Odrazu gdy zobaczyłam znak drogowy z wielkim napisem „Londyn'' moje ciało lekko się zatrzęsła. Byłam bardzo podekscytowana. Nowy etap życiowy, nowa ja. Tak w kółko sobie powtarzałam, bardzo chciałabym być inna. Chce być w końcu sobą, nie chce udawać nikogo, chce być Lilianną Lee.
Po kilkunastu minutach już widziałam moja przepiękną a za razem wielką szkołę, jednak do niej dziś się nie udaję. Przejechaliśmy jeszcze kawałek a za drzew pojawił się ogromny internat. To tam spędzę następne lata.
Mój kierowca zatrzymał się pod głównym wejściem i pomógł mi z walizkami, bardzo mu za to podziękowałam. Pożegnałam się z przemiłym mężczyzną i weszłam do środka. W środku znajdowali się uczniowie którzy właśnie wybierali się razem na stołówkę.
Ciekawe czy będę z kimś jeść, czy może znów będę siedzieć sama. Zapytałam samej siebie. Byłam bardzo nielubiana, dzielenie z kimś posiłku było moim jednym z większych marzeń. Które tylko spełniała moja matka.
Podeszłam to tak jakby „recepcji" i powiadomiłam ciemnowłosą kobietę o moim przybyciu. Powiedziała mi wszystko co było mi potrzebne, opowiedziała tez o dziewczynie z mojego pokoju, podobno Nicole, czyli moja współlokatorka bardzo się cieszy z mojego przybycia.
Bardzo to mnie zdziwiło ponieważ dziewczyna nigdy mnie na oczy nie widziała. Chyba wydaje się bardzo sympatyczna albo to jest normalne, że inni się cieszą na przybycie nowej osoby?
Złapałam za walizki i zaniosłam je na pierwsze piętro. Stanęłam nad drzwiami na których widniał numer pięćdziesiąt sześć. Oto mój nowy dom, pomyślałam. Tu będę się uczyć, spędzać większość mojego czasu, może nawet poznawać znajomych.
Albo, pomyślałam ale odrazu pokręciłam głową, ponieważ był to idiotyczny pomysł. „Albo będę tu przyprowadzać mojego chłopaka" Lily, ty i chłopak? Chyba emocje weszły mi za mocno do głowy, że taka myśl natknęła się na mój idiotyczny mózg.
— O boże to ty! — Krzyknęła odrazu blondynka, gdy otworzyłam drzwi. — Nicole. —podbiegła odrazu do mnie podając swoją dłoń, byłam cholernie zdezorientowana. Szybko puściłam walizkę żeby mieć wolna dłoń.
— Lily. — przyjęłam uścisk dłoni.
— Idę dziś jeszcze na lekcje, chemię, masakra. — zaczęła opowiadać gdy ja odkładałam walizki. — Jesteś mądra czy głupia tak jak ja?—zapytała a ja przełknęłam ślinę. Przywitałam się tylko z dziewczyną a ona już wszystko mi opowiada, za szybko, o wiele za szybko to się dzieje.
— Wychodzi mi piątka z chemii — powiedziałam niepewnym głosem. Bałam się, że pierwsza myśl jej będzie „Co za kujon!" czy coś w tym stylu.
— Bóg mi ciebie przesłał — zapiszczała mi w ucho i zaczęła skakać. Boże ile ona musi mieć w sobie energii. — Z matematyki tez jesteś dobra? — spytała na co pokiwałam głową. — Hernandez jest bardzo przystojny ale oblewa prawie każdego, będziesz musiała mi pomoc bo w tym roku się na mnie uwziął.
— Hernandez?
— Nauczyciel od Matematyki, ciacho ale wyjechał na urlop chyba do Włoszech. W następnym tygodniu wraca. — powiedziała. — Właśnie dziś piątek, po lekcjach pewnie idziemy się czegoś napić, idziesz z nami? —
— Nie wiem, zobaczę. — odpowiedziałam walcząc z myślami. — idę do ubikacji, gdzie mogę ją znaleźć? — spytałam a dziewczyna mi pokazała.
Hernandez, nie typowe nazwisko. W poprzedniej szkole była dobra z matematyki, a nawet bardzo dobra. Czy mnie też obleje? Nie może, muszę się więcej uczyć, dobrze, że mi o tym wspomniała. Druga moja myśl dotyczyła imprezy. Mam iść tak po prostu z nieznajomymi do jakiegoś klubu? Ja i imprezy? Przecież to się nie łączy.
CZYTASZ
Teachers Pet
RomanceDedykacja: Dedykuję tę książkę wszystkim którzy dławią się samym sobą w środku. Otwórzcie usta, weźcie głęboki wdech, macie jeszcze żyć. Liliana Olivia Lee jest fantastyczną uczennicą z najlepszymi ocenami w szkole. Zostaje odtrącona od swoich rówi...