IX

63 6 2
                                    


† Wanderer †

Powoli wschodziło słońce, a my nadal krążyliśmy po Liyue Harbor szukając chłopaka.

- Na pewno nie wiesz gdzie by mógł by się udać? - Blondyn odwrócił się do mnie.

- Nie...- wbiłem wzrok w kamień, który leżał obok mojej nogi.

- Chodźmy na razie coś zjeść.- Xiao skierował się do budki z jedzeniem obok. Chwile potem jak emos złożył swoje zamówienie razem z travelerem zamówiliśmy swoje. Naprawdę nie mam pojęcia czemu budka była otwarta tak wcześnie....

Po niecałych 15 minutach nasze "śniadanie" było gotowe. Ja wziąłem krewetki w tempurze, a dwójka zakochańców jakiś udon. Długo też nie jedliśmy bo czas w takich momentach to pieniądz.

- Dobra przeszliśmy całe Liuye Harbor i ani śladu Kazuhy... Możemy zrobić tak że się rozdzielimy w sensie ja...- zaproponował Xiao.- Ty Scara pójdziesz z Aetherem i jak go napotkacie to Aether mnie wezwie. Prawdopodobnie za daleko się nie ruszył bo teren zaczyna robić się górzasty.- oboje mu przytakneliśmy i w tym momencie chłopak zniknął.

Martwiłem się w chuj. Z mojej to winy to się stało... Jak pomyśle o tym że przezemnie coś mu się stanie to, aż łzy zaczynają mi sie w kącikach zbierać...

Blondyn by nie zwlekać chwycił mnie mocno za nadgarstek i ruszył dzybkim krokiem do przodu.

- Zależy Ci na nim?- obrucił się w moją stronę dalej idąc.

- ....- wzrok miałem ciągle wlepiony w ziemię.

- Słuchaj nie wiem o co poszło, już to z resztą mówiłem, oboje macie swoje  problemy. Jak ktoś ma ci niby kurwa pomóc jak ty sam nie chcesz się przed nikim otworzyć!?- i w tym momencie chłopak pociągną mnie bliżej siebie tak że nasze twarze były tak blisko, że czuliśmy na skórze swoje oddechy... Widać było po nim, że jest wkurwiony.- To o co poszło?

- Miałem koszmar odnośnie mojej stworzycielki... - przerwałem czułem jak góla rośnie mi w gardle, ale kontynuowałem...- Mówiły tam same złenrzeczy że nikomu na mnie nie zależy, że nawet kazuha ma mnie w dupie i-i zdesperowany pobiegłem do jego hotelu. Potem tam wparowałem i przytuliłem go od tyłu. Chciał wiedziec co sie stało ale powoedziałem mu że nie mogę... Że za wcześnie i w ogóle... Ten sie zezłościł inwyszedł z pokoju mówiąc że idzie do sklepu i po osiemnastej wpadnie...

Nastała cisza, ani ja ani z resztą on nie wiedział co w takim momencie powiedzieć... Aether stwierdził, że może się znajdować w okolich Mt. Tianheng, tam też z resztą zmierzaliśmy.

- Nie było by ci lżej jakbyś mu powiedział?

- Było... Ale przecież i on mi nie uwierzy w to wszystko. Tylko ty i Nahida wiecie kim byłem... Jakby to powiedzieć to trudne...

- A skąd ty możesz wiedzieć jak zareaguje co?- po tym pytaniu oboje się już do siebie nie odezwaliśmy.

~~~

Zaczeliśmy przeczesywać teren położony przy mieście. Żaden miejscowy nie widział chłopka z podanego nam opisu. Zostało nam już tylko szukanie na oślep...

W końcu się zatrzymaliśmy z inicjatywy Aethera, który stwierdził, że zgłodniał i poprosił mnie bym jakiś chrust pozbierał...

- Scara!- usłyszałem nieopodal głos blondyna. Szybko zostawiłem opał na ognisko  i pobiegłem w jego stronę.- Spójrz!- wskazał palcem na smuge krwi. Musiała należeć to człowieka bo na tym terenie zbyt potwory się nie kręcą... Smuga krwi rozciągała się przez całą ścieżkę która znajdowała się przed nami...

//I will find you no matter what// Scarakazu // Kazuscara// Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz