Rozdział 11 Odwiedziny

186 7 2
                                    

Dalia Castello

Następnego dnia postanowiłam odwiedzić Angela. Wysłał mi adres i pojechałam moim ścigaczem w wyznaczone miejsce. Gdy dotarłam, zobaczyłam nie wielki domek. Zaparkowałam pojazd i ruszyłam do drzwi. Nie wiedziałam czy mieszka sam czy z kimś więc napisałam mu wiadomość.

Ja: Jestem pod drzwiami.

Długo nie czekałam na odpowiedź.

Angelo: Wejdź, drzwi są otwarte.

Złapałam za klamkę i weszłam do środka. Zdięłam buty, skużaną kurtkę oraz kask, który do tej pory miałam na głowie. Ruszyłam przez jedyne drzwi które prowadziły do salonu. Zaraz obok zobaczyłam kuchnie z marmurową wyspą. Poszłam dalej i zobaczyłam Angela leżącego na kanapie. Gdy mnie zobaczył od razu się rozpromienił.

-Cześć, jak się czujesz? - zapytałam pierwsza.

-Bywało lepiej. Na jak długo przyjechałaś?

-Jak będziesz miał mnie dosyć to pojadę. - odpowiedziałam z uśmiechem.

-To w takim razie musisz się wprowadzić. - powiedział uradowany.

-Nie rób sobie nadziei. Jesteś głodny?

-No trochę. A co?

-Nie nic. Zrobię ci coś do jedzenia. - zapowiedziałam i ruszyłam stronę kuchni. - będziesz miał coś przeciwko jak się rozgoszcze?

-Absolutnie.

-Wspaniale. Zrobię ci spaghetti. Mam nadzieję że lubisz i nie masz na nic uczulenia.

-Nie.

-Idealnie. Możesz się zdrzemnąć czy coś a jak wszystko będzie gotowe to cię obudzę. - powiedziałam wlewając wodę do garnka. Chłopak nic nie odpowiedział tylko zasnął albo udawał. Rozejrzałam się po kuchni, zebrałam wszystkie składniki i zaczęłam robić. Po około 40 minutach wszystko było gotowe. Nałożyłam porcję sobie i Angelo po czym ruszyłam go obudzić.

-Angelo, skończyłam robić. Obudź się. - szepnęłam mu na ucho a on się przeciągnął i spojrzał na mnie pół przytomny.

-Już? Tak szybko? - zapytał ziewając.

-Ty spałeś więc straciłeś poczucie czasu. Minęło 40 minut. - odpowiedziałam.

-A przyniesiesz mi tu? Nie dam rady przyjść do stołu. - zapytał a ja skinęłam głową i po chwili szłam z dwoma talerzami spagetti. Gdy dostał swoją porcję i spróbował, wytrzeszczył oczy. - KURWA jakie to dobrze. Gdzie się nauczyłaś tak gotować? - zapytała biorąc kolejny kęs.

-Od zawsze jakoś tak.

-Dasz mi przepis. Prawda?

-Zobaczymy. - odpowiedziałam i sama spróbowałam. Faktycznie dobre.

Chwilę jedliśmy w ciszy po czym przyjaciel się odezwał.

-Nie zastompisz mnie Jasonem, nie? - zapytał a ja zmarszczyłam brwi.

-Oczywiście, że nie. Skąd taki pomysł?

-Tak jakoś. Nie wiem, poprostu.

-Słuchaj, ciebie nic mi nie zastompi. Jesteś najwspanialszym przyjacielem jakiego miałam. I nie musisz być zazdrosny.

-Ej, nie jestem zazdrosny. - wtrącił zbulwersowany.

Gadaliśmy jeszcze o wszystkim i o niczym po czym wzięłam talerze i poszłam pozmywać.

-Zostaw, ja to pozmywam. - odezwał się gdy podwijałam rękawy.

-Na pewno. Nie wiem i ty też kiedy będziesz czuł się na tyle dobrze żeby wstać z łóżka. Więc się przymknij.

Zakład o MafięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz