Pov: Chuuya
Bankiet miał rozpocząć się gdzieś blisko osiemnastej trzydzieści. Dlatego też od razu po zaniesieniu listu zabrałem się za szykowanie samego siebie, by jeszcze później mieć czas sprawdzić, czy wszystko jest idealnie zrobione przez obsługę statku.
Ze względu na to, że dalej pozostały mi ślady po niespaniu przez dwa czy tam trzy dni użyłem mojego korektora pod oczy i delikatnie tuszu do rzęs, który akurat tak mi je malował, jakbym naprawdę miał brązowe rzęsy, a nie jakieś blond gówno. Do tego związałem sobie dłuższą część włosów odrobinę wyżej niż zazwyczaj, ułożyłem specjalnie grzywkę i założyłem nieco odmienny do tego codziennego strój. Była to bardziej ozdobiona niż zazwyczaj biała koszula; paski, które noszę zazwyczaj na koszuli, tyle, że tym razem przez brak kamizelki były idealnie widoczne; czarny, dość wysoki gorset z srebrnym łańcuszkiem z boku; krótkie szare spodenki, do których były przyczepione kolejne paski, tyle, że takie ciągnące się po całej mojej lewej nodze; a na prawej podtrzymywana również przez takie paski, co te na mojej lewej nodze, czarna, półprzezroczysta podwiązka. Całość dopełniały jeszcze niezbyt wysokie, czarne glany z nie tylko wiązaniem, ale też 3 paskami, a na plecy zarzuciłem mój dużo za duży płaszcz.
— Czegoś mi tu brakuje.. - powiedziałem cicho do samego siebie. Jeszcze chwilę patrzyłem na swoje odbicie w lustrze i nie powiem, wyglądałem w chuj dobrze, nawet jak na tak odjechany od rzeczywistości strój, jednak czegoś tu brak.. - KAPELUSZ!! - wrzasnąłem i wziąłem szybko swój kapelusz, po czym jeszcze doczepiłem do niego dwa srebrne łańcuszki takie same jak ten przy gorsecie. Dopiero mając go na głowie czułem, że mój strój jest gotowy. No i, że mogę wyjść z domu.
Na statku po sprawdzeniu wszystkiego okazało się, że na stole brakuje połowy przekąsek i alkoholi, ale kierownik obsługi wyjaśnił, że wszystko znajdzie się na stołach w przeciągu najbliższych dziesięciu minut. Co prawda mieli jeszcze pół godziny, ale brakowało też kwiatów, które miały być w wazonach i niektórych naczyń. Zdenerwowały mnie te opóźnienia. Obiecane było, że wszystko będzie załatwione już godzinę przed rozpoczęciem bankietu i jedyne co później będą stawiać to posiłek na ciepło. No ale coś nie wyszło.
Na całe szczęście obsługa statku wyrobiła się z przygotowaniami i koło 5 minut przed umówioną godziną rozpoczęcia przyjęcia wszystko było gotowe. Gdy wybiła w pół do dziewiętnastej, goście, czyli większość pracowników mafii, zebrali się na głównej sali. Dazai był tam już chwilę wcześniej, więc obserwował sobie ze schodów na piętro jak wszyscy wchodzą na salę. Nie zmienił znacząco swojego stroju, bo jedyne co, to ułożył odrobinę inaczej włosy.
Czułem na sobie jego wzrok, gdy rozmawiałem z Ozaki. Aż tak zaciekawił go mój strój? Wiele osób przyszło w odrobinę innych wersjach swoich codziennych ubrań. Dajmy na przykład samą Kouyou, która na co dzień chodzi w eleganckim kimono, na dzisiejszy bankiet przyszła w stroju połączonym z jej standardowym, ale nie takim samym. Miała elegancką, różową sukienkę i na to część kimono z długim rękawem. Ja przecież miałem bardziej letnią wersję swojego stroju z gorsetem i luźniejszymi rękawami.
Po około dwóch godzinach przyjęcie kręciło się bardziej wokół picia drogich alkoholi. No i nie żeby mi to przeszkadzało. Miałem na wyciągnięcie ręki cholernie drogie wina, a było ich naprawdę bardzo dużo. Co prawda w pewnym momencie czułem już, że wypiłem odrobinę za dużo, bo zaczynałem mówić głupoty, jednak Ozaki, która nie wypiła aż tyle pomagała mi stać równo.
Wtedy spojrzałem na Dazaia. Również wypił dość sporo alkoholu, jednak chyba nie był na tym samym poziomie upicia co ja. Podszedł do mnie i z tego co pamiętam zaprosił do tańca, bo film zaczął mi się już wtedy mocno urywać. Pamiętam tylko, że tańczyliśmy do jakiejś spokojnej melodii, a ja z pewnością miałem głowę na jego torsie. Co do tego byłem pewny. Pamiętam wyraźnie jak krążyliśmy po sali lekko przytuleni do siebie, co chwilę zamykając oczy. Później nie pamiętałem już zbyt dużo. Jedynie przebłyski z powrotu do mafii, jednak z pewnością od razu nie zmierzałem do siebie. Chodziłem zawsze charakterystyczną drogą, która była moim idealnym skrótem prowadzącym do mojego