°•°•°•°Kolejny krok
°•°•°•°
Chyba powinien wykonać kolejny krok w ich relacji. Od miesiąca stali w miejscu, a ona dawała mu, chyba, jasne znaki. Oczywiście, że powinien wykonać kolejny ruch, ale kolejnym ruchem było coś dla niego niemożliwego. Jak miał wyznać jej uczucia? Nigdy nie robił tego, a słowo kocham mówił do siebie samego i do swojej matki za dzieciństwa. Nie był nauczony i nie wiedział jak. Nawet w jego poprzednim związku w ostatniej klasie gimnazjum, by odwlec swoje myśli od szatynki, nie zachowywał się jak na partnera przystało, nie wyznawał uczuć, nie okazywał czułości. Z każdą sekunda brzydził się wtedy blondynki, która brała związek na poważnie. Bał się wykonać kolejny ruch, nie chciał niszczyć ich relacji. Jak czułby się wtedy zawstydzony? Na pewno bardziej niż przy nieudanej próbie pocałowania jej. Nie chciał jej stracić, przestraszyć. Może nie była jeszcze gotową? Na pewno nie jest. Takimi myślami usprawiedliwił swój strach i obawę przed odrzuceniem. Bo co jeśli robi to wszystko by odwdzięczyć się za wszystkie lata wyśmiewania jej najlepszego przyjaciela, który zawsze przy niej był i będzie. Jego myśli przerwał nagły tłum i głośniejsze, niż zawsze, krzyki osób z klasy. Stała przed nimi 2b chcąc wejść do klasy. Nie chcąc, a musząc. Wstał i podszedł do drzwi chcąc odgonić wszystkich innych uczniów. Jednak na czele stanął wysoki, lekkiej budowy chłopak o fioletowych włosach, który wyglądał jakby nie spał conajmniej tydzień. Shinso. Spojrzał na niego spod byka przekrzywiając głowę, a zaraz spod jego boku weszła Tomoko, która przez cały ten czas próbowała się przecisnąć przez tłum licealistów. Uśmiechnęła się szeroko do chłopaka, po czym zaczęła mówić tylko do bakugou, wiedział, że bała się zwrócić uwagę całej klasy. Chociaż i tak ją zwróciła. Mieli mieć łączone zajęcia do końca dnia. Równe dwie godziny. Westchnął kątem oka oglądając się spowrotem na prowokująco uśmiechniętego Shinso. Prychnął pod nosem, mówiąc żeby weszli lecz byli cicho. Od razu pozajmowali miejsca z przyniesionych krzeseł. Od razu usiadł obok niej. Dziewczyny, która zaraz wyszła wystraszona zostawionym telefonem w damskiej łazience.
- uwierz, że jakbym chciał ci ją zabrać, już dawno bym to zrobił - ich rozmowy nie mógł słyszeć nikt, oprócz nich samych, przez gwar panujący w klasie. Można byłoby go porównać do gwaru na bazarkach, lub do reporterów atakujących bohaterów milionami pytań. - zabrałbym Ci ją, tak jak Ty Mi ją zabrałeś - odwrócił się do niego z gniewnym spojrzeniem.
- nigdy Ci jej nie zabrałem, Tomoko nie jest rzeczą ani nikogo własnością - powiedział nadzwyczaj cichym i chłodnym tonem. Bał się, że ktoś usłyszy o jego uczuciach do szatynki.
- Wiec, teraz moja kolej na zniszczenie ci każdego zrobionego kroku w relacji. Nie zrobiłeś tego właściwego. Boisz się, jesteś tchórzem Bakugou, a Twoje mięśnie i wybuchy tego nie załatwią. Tomo-chan zasługuje na kogoś lepszego niż Ty, nie wiem co w tobie widzi. Zasługuje na kogoś, kto jej pokaże co to miłość, której nigdy nie dostała. Zasługuje na kogoś kto całemu światu wykrzyczy, że ją kocha, Zasługuje na kogoś kto nie boi się stracić swojego statusu przez miłość do niej. Będąc jej ochroniarzem tego nie zrobisz. Lepiej niech już Ci zaliczy wypłatę. - Ich rozmowy zaczął się przysłuchiwać obok siedzący Kirishima. Patrzył z jednego na drugiego z szeroko otworzonymi oczami. Nie chciał interweniować, to by było nie na miejscu. Jednak był pewien, że musi porozmawiać z blondynem. Musi mu pomóc. Jako najlepszy kumpel.
- Zasługuje na nią, a ona na mnie. - Zacisnął na kolanach ręce w pięści. Czuł gniew, bo wiedział, że ma rację. Ma rację, bo nie wykrzyczy i nie pokaże swojej słabości do niej, a on to zrobił już wiele razy. Wiedział, że jego trudny charakter będzie utrudniać ich związek, a ona będzie mu pokazywać na każdym kroku, że go kocha. Nie chciał jej, bo była piękna jak lalka. Nie chciał jej, bo miała dobry quirk. Nie chciał, bo oboje mają zapewnioną stabilną przyszłość. Chciał ją, bo ma cudowny charakter. Jest nieśmiała i cicha. Słodka i szczera do bólu, jednocześnie będąc agresywną, odważną i silną kobietą, która nie boi się stawić niczemu czoła. Stąpa twardo po ziemi dokładając sobie szczeble w drodze do kariery bohaterki.
