Rozdział 1 Zakład

372 12 3
                                    

Angelo Esposito

Ludzie dzielą się na dwa typy: ci, co nie ryzykują i ci, co dla wyzwań żyją. Ja, zaliczam się do tej drugiej grupy. Kocham wyzwania, przez co często zakładam się z kolegami i najczęściej wygrywam. A nagrody są różne. Czasem hajs, a czasem postawią coś np. piwko czy drinka na imprezie.

Tym razem szykowali coś mocnego, bo nie zakładali się ze mną przez miesiąc.

Nagle zauważyłem moich znajomych. Olivera, który był kapitanem drużyny koszykarskiej. Miał brązowe włosy, zielone oczy i oczywiście, jak na koszykarza przystało, był całkiem wysoki. Obok niego, szedł Luciano. Blondyn, o brązowych oczach, na którego widok, wzdychała niemal każda dziewczyna.

-Siema stary- powiedział Oliver, zbijając męską piątkę. Potem w ten sam sposób, przywitałem się z Luciano.

-Co tam u was? Nadal kac po wczoraj? - zachichotałem. To była połowa trzeciego roku liceum. Wszyscy się uśmiechnęli.

- A jak? Łep mnie napierdala, ale musiałem iść, bo by mnie starzy zabili. Wiecie, zgon szybszy niż wczoraj- zażartował Luciano.

-Masz przerąbane. Dobrze wiesz, jak głośno mówią nasi nauczyciele. - stwierdziłem, po czym udaliśmy się do budynku. Stroiliśmy sobie żarty, dosłownie ze wszystkiego.

- Ej Angelo, mamy dla ciebie wyzwanie- zapowiedział Oliver.

- Dawaj jestem ciekaw. Pewnie to coś mocnego, skoro przez miesiąc się nie zakładaliśmy- odpowiedziałem podekscytowany tym, co mi przygotowali.

- Zanim powiemy... - zaczął blondyn- umówimy się, że jeśli wygrasz stawiamy ci jednodniowy pobyt w Rzymie. Ale, jeśli przegrasz, stawiasz nam imprezy przez dwa tygodnie w wakacje i alkohol, oczywiście jak na mecz czy coś- dokończył .

-Jestem pewien, że wygram, więc wchodzę w to - odpowiedziałem pewny siebie i bez chwili zawahania.

-W taki razie musisz przelecieć Dalię, z klasy niżej - szepnął mi do ucha Oliver.

- Tą Dalię?! Dalię Costello?! - wykrzyczałem. 

Nie miałem problemu do samej dziewczyny. Była ładna, bystra, miała zajebiste wcięcie w tali, jej piękne, niebieskie oczy błyszczały w słońcu, a czerwone usta wyglądały seksownie w połączeniu z brązowymi, falowanymi włosami. Była idealna. Tyle, że była córką najgroźniejszego Mafiozy we Włoszech. Podobno była nie do zdobycia.

- Ucisz się- warknął na mnie Oliver

- Wchodzie w to, ale pod jednym warunkiem. Mam nie określony czas- postawiłem warunek, bo wiedziałem, że nie będzie to łatwe zadanie.

-Dobra niech będzie- odpowiedzieli zgodnie.

-Zaczęła już lekcje, więc gdzieś tu jest- oświadczył Luciano.

- O widzę! - krzyknął brunet- Powodzenia- odwzajemniłem jego uśmiech, mimo, że mój był sarkastyczny.

-To do dzieła - szepnąłem sam do siebie.

*****

No witam w kolejnym rozdziale.

Nie będę się rozpisywać, ale mam nadzieję, że się podobał.

Papatki i do zobaczenia. ♥

Zakład o MafięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz