LILY
— Mogę tak iść do szkoły? — zapytałam Nicole, dziewczyna odrazu zjechała mnie wzrokiem od góry do dołu i jeszcze raz. Byłam strasznie przestraszona, czy napewno mogłam tak iść do szkoły.
— Tak, wyglądasz seksi. — odpowiedziała na co się uśmiechnęłam.
Ubrałam granatowy top na długi rękaw, przez mój dekolt w koszulce, koronka od mojego czarnego, bawełnianego stanika, wychodziła trochę, oraz miałam na sobie w tym samym kolorze obcisłą spódniczkę.
Bałam się iść tak do szkoły, ponieważ nie był to odpowiedni strój, wiem, że dziewczyny chodzą tak do szkoły codziennie ale ja to ja. Staram się zmienić ale nadal mam stare nawyki. Stara Lily wybrała by do szkoły stara bluzę z plamą od jedzenia i jakieś zwykle leginsy. Nowa Lily za to chce się ładnie ubierać i czuć się w końcu wartościową, piękną kobietą. Ale było to trudne, tak trudno było mi się czuć piękną.
Minęły kilka dni od naszego pocałunku. Dużo o tym rozmyślałam i szczerze nie wiem co z tym zrobić, jak on ma zamiar. Od tamtego momentu ignoruje mnie chyba, na zajęciach jakoś nie zwraca na mnie uwagi, na korytarzach, nie widzę także go zbyt często. Może ma tyle pracy, że jest zajęty? Albo po prostu rozważył to i uznaje to za złe?
Może dlatego chciałam dziś się tak ubrać, miałam matematykę na ostatniej lekcji, potrzebowałam od niego atencji. Niby jest to nie normalne ale ja potrzebuje jeszcze raz jego dotyku na mojej skórze. Czułam jak od tego się uzależniam. Od Jamesona Hernandeza.
Cicho westchnęłam a potem zaproponowałam blondynce wyjście do szkoły.
***
Dziś szczerze mieliśmy nudne lekcje, znaczy te materiały co oni mają przerabiałam już dawno, ponieważ zawsze wolałam mieć wszystko przygotowanie wcześniej. Na przykład kiedy cala klasa kończyła jakiś dział zawsze byłam dwa działy przed. Nawet kilka osób wyzywało mnie, że jestem pupilkiem nauczycieli czy jakieś inne przezwiska tylko dlatego, że dostawałam lepsze stopnie a tak naprawdę bardzo dużo się uczyłam, bo marzyłam o tym stypendium, bo gdyby nie stypendium naukowe nigdy bym nawet nie pomarzyła o tej szkole. Prawda była tak, że jestem w cholerę biedna. Nowe lepsze, ciuchy kupowałam w lumpeksach, a kosmetyki na promocjach lub szukałam tańszych zamienników.
Dobiegł dzwonek na lekcję na którą nie mogłam się wręcz dziś doczekać. Może nie powinnam chcieć jego atencji i zostawić to tak jak jest? Może, naprawdę by lepiej tak było.
Wyjebane.
Matematykę posiadałam dziś tylko z Mattem. Większość osób z klasy z którymi się trzymałam miała teraz angielski lub chemię. Trochę mnie to wkurzało, że niby jesteśmy razem w klasie a jednak mamy praktycznie inny plan lekcji. Ale cóż to się dziwić jak ta szkoła jest na wysokim poziomie. Może w innych prywatnych liceach też tak jest? Nie wiem i najprawdopodobniej nigdy się nie dowiem.
Usiadłam przy swojej ławce i słuchałam uważnie faceta. Mówił, że włączy jakiś film bo jest dziś zmęczony. Nie powiem, że nie, ale bardzo się zdziwiłam. Jameson Hernandez nie będzie krzyczał na wszystko co istnieje? Uśmiechnęłam się pod nosem. Od pewnego momentu bardzo lubiłam naśmiewać się z niego. Nigdy nie czułam się z nikim innym tak. Od małego nawiązywanie więzi z rówieśnikami było dla mnie kłopotliwe, a z nim?
Na początku szczerze oglądałam film bo był ciekawy, opowiadał o znanym greckim matematyku Pitagorasie, zainteresowałam się bo akurat bardzo lubiłam ten dział. Zauważyłam, że większość osób siedzi na telefonach, może dwie śpią a inni oglądają film. Postanowiłam, że to wykorzystam. Mój wzrok zjechał na jego, siedział także w telefonie, co mnie znów zdziwiło. Jameson Hernandez wie co to komórka?
CZYTASZ
Teachers Pet
RomanceDedykacja: Dedykuję tę książkę wszystkim którzy dławią się samym sobą w środku. Otwórzcie usta, weźcie głęboki wdech, macie jeszcze żyć. Liliana Olivia Lee jest fantastyczną uczennicą z najlepszymi ocenami w szkole. Zostaje odtrącona od swoich rówi...