°•° Bal °•°

136 7 0
                                    


°•°•°•°

Gdzie jest Katsuski?

°•°•°•°

Bal wcale nie wyglądał jakby organizowała go szkoła. Wszystko odbywało się w wynajętym, wielkim apartamencie. Stała przy wyjściu na wielki ogród. Oglądała się wokół siebie, a w rękach trzymała dwa kubki. Zasłonięte były dłońmi, by nic niechcianego się do nich nie dostało. W basenie było pełno uczniów, którzy robili walkę na tak zwane koguty. W ogrodzie na ławkach znajdowała się pijana para, która pożerała się, a obok nich byli typowi palacze, którzy z nich chirchrali. Na jednej z wielkich sof siedziała elita balowania - typowi uczniowe, którzy potrafią zabalować nawet w środku tygodnia. Na drugiej stronie jednak ktoś odsypiał swój duży ciąg alkoholowy. Miał narysowane markerem okulary, ślady po pocałunkach, czerwoną szminką, na klatce piersiowej, która była odsłonięta. Zaczęła się zastanawiać, gdzie podziała się koszula trzecioklasisty. W kuchni zaś siedzieli Ci, którzy znali się na alkoholu - barmarze. Na parkiecie, pomimo późnej godziny, dalej znajdowali się ludzie pełni energii. Na patio zaś dwie zapłakane dziewczyny, pocieszały siebie nawzajem po długiej głębokiej rozmowie na temat życia. Westchnęła biorąc kolejny łyk swojego piwa zero. Nie chciała pić. Nie chciała być wykorzystana. Katsuki zaginął w poszukiwaniu łazienki godzinę i dwadzieścia pięć minut temu i czterdzieści osiem sekund. Rozejrzała się, kolejny raz, szukając go w tłumie. Kolejny raz opuściła ramiona zrezygnowana. Odeszła od dość pijanego chłopaka, który chciał ją poderwać. Chciała stanąć obok swojego chłopaka, z którym byli ubrani w identyczny kolor. Krwawa czerwień, wyglądała na nich obojgu cudownie. Przeciskając się przez tłum zauważyła dyskutujących Kirishime i Kaminariego, który szybko ją zauważył. Oboje patrzyli się na nią uśmiechnięci. Zaprzestali swojej nerwowej wymiany zdań. Podeszła do nich również się uśmiechając. Od razu w oczy rzuciła jej się nerwowa mowa ciała chłopaków, jakby chcieli coś ukryć.

- wiecie może gdzie jest Katsuki? - przekrzywiła głowę. Blondyn spojrzał na podłogę, unikał patrzenia na nią. Kirishima zaś odpowiedział przecząco łapiąc się za kark. - wiem, że kłamiesz Kiri. Gdzie on jest? - zapytała z marszczonymi brwiami. Czuła się oszukana przez blondyna. W końcu przetańczył z nią tylko trzy piosenki, pogadał piętnaście minut, po czym rozmawiał właśnie z nimi. I zniknął.

- Nie jestem pewny czy chcesz wiedzieć... - uśmiech zszedł mu z twarzy - to co zrobił, jest dosyć... niemęskie - wzruszył ramionami.

- Kirishima, jak pytam to chce wiedzieć

- Nie mogę ci tego powiedzieć - pokręcił głową.

- Do jasnej cholery! Zostałam zostawioną przez osobę, z którą tu kurwa przyszłam, na półtorej jebanej godziny, więc jeżeli się pytam to chce konkretnej odpowiedzi! Jeżeli nie powiecie to sama go znajdę - powiedziała rzucając agresywnie kubki, których zawartość się wylała. - Denki, Powiedz mi - podniosła jego głowę zmuszając by na nią spojrzał.

- On... -

- kurwa nie! - wykrzyczał Enjirou - zaprowadzę cię, ale naprawdę, to co zobaczysz... Nie będzie miłym widokiem. - położył jej ręce na ramionach. 

