Rozdział 2

748 11 2
                                        


Dopiero teraz gdy wszedłem do mieszkania zrozumiałem jaki wykończony jestem, bez zastanowienia poszedłem wziąć szybki prysznic i położyłem się spać.
Spało Mi się znośnie, gdyby nie koszmar zwiastujący odtrącenie Mnie przez Malie. Obudził Mnie budzik, dzisiaj był Poniedziałek musiałem pojechać do pracy. Wstałem, złożyłem łóżko, zjadłem śniadanie czyli omlet zapiekany z pieczarkami i kurczakiem, umyłem zęby. Zawsze zastanawiam się dwa razy w co się ubrać, gdyż jako główny manager firmy muszę wyglądać profesjonalnie bez ani jednego „ale”.

Nałożyłem białą koszulę, czerwony krawat gdyż nie przepadam za muszkami i czarne spodnie wzięte od starego garnituru po zmarłym ojcu. Byłem gotów, spakowałem swoje projekty i notesy do torby razem z dodatkowym śniadaniem, wyruszyłem do pracy.

Pogoda była zachęcająca, słońce szalało, a Mój samochód był na dobre zasypany śniegiem. Droga była również zasypana, białym srebrzystobiałym śniegiem. Jakoś udało Mi się wyjechać z terenu swojego zamieszkania, i na spokojnie udałem się już odśnieżoną drogą do roboty. Jazda trwała około godziny, przez te uciążliwe korki.

Kiedy już zajechałem pod budynek w którym pracuję, do szyby samochodu podeszła Moja koleżanka z którą pracuje już jakiś czas. Zadbana, zawsze pracowita i uśmiechnięta. Niby idealny materiał na żonę, ale póki co w Mojej głowie utkwiła Malia nastolatka która była ode Mnie młodsza o 16 lat. Czy jestem chory, że podoba Mi się nastolatka?. Wyszedłem z samochodu, Alicja bo tak nazywała się Moja koleżanka, położyła dłoń na Moim ramieniu i powiedziała:

-Cześć Krystian, jak humorek z rana? Co powiesz na omówienie projektu przy kawie?- uśmiechnęła się, unosząc lekko brwi. Była miła, aczkolwiek byłem jej szefem, nie mógłbym pozwolić sobie na plotkowanie o nas.
-Dzień dobry, Pani Alicjo. Rozmawialiśmy już o tym, prosiłbym by nie zwracała się Pani do Mnie po imieniu. Najmocniej przepraszam, jednakże mam plany, nie mogę wypić z Panią kawy.- odszedłem, jak najszybciej się da. Lubiłem ją, ale nie lubię gdy kobieta Mi się narzuca. Bynajmniej nie mam na to ochoty, wszedłem do windy. Mój gabinet, znajdował się na najwyższym piętrze. Gdy wyszedłem z windy, przed Moim gabinetem stali zebrani w grupę Moi pracownicy. Dzisiaj mieliśmy obmówić plan dotyczący podpisania kontraktu z firmą z Ukrainy. Szczerze mówiąc, nie czułem się ani trochę na siłach aby móc prowadzić spotkanie, jednakże nie miałem wyjścia.

Cała nasza narada, trwała mniej więcej cztery godziny. Nie potrafiłem się skupić, notorycznie rozmyślałem o Malii.. chciałem być blisko niej, czułem potrzebę posiadania jej na wyłączność. Po ukończonym spotkaniu, kolejny raz podeszła do mnie Alicja.
-co to ma być? Najpierw, flirtujesz ze Mną, a teraz mówisz, że mam się do Ciebie inaczej zwracać? Oj nie! Nie wycofasz się!- widziałem w jej oczach złość co do Mnie.
-Nie masz żadnych dowodów potwierdzających, że faktycznie między Mną a Tobą coś było. Nie wdaję się w miłostki z pracownicami.

Zostaw mnie w spokoju, bo inaczej porozmawiamy.
-inaczej? Niby jak? – zapytała ze łzami w oczach
-chcesz stracić pracę? Aż tak bardzo kopiesz pod sobą dołki..- wiedziałem, że wobec niej postępuje niewłaściwe jednakże musiałem ją zastraszyć. Odszedłem, udałem się na lunch. W Mojej pracy, to Ja byłem szefem. To Ja, decydowałem o wszystkim. O każdym spotkaniu, naradach, traktatach. Uwielbiałem swoją pracę, jednakże dzisiaj niewątpliwie nie wykazałem się inicjatywą, ciągle bujałem w obłokach.
Moja firma, ma do zaoferowania wiele dobrych środków finansowych wspierających firmę z Ukrainy, ale muszę na spokojnie przemyśleć czy chcę brnąć w ten kontrakt. Siadłem przy stoliku na stołówce, wyjąłem swoje bardzo starannie zapakowane drugie śniadanie.

Zacząłem jeść, kiedy tak powoli cieszyłem się każdym kęsem domowej zapiekanki, podszedł do Mnie Mój kolega z którym jako jedyny dogadywałem się świetnie. Siadł obok Mnie, wyjął tableta i zaczął mówić:

Intymna Obsesja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz