† Wanderer †Powoli wschodziło słońce, a my nadal krążyliśmy po Liyue Harbor szukając chłopaka.
- Na pewno nie wiesz gdzie by mógł by się udać? - Blondyn odwrócił się do mnie.
- Nie...- wbiłem wzrok w kamień, który leżał obok mojej nogi.
- Chodźmy na razie coś zjeść.- Xiao skierował się do budki z jedzeniem obok. Chwile potem jak emos złożył swoje zamówienie razem z travelerem zamówiliśmy swoje. Naprawdę nie mam pojęcia czemu budka była otwarta tak wcześnie....
Po niecałych 15 minutach nasze "śniadanie" było gotowe. Ja wziąłem krewetki w tempurze, a dwójka zakochańców jakiś udon. Długo też nie jedliśmy bo czas w takich momentach to pieniądz.
- Dobra przeszliśmy całe Liuye Harbor i ani śladu Kazuhy... Możemy zrobić tak że się rozdzielimy w sensie ja...- zaproponował Xiao.- Ty Scara pójdziesz z Aetherem i jak go napotkacie to Aether mnie wezwie. Prawdopodobnie za daleko się nie ruszył bo teren zaczyna robić się górzasty.- oboje mu przytakneliśmy i w tym momencie chłopak zniknął.
Martwiłem się w chuj. Z mojej to winy to się stało... Jak pomyśle o tym że przezemnie coś mu się stanie to, aż łzy zaczynają mi sie w kącikach zbierać...
Blondyn by nie zwlekać chwycił mnie mocno za nadgarstek i ruszył dzybkim krokiem do przodu.
- Zależy Ci na nim?- obrucił się w moją stronę dalej idąc.
- ....- wzrok miałem ciągle wlepiony w ziemię.
- Słuchaj nie wiem o co poszło, już to z resztą mówiłem, oboje macie swoje problemy. Jak ktoś ma ci niby kurwa pomóc jak ty sam nie chcesz się przed nikim otworzyć!?- i w tym momencie chłopak pociągną mnie bliżej siebie tak że nasze twarze były tak blisko, że czuliśmy na skórze swoje oddechy... Widać było po nim, że jest wkurwiony.- To o co poszło?
- Miałem koszmar odnośnie mojej stworzycielki... - przerwałem czułem jak góla rośnie mi w gardle, ale kontynuowałem...- Mówiły tam same złenrzeczy że nikomu na mnie nie zależy, że nawet kazuha ma mnie w dupie i-i zdesperowany pobiegłem do jego hotelu. Potem tam wparowałem i przytuliłem go od tyłu. Chciał wiedziec co sie stało ale powoedziałem mu że nie mogę... Że za wcześnie i w ogóle... Ten sie zezłościł inwyszedł z pokoju mówiąc że idzie do sklepu i po osiemnastej wpadnie...
Nastała cisza, ani ja ani z resztą on nie wiedział co w takim momencie powiedzieć... Aether stwierdził, że może się znajdować w okolich Mt. Tianheng, tam też z resztą zmierzaliśmy.
- Nie było by ci lżej jakbyś mu powiedział?
- Było... Ale przecież i on mi nie uwierzy w to wszystko. Tylko ty i Nahida wiecie kim byłem... Jakby to powiedzieć to trudne...
- A skąd ty możesz wiedzieć jak zareaguje co?- po tym pytaniu oboje się już do siebie nie odezwaliśmy.
~~~
Zaczeliśmy przeczesywać teren położony przy mieście. Żaden miejscowy nie widział chłopka z podanego nam opisu. Zostało nam już tylko szukanie na oślep...
W końcu się zatrzymaliśmy z inicjatywy Aethera, który stwierdził, że zgłodniał i poprosił mnie bym jakiś chrust pozbierał...
- Scara!- usłyszałem nieopodal głos blondyna. Szybko zostawiłem opał na ognisko i pobiegłem w jego stronę.- Spójrz!- wskazał palcem na smuge krwi. Musiała należeć to człowieka bo na tym terenie zbyt potwory się nie kręcą... Smuga krwi rozciągała się przez całą ścieżkę która znajdowała się przed nami...
CZYTASZ
//I will find you no matter what// Scarakazu // Kazuscara// Genshin Impact
RandomWszyscy o mnie zapomnieli... Lecz ja pamiętam... Nikt nie wie co robiłem ani kim byłem... Ja jednak to wiem.... Nawet osoba, którą kocham, już mnie nie rozpoznaję.... Scaramouche a teraz bezimienny wanderer pragnie zrobić wszystko by osoba kt...