Przez pięć minut chodzili w kółko. Po czym skręciła w stronę, której najbardziej unikali. Szła wyrywając się z ich uścisków. Wyszła na ogród, a jej duże bordowe obcasy rozrzucały na bok zostawione butelki. Przeszła obok pary, która od dłuższego czasu siedzi, całując się. Złapała kontakt z rubinowymi tęczówkami. Wystraszonymi oczami. Szła dalej, próbując nie dać upustu złości. Kirishima przekrzykiwał się z upitym blondynem. Z blondynem, w którym zakochała się po uszy. Kaminari stanął przed nią trzymając ją za ramiona. Zapłakane oczy patrzyły na niego z fałszywym uśmiechem. Przyciągnął ją do siebie. Nie chciał by cierpiała. Nie chciał żeby tego widziała. Nie chciał.
Siedział z dziewczyną miedzy ludźmi. Postawiła swojego drinka z wódką prosząc o pilnowanie. Bała się, że ktoś może, mieć przy sobie narkotyki, dosypać jej. Westchnęła patrząc na siebie w lustrze. Kaminari odszedł na chwilę od ich stolika witając się z równoległą klasą. Gdy wrócił dziewczyna właśnie wychodziła z łazienki. Bordowa satynowa sukienka na ramiączkach, idealnie podkreślała jej ciało. Tak samo wysokie buty z paskiem przy kosce, które powodowały, że jej całą osoba hipnotyzowała każdego, kto na nią spojrzał. Shinso pożegnał się, ustępując jej tym miejsca. Wypiła drinka do końca, po czym oznajmiła, że wraca do domu. Nie chciała tu przebywać. Nie chciała oglądać ludzi, którzy świetnie bawią się ze swoją parą. Nie chciała na niego wpaść. Szła otulona swoim białym, futerkowym płaszczem. Miała wracać właśnie z nim. Katsuki. Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego dalej złudna nadzieję, rozkochałeś i złamałeś serce dziewczynie, która kompletnie na to nie zasługiwała? Spojrzała wściekła na telefon. Rzuciła nim o ziemię, widząc tapetę blokady. Podniosła go sprawdzać która jest godzina. Pierwsza czterdzieści osiem. Potknęła się kolejny raz. Postanowiła iść właśnie głupim skrótem, który nie był oświetlony. Oświecała wszystko latarką telefonu. Jej dom znajdował się dwadzieścia minut spacerem od willi. Wszystko widziała rozmazane. Obraz jej się przesuwał. Nawet nie była pewna czy idzie. Odwróciła się czując mocny uścisk na ramieniu. Oślepiła osobę, która kolejnie opadła na ziemię. Kolejną sylwetka pojawiła jej się jak przez mgłę. Ktoś ją podtrzymywał. Wydawało się, ze był to czuły, ciepły uścisk Bakugou. Opuściła swoje ciało na czyjeś ręce. Telefon uderzył głucho o ziemię.

Wstał czując mocne potrząsanie. Silny ból głowy spowodował zgłoszony jęk. Było jasno, aż za jasno. Zmarszczył brwi widząc nad sobą policjantów.
Godzina ósma pięćdziesiąt dwa. Siedział w sali przesłuchań. Jego rodzice i adwokatka, znajdowali się obok niego. Czarnowłosa, pochodząca z Europy, policjantka rozpoczęła przesłuchanie. Nie był pewny dlaczego znalazł się na komendzie. A tym bardziej nie był pewny dlaczego leżał w śniegu. Pobity. Przerażał go spokój jego matki oraz zaniepokojenie.

- Katsuki Bakugou, jak znalazłeś się w dzielnicy luminous? - zapytała z lekkim uśmiechem.

- Nie pamiętam...

- mhm, a pamiętasz może co robiłeś ostatniego wieczoru? I jakbyś mógł mów głośniej - przystawiła bliżej niego megafon, który nagrywał ich cała rozmowę. Był pewny, że znalazł się tu z powodu dużego problemu.

- byłem na imprezie szkolnej - wzruszył ramionami. Policjantka Westchnęła kolejny raz.

- No dobrze, a co robiłeś pomiędzy godziną pierwszą w nocy a drugą dwadzieścia?

- lekko po pierwszej stwierdziłem, że będę wracać do domu i chyba poszedłem skrótem luminous... - złapał się za głowę owiniętą bandarzem - mam duże luki w wspomnieniach.

- czy nie miałeś wrócić w obecności Tomoko Kamado do jej domu? W końcu poszliście jako para na bal

- Nie, wyszła chwilę przede mną. Zatrzymałem ją po drodze na tej ulicy.  - spojrzał przestraszonymi oczami na stojącego z boku Aizawę. Wyglądał jakby nie przespał całej nocy. Wpatrywał się w blondyna przeszywając jego ciało i duszę. Jakby wyszukiwał tego czy nie kłamie.

- I co wtedy? Dlaczego zostałeś na luminous? Z obrażeniami. - położyła łokcie na blacie wielkiego biurka.

- Nie wiem

- Świadkowie wczorajszej imprezy zeznali, że widocznie pokłóciłeś się z dziewczyną, po czym oboje siedzieliście ze swoimi przyjaciółmi. Ty z Enjirou Kirishimą, z którym zaciekle cały czas się kłóciłeś, a Kamado z Denkim Kaminarim, który ewidentnie zadbał o jej samopoczucie - zaczęła szybko mówić - jaki był powód obu kłótni?

- Nie wiem - był pewny obu powodów, jednak czy na pewno chciał mówić je przy swoich rodzicach?

- świadkowie zeznali, że była między wami silna relacja, a ty podobno ją zdradziłeś. Byłeś wściekły, na swoich przyjaciół. Na Kirishimę, ponieważ blokował ci dojście do dziewczyny, a na Kaminariego uważałeś za zagrożenie. Wiedziałeś, że mu się podoba, a dziewczyna właśnie z nim spędziła kolejną godzinę. Gdy zauważyłeś, że wyszła poszedłeś za nią, a wtedy zaatakowałeś ją, a Tomoko widocznie się obroniła. Gdzie jest Tomoko, Katsuki? - policjantka nachyliła się nad nim z wrogim spojrzeniem.
























1167

Porcelanowa lalka | Katsuki Bakugou Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz