°•°•°•°
Yuma
°•°•°•°
Oboje byli pracowici. Skupiali się na swoich marzeniach, celach. Spędzali wiele godzin w pracy. Wręcz przepraciwywali się. Liga złoczyńców nie upadła, zbierała licznych i silnych wspólników. Codziennie ratowali dziesiątki ludzi. Pożary, walące się budynki, napady, walki wręcz z przestępcami. Wszystkiego było tak wiele. Nie znaczyło to, że nie mieli czasu dla siebie. Można było rzec, że ich czas ograniczał się do pracy i drugiej połówki. Byli dla innych niedostępni. Po patrolach wpadali sobie w ramiona, zasypiając na kanapie w salonie podczas nudnego serialu.
Obecnie Speedy szkoliła ich praktykanta. Ograniczył jej obowiązki, by mogła szkolić młodego chłopaka na kolejnego numer jeden. Nie chciał dzieci, nie w tym momencie. Właśnie tego drugoklasiste traktował jak własne dziecko. Może to i przez to, że właściwie Tomoko łamało się serce patrząc na sierotę. Niezwykle silnego sierotę, który w tej chwili liczył tylko na nich. Oboje zastąpili mu rodziców. Kochajacych, wspierających, podnoszących na duchu. Tego właśnie mu brakowało. Rodzicielskiej miłości.
Byli zaręczeni. Wyszło to, niespodziewanie. Podczas gdy on w sklepie, kupował pierścionek doszło do napadu. Akurat Kamado została wezwana do akcji. Oświadczyny miały miejsce w ich naturalnym środowisku. Podczas wynoszenia przez policję przestępcy.- na prawdę ciężko mi się patrzy na niego, jak wygląda gdy widzi małe dzieci z rodzicami -westchnęła zalewając kubek gorącej herbaty. Spojrzał na nią przeszywając kanapkę.
- kolejny raz się prawie rozpłakał?
- Nie... Na szczęście. Widać, że pracuje nad powstrzymywaniem płaczu, ale wydawał się taki nieobecny... Serio jest mi go szkoda. - dosiadła się do niego, jedząc swoją porcje kolacji.
- fajny jest, może ten... Byśmy go zaadoptowali? Czułby się na pewno lepiej. - pominął fakt, że traktują tego piętnastolatka jak syna. - raczej szybko nie będziemy mieli dzieci, więc no, możemy nad tym pomyśleć jak chcesz - Widział jej zdziwienie w oczach. Potem te zamyślenie, stres, uśmiech.
- jasne, zastanowimy się nad tym - przyglądał jej się uważnie. Lekkie drżenie rąk. Nagła cisza. Zmarszczył brwi. Wiedział, że coś przed nim ukrywa. Chłopak nie mógł być z nią spokrewniony w ani jednym procencie.
Przecież zdążył poznać całą jej rodzinę.- co chcesz mi jeszcze powiedzieć Tomochan? - zapytał delikatnie. Nie chciał jej spłoszyć, wystraszyć. Nigdy się nie zmieniła, wciąż była taka sama jak dziesięć lat temu. Wyglądała jeszcze piękniej. Jej kobiece rysy twarzy jak i sylwetka się zaoszczyły. Stała się bardziej odpowiedzialna i rozważną, pomijając fakt, że już była wcześniej. Ciągle rosła w sile. Była przepiękna. Z jednej strony cieszył się, że nie pokazywała publicznie swojej twarzy, pomimo, że i tak każdy obywatel Japonii zdążył ją poznać. W tych czasach było wielu przystojniejszych od niego przestępców, którzy chętnie by ją porwali. Co do niego. Również się zmienił. Był o wiele wyższy, lepiej zbudowany. Jego rysy twarzy były ostre. Dalej miał tendencje di agresywnego zachowania wokół znajomych. Dalej tylko do niej miał słabość. Słabość, która rosła w każdej spędzanej z nią chwilą. - co się dzieje Sun? - usiadł obok niej. Głowę miała spuszczoną. Ręce zacisnęła na kolanach. Przytulił ją czule głaszcząc po głowie.
- Katsuki - spojrzał jej prosto w oczy. Wystraszone oczy. - jestem w ciąży - informacja wydawała mu się nie jasna. Cała sytuacja wydawała się snem. Tomoko, która nie była pewna czy będzie dobra matką, nie chcąca dzieci. Katsuki, będąc pewny, że Oboje będą cudownymi rodzicami, pragnący całą gromadę dzieci. Zbliżył się do niej, całując czule. Wstał trzymając ją za uda. Był szczęśliwy. Był bardzo szczęśliwy. Był szczęśliwszy niż w dniach, w których powiedziała mu tak
Odsunął się od niej stawiając na ziemię. - nie jesteś zły?
CZYTASZ
Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou
Fanfiction" I HOPE I WILL DIE FIRST " Katsuki Bakugou jest obsesyjnie zakochany w Tomoko, która wygląda jak porcelanowa lalka. On chce jej pokazać, że ma do niej słabość. Chce planować z nią przyszłość, dać bawić się swoimi włosami, zabierać na randki i mów...