupel karzełku!- Za mną po prostu pojawił się ten dziwny chłopak. Kojarzyłem go z wyglądu ale ni chuja nie wiedziałem kto to.

- Boże! Nie stasz mnie...- złapałem się teatralnie za głowę na co chłopak przewrócił złotymi oczyma.

- Mora- Znaczy się Panie Zhongli...- odkrząknął niższy.- Kolejną przybłędę przyprowadziłeś? Już twój kochaś i ja nie wytarczę?

- Więc To jest Wanderer a to Xiao... Adeptus Xiao mój adoptowany syn.- posłał mi uśmiech.

- Nie mówcie mi Scara...- Nie chciałem już tego imienia nosić ale... Dziwnie się czuję jak do mne Wanderer ciągle mówią. Bursztynooki przytakną razem z Xaio.

- Zhongli lecę do Aethera!- Xiao machną ręką i po prostu wyszedł. Ruszyłem szybko za nim.

- Ej Xiao czekaj!- złotooki spojrzał na mnie.

- Czego chcesz śpiesze się...

- Gdzie jest Aether muszę go o coś spytać!

- Znacie się?- zrobił dość zidziwioną minę.

- Tak... Proszę ... - Xiao skrzyżował ręce na klatce piersiowej i podniósł głowę wyżej.

- Dobra chodź czeka w Minlin

Ruszyłem za Xiao do danego miejsca spotkania Adeptusa z blondynem. Gdy tam dotarliśmy blondyn ujrzał nas i jak z petardy wsytartował w naszą stronę żucając się na ramiona Xiao przez co oboje upadli.

- Xiaoooo Tęskniłem! - pociągną go za policzki a następnie się wtulił.

- Ej nie jesteśmy sami...- popatrzył na mnie.
Blondyn szybko się zerwał i staną lekko zarumieniony.

- Wnaderer?!- Podszedł bliżej mnie.

- No witaj...- Podrapałem się po karku. - I póki co Scara...

- Myślałem że nie wrócisz do tego imienia...- wyszeptał mi do ucha. Spoglądając na Xiao widać było że lekko zazdrosny.

- Ja też... Ale łatwiej będzie się póki co komunikować....

- Ekhem! Ja też tu jestem...- Xiao podszedł do nas.

- No więc co Cię tu sprowadza co?- Aether usiadł na trawie.

- Czy ja oczymś nie wiem?- Xiao zmarszył brwi.

- A więccc znamy się spokojnie to nic poważniejszego nie bądź zazdrosny- chłopak zrobił Adeptusowi pstryczka w polik.

- Aether kiedy kolejny rejs do Inazumy... Kiedy Crux z Beidou i Kazuhą tu przypłynie?

- Um... Kazuha taakkk?~ - chwycił się za policzki...

- Nie pierniicz tylko mów!

- Jak zrobisz ze mną Daili comission ~ - wstał i położył ręce na biodrach...

- Niech Ci będzie...- mahnąłem dłonią.

I tak we trójkę udaliśmy się na niewielką wyprawę za niewielkie wynagrodzenie. Dwa z nich polegały na zabiciu trzynastu przeciwnków lub pięciu. Kolejne to zwyczajny Chellenge na czas a ostatnie z nich to zabicie Ruin Guarda. Po tym udaliśmy się do Liuye Harbor prosto do Katheryne po wynagrodzenie a następnie do domu Zhongliego.

- Wróciłem! - Xiao wykrzyczał i udał się z Aetherem do salonu a ja za nimi. Zhongli właśnje popijał już nie wiem którą herbatę.

- Childe jeszcze nie wrócił z pracy?- Aeter chwycił za jedno ciasteczko z takerzyka który leżał na stoliku kawowym.

- Skoczył ale na zakupy poszedł... A mnie dzisiaj w Zakładzie nie było gdyż Hu Tao stwierdziła że musi jakieś nowe plany odnośnie Qiqi a ja jej w tym przeszkadzam...

- Więc Scara otórz tak Statek Beidou będzie za tydzień. Podobno Pani Yae Się zabrała z nimi najpierw do Sumeru...

- Scara nic nie szkodzi to zostaniesz dłużej...- Zhongli otworzył jakąś książkę .

- Obawiam się że rudy nie wytrzyma~ - na te słowa Lapis zrobił się cały czerwony a ja, Xiao i blondyn wybuchliśmy śmiechem.

-Ekhem! Udam że tego ne słyszałem.- tą książkę co dopiero otorzył to ją zamknął i wstał z kanapy zmierzając do kuchni.

- Wróciłem Zhongli! - Rudy właśnie przekroczył próg domu i położył reklamówki z żywieniem na blat.

- Ej Childe! Mamy przykrą wiadomość! Nie będziesz mógł się pieprzyć ze swoim kochasiem!- Xiao wykrzyczał to na całe lokum przez co rudy spalił buraka podszedł do nas i żucił poduszką w ryj Xiao. I tak oto zaczeła się bójka. Fatuica i Adeptusa. Ktoś musiał ich powstrzymać i to był Zhongli...

- Spokojnie! Nie w tym domu! - brunet Skarcił ich wzrokiem. Oboje usiedli na kanapie Childe cały czerwony, a Xiao podirytowany. Wtulił się w Aethera i chyba zasnął...

Morax pichcił coś w kuchni a my sobie gawędziliśmy. Gdy danie było gotowe razem usiedliśmy i zjedliśmy.  Xiao pod wieczór musiał ruszyć na patrol więc Aether wybrał się razem z nim. Zhongli poszedł się umyć a Childe po nim. Ja poszedłem na samym końcu. A następnie ruszyłem do pokoju. Do przypłynięcia statku zostało już tylko siedem dni....

___________________^-^_____________________

Ohayo jakby zapomniałam o tym rozdziale xD był napisany a nie wrzucony nie pytajcie okej?

Macie tu o Kazuhę, Scare ii Ayake w uniwersum BSD

Macie tu o Kazuhę, Scare ii Ayake w uniwersum BSD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
//I will find you no matter what// Scarakazu // Kazuscara// Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz