Rozdział 14

1K 39 1
                                    

LILY

Kłamstwo za kłamstwem. Zjadłam, zjem później, już się najadłam. W mojej głowie narobił się chaos. Nie wiedziałam już która myśl jest prawdziwa, a która kłamstwem. Jedno słowo a pamiętam je ciągle. „Wygląda jakby przytyła dziesięć kilo". Nie spoglądam już w żadne lustro, każde jest dla mnie kolejna dawka obrzydzenia do siebie. Moja nienawiść do siebie jest tak wielka, tak kurwa siebie nienawidzę, swojego wyglądu, wagi, zachowania, wszystkiego. Jestem okropna.

Grudzień, zaczyna się robić zimno a ja nie wiem co mam robić ze sobą. Jameson znów nie daję żadnych znaków, odkąd byliśmy na Taco. Te pieprzone Taco, które trzymałam w żołądku specjalnie dla niego. Specjalnie, specjalnie nie wyrzuciłam z siebie, tylko czekałam jak się strawi. Specjalnie dla niego, postarałam się bo mnie poprosił. Może nie słownie ale jego wzrok mówił mi wszystko, wszystkie jego uczucia mogłam przeczytać z jego oczu. Był dla mnie tak łatwy w odczytu, cierpiał.tak bardzo cierpiał przeze mnie.

Codziennie mnie krzywdzi, nie dając mi żadnych znaków. Chcę żeby znów byłam jego zainteresowaniem, chcę żeby znów mnie ukrywał, całował, dotykał. Chce być kurwa jego. Nawet jeśli chodzi o tylko seks. Mi to pasuje mogę ukrywać uczucia ale chce być tylko obok niego, być znowu jego pieskiem. Robić co każe, być na jego zawołanie, tylko niech on już mnie nie krzywdzi.

Chce pieprzonego Jamesona Hernandeza nawet jeśli on nie będzie mnie chciał bo uzależniłam się od niego.Chce ale na głos się nie przyznam. Pragnę go mieć chociaż tak bardzo mnie krzywdzi, tak bardzo. Jestem pierdoloną masochistką, chce go a wiem jak bardzo jest to krzywdzące.

Wchodzę i wychodzę z internatu, ciągle to samo. Nie mogę tam siedzieć bo moje myśli w tak małym pomieszczeniu się nie ułożą nigdy. Nie mogę patrzeć w oczy Nicolę, boje się, że zobaczy, odkryje wszystko co złe. A ja nie chce, chce to robić w tajemnicy już i tak mam problem bo pielęgniarka o tym wie jak i Jameson. Ale oni mi nie przeszkodzą. Będę udawać, wychodzi mi to bo jestem z domu z którego kłamstwa więcej przelatywały niż miłość. W moim domu nie było miłości nigdy.

Chodzę w kółko parku słuchając przy tym Lewisa Capalidiego. Nie mogę się skupić na niczym innym niż nad piosenką. Czuje się dobrze słuchając utworu Hold Me While You Wait. Czuje jak rytm muzyki mnie uspokaja ale to nie jest jeszcze to, to nie jest to co mnie zaspokoi.

Na dworzu jest zimno, bardzo zimno ale próbuje to ignorować. Jestem w samej bluzie. Błądzę myślami, nie wiem co robić ze sobą, a po chwili do mojej głowy wpada niesamowity pomysł. Postanowiłam iść się na pić, napić się w środku tygodnia. Napić się i mieć wszystko gdzieś, o niczym nie myśleć i oczyścić umysł. Oczyści umysł alkoholem, nie czuć już nic, bo po co mi ten cholerny ból? Nie chce żeby mnie już bolało, chce zapomnieć chociaż na chwile.

Wsiadłam w autobus i wysiadłam na pierwszym lepszym przystanku przy centrum. Nie znałam Londynu, tak naprawdę nie wiedziałam gdzie się znajduje, a jak wrócę? Tego jeszcze bardziej nie wiedziałam.

Nie musiałam długo szukać klubu ponieważ w centrum jest ich bardzo dużo. Weszłam do jednego z nich i odrazu dotarłam do lady przy barku. Potrzebowałam tylko alkoholu, a nie jakiegoś dobrego klubu. Nie chciałam mieć dobrego wizualnie miejsca.

— Coś mocnego po proszę. — zarządziłam a facet zniknął tak samo szybko jak przybył. Nie pytał się o dowód ani nic, bo kogo to obchodzi? Obchodzą ich tylko pieniądze. Jego nie obchodziło to, że nie letnia spożywała alkohol, go obchodziła kasa, tylko kasa. Ludzi nie interesuje nic oprócz tego, maja gdzieś zdrowie. Wola się napić alkoholu, mam przed sobą żywe przykłady. Pijacy przy barze ludzie lub tańczący na parkiecie. Każdy tu machnie alkoholem.

Teachers PetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz