°•°•°•°
Numer telefonu
°•°•°•°
Westchnął cicho, w myślach narzekając na kolejną kartkówkę. Chciał wstać i udać się na stołówkę. Większość klasy wybiegła równo z dzwonkiem. Widział tylko jak biały oślepiający błysk przemknął przed nim, a sekundę później znowu czuł, że siedzi na krześle. Zdezorientowany rozejrzał się, a przed nim stała Tomoko z wielkim pudełkiem i drewnianymi pałeczkami.
Położyła to na jego ławce, a kolejny rumieniec wszedł na jej twarz.- głupio mi było wczoraj jeść twój obiad, widać było, że się nie najadłeś... Ehm, więc stwierdziłam, że się odwdzięczę i przygotuję dla ciebie posiłek na dzisiaj. - uśmiechnęła się lekko i wróciła do swojej ławki, znowu zakładając słuchawki, znowu zasypiając.
Dalej był Zdezorientowany.
Nie spodziewał się żadnej interakcji z jej strony. Nie chciał sobie wyobrażać co musiała czuć, walcząc ze swoją nieśmiałością, by do niego się odezwać. Cieszył się, że został chwilę dłużej w klasie. Również założył słuchawki puszczając swój ulubiony serial na telefonie. Zapomniał kompletnie o tym, że miał zjeść na przerwie z Enjirou.- Stary! - krzyknął stojąc nad nim z założonymi rękami - miałeś przyjść na stołówkę, mówiłeś, że nie masz śniadania. - mówił zirytowany.
- Bo nie miałem.
- Jak to nie miałeś, he?! A ten pojemnik po... - otworzył i zaciągnął się zapachem resztek jedzenia- curry? - odłożył na jego ławkę po czym usiadł przed kaminarim.
- ah ta, Tomoko mi zrobiła - wzruszył rękami, dalej oglądając serial. Czerwono włosy z Denkim odwrócili się patrząc na zestresowaną dziewczynę. Blondyn podbiegł do niej łapiąc za ramiona.
- Dziewczyno, dlaczego mi nie mówiłaś, że jesteś już zajęta?! Ja dalej wymyślam nasze wspólne historyjki przed snem! Mieliśmy mieć trójkę dzieci i dwa psy! - zaczął lamentować. Bakugou przewrócił zirytowany oczami. Nie chciał zaprzeczać, że są razem. W końcu by nie musiał czuć zazdrości gdyby wszyscy jej wielbiciele dali sobie spokój. W końcu byłaby dziewczyna Katsukiego. Najlepszego ucznia w Yuuei i przyszłego bohatera numer jeden.
Odwrócił się do ich dwójki. Tomoko zarumieniona walczyła z samą sobą by odrzucić chłopaka I odezwać się. Kaminari natomiast wykrzykiwał kolejne wyznania miłości.- Oy! Kaminari musisz się uciszyć! Zadzwonił już dzwonek! Wróć do swojej ławki! - Iida odprowadził chłopaka do jego ławki, wymachując przy tym dłonią.
Przez całą kolejną lekcje nie był w stanie się skupić na temacie. Przez ostatnią godzinę działo się wiele rzeczy. Tomoko, zrobiła dla niego obiad, nawet go dotknęła. A jej wielbiciel numer dwa, zaraz po Hitoshim, raczej dał sobie spokój. Tomoko, nie zaprzeczy ich związku. Przynajmniej nie powinna. Bo dlaczego miałaby się trudzić i chodzić za Kaminarim? Tak myślał dopóki ten, nie podbiegł do niego z pretensjami.
- Bakugou! Dlaczego mi nie powiedziałeś, że nie jesteście razem?! - po jego zmęczonej minie uciszył się - kolejny raz nie dała mi swojego numeru... To strasznie niesprawiedliwe - gadał zawiedziony, opierając się o swoją dłoń. Co miał na myśli mówiąc, że to niesprawiedliwe? Przecież Tomoko nie utrzymywała z nikim bliższego kontaktu i najwyraźniej nie chciała. Wiele osób umiało to zrozumieć, oprócz niego. Z tego co było wiadome wszystkim w klasie, tylko Midoriya posiadał jej numer telefonu. Byli blisko, wręcz najlepszymi przyjaciółmi. Zbliżyli się do siebie gdy byli w takiej samej sytuacji, w gimnazjum. Pomagali sobie nawzajem I do teraz trzymają się razem. Często widział ich jak wychodzą i zdawało mu się, że nieśmiałość Tomoko wtedy znikała. Nie bała się odezwać lub nawiązać jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Zazwyczaj uśmiechała się szeroko opowiadając coś zaciekle lub słuchając monologów Izuku. - Hitoshi i Midoriya mają jej numery - położył głowę na ławce - nawet nie dodała mnie na instagramie! Dlaczego musi mieć prywatne konto...
CZYTASZ
Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou
Fanfiction" I HOPE I WILL DIE FIRST " Katsuki Bakugou jest obsesyjnie zakochany w Tomoko, która wygląda jak porcelanowa lalka. On chce jej pokazać, że ma do niej słabość. Chce planować z nią przyszłość, dać bawić się swoimi włosami, zabierać na randki i mów...