- uwierz, że jej dobra dusza i słodkie serce nie zasługują na takiego chłopca jak Ty. Jesteś tylko aroganckim, egocentrycznym samcem alfa, który będzie ją trzymać przy sobie by zaspokajać swoje potrzeby, żeby uprała mu ciuchy i ugotowała obiad. - zaśmiał się cicho. - nie jesteś stworzony dla niej.
- Nie znasz mnie, nie wiesz jaki jestem, więc stul pysk - odwrócił się do siedzącego obok Kirishimy, a grzebiąca coś w telefonie Tomoko przeszła obok nich, wracając na swoje miejsce. Przegryzał policzki od środka, słysząc w jaki sposób do niej mówi, jak rzuca do niej typowe teksty, jak otulił ją jednym ramieniem, czego on nigdy by w klasie nie zrobił, jak śmiali się oboje z rzeczy w internecie.
- musisz coś zrobić Bakubro, to nie może się tak skończyć. Poza tym nie chce żeby moja przyjaciółka była z takim niemrawym typem. Bo co? Wbije do niej ma konsolę, a tam ten gbur i ani he ani me ani się zaśmiać- Bakugou zmarszczył brwi.
- przyjaźnicie się?
- oczywiście, że tak. Nie mówiłem, bo mnie o to prosiła. Nie czułaby się komfortowo patrząc na to, że przyjaźnie się z większością klasy. - wzruszył ramionami
- Ale co ja mam kurwa zrobić, wszystko stoi w miejscu. - pokręcił głową.
- uwierz mi, że cały Bakusquad umrze za to byście byli razem. No może Kaminari z wielkim bólem serca... Mina ma już obsesję na punkcie waszego związku. - zaśmiał się, a blondyn zaczął rozmyślać z jakim typem ludzi się zadaje, bo na pewno nie normalnym.
Do klasy wszedł znużony Aizawa.
Rozejrzał się po klasie, po czym podał kartkę by wszyscy się podpisali. Westchnął stojąc lekko zgarbiony przy biurku, z którego wyciągnął czarną teczkę. Przeglądał ją dokładnie, po czym kolejny raz westchnął. Usiadł na krześle, kolejny raz przyglądając się klasie. Westchnął któryś raz z rzędu. Bakugou nie wiedział, czy to ilością uczniów w klasie, lub hałasem, który był dużo większy od tego, który zawsze panuje podczas lekcji.- Kamado, mogłabyś pójść do Senseia Yamady po ulotkę wydarzenia? Albo możesz przyprowadzić Yamadę razem z sobą. - pokiwał głową ewidentnie zmęczony już uczniami Yuuei. Szatynka wstała i pokierowała się do, prawdopodobnie, pokoju nauczycielskiego.
- Nic co zaplanujecie wam się nie uda, zrobię wszystko, by zniszczyć ci ten moment jak Ty mi. Rozumiesz to Bakugou? Widziałem, że coś ją do mnie ciągnie, ale pojawiłeś się ty. - Katsuki przewrócił oczami widocznie zirytowany fioletowo włosym
- nie wiem, może pomyśl, że to widoczna oznaka tego, że jestem po prostu lepszy? - uśmiechnął się przebiegle widząc, że chłopak nie ma nic innego do powiedzenia. Swoją pewnością siebie umniejszył jego i wyciszył jego irytujący głos.
Do klasy wszedł natomiast nauczyciel angielskiego, a przed nim lekko zawstydzona Tomoko. Mijając jego ławkę, złapali kontakt wzrokowy. Uśmiechnęła się lekko, a jej rumieniec powiększył się. Usiadła rozmawiając szeptem z Shinso.- Hello - wykrzyczał Yamada, by zwrócić uwagę wszystkich zgromadzonych. - uwaga, uwaga. Odbędzie się Bal! A jego tematem bedzie... proszę o werble - większość uczniów zaczęła uderzać rękami o ławki, a gdy palec senseia się podniósł, ucichli - bedzie, nie bedzie... Po prostu Bal świąteczny. Odbędzie się on ostatniego dnia przed przerwą, a każda klasa ma coś do przygotowania. Druga b, będzie przygotowywać ozdoby, a druga a, będzie odpowiedzialna za przekąski. Na Bal trzeba przyjść z parą, ale to chłopak musi zaprosić dziewczynę. Nie na odwrót drogie panie. you gotta teach the boys how to be men! - zaklaskal w dłonie.
- To twoja szansa Bakubro - szturchnął go czerwonowłosy. - zrób to jak najszybciej. - uśmiechnął się, wychodząc z klasy wraz z Kaminarim i wszystkimi innymi.
CZYTASZ
Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou
Fanfiction" I HOPE I WILL DIE FIRST " Katsuki Bakugou jest obsesyjnie zakochany w Tomoko, która wygląda jak porcelanowa lalka. On chce jej pokazać, że ma do niej słabość. Chce planować z nią przyszłość, dać bawić się swoimi włosami, zabierać na randki i mów...