°•°•° Kłótnia °•°•°

147 10 0
                                    


°•°•°•°

Nic nie warta dziwka

°•°•°•°


- Katsuki obiecaj mi, że nieważne co się stanie i co powie Shinso, nie zostawisz mnie - Zmarszczył brwi słysząc głos jego przyjaciółki, jego obiektu westchnień. Miał wejść do klasy, po wcześniej zostawioną na parapecie butelkę wody. Zatrzymał się jednak, widząc jak twarze nastolatków znajdują się blisko siebie. Widział jak ogląda jej twarz z oczami pełnymi zachwytu, miłości. - Obiecaj Katsuki - zacisnęła mocniej dłonie ma jego silnych ramionach, potem przeskakując przez ławkę. Jego dłonie znajdowały się po bokach jej nóg. Był pewny, że blondyn rozkochał w sobie szatynkę manipulacją jej uczuciami. Pomimo, że często ją obserwował i widział jak zachowuje sie przy dziewczynie. Był pewny, że złamie jej serce. Złamie jego Tomoko. - proszę... - wstał, dalej będąc blisko niej. Nachylał się nad nią.

- obiecuje Tomoko, nie ważne co się stanie, nie zostawię cię i jeśli będzie trzeba to poświęcę wszystko. - odpowiedział dalej w nią wpatrzony. Uśmiechnęła się szeroko owijając swoje ręce wokół jego szyi. Czuł ścisk w brzuchu, oglądając jak on przyciąga ją do siebie trzymając za talię. Dlaczego to nie może być Shinso? Zostałby z nią do końca swoich dni, był pewny, że Katsuki zostawi ją po dwóch tygodniach związku lub wtedy kiedy wykorzysta jej ciało.

- jesteś perfekcyjna nie mógłbym cię zostawić - oparł się o swoją ławkę. Przekrzywił głowę i wpatrywał się w nią z lekkim uśmiechem. Zeskoczyła z ławki biorąc ich stroje bohaterskie. - wracając do tego, co ja chciałem powiedzieć - podniosła głowę kolejny raz patrząc na niego. Patrzyła na niego oczami, którymi chciał być obserwowany. Dlaczego nie mogła traktować tak jego? Tylko głupiego egocentrycznego blondyna. - Wychodzimy dzisiaj? Możemy iść do tej kawiarni z kotami - zapytał odbierając od niej teczkę ze swoim numerem. Uśmiechnęła się szeroko. Zacisnął dłonie w pięści. Spędzają tyle czasu razem, że widział z każdym dniem jak dziewczyna się od niego oddala. Uciekała od niego jak piasek przez palce.

- A nie mieliśmy iść tam w sobotę? -  Schował się za rogiem nie chcąc zostać przez nich zauważonym. Złość nasilała się z każdą sekundą. Chciał wyjść. Sprowokować ich. Zawładnąć ich umysłami i sprowokować do samobójstwa. Nie chciał patrzeć na nich obu, nie mógł znieść tego widoku. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że byli dla siebie stworzeni.

- Mieliśmy, ale sprawdzałem pogodę. Ma padać cały dzień i ma być zimno. Lepiej zostać w domu. Mógłbym przyjść i byśmy dokończyli Jujutsu kaisen.

- z cukru nie jestem, nie roztopię się od tego deszczu. moglibyśmy się też w sobotę przejść - Widział jak kolejny raz się w siebie wpatrują. Nienawidził widoku rosnącej między nimi miłości. Musiał ich rozłączyć.

- Jesteś tak słodka, że raczej bym się zastanowił - Spojrzał na nią ostatni raz przed wejściem do męskiej szatni. Gdy Bakugou zniknął za drzwiami, a jedyne co było słychać to damskie rozmowy i męskie krzyki, dotknął ramienia Kamado. Odwróciła się do niego patrząc oczami, nie wyrażającymi nic. odszedł od niej kawałek, dwa kroki. Trzymał ją mocno za przed ramię. Pociągnął agresywnie i zbliżył się do ucha dziewczyny.

Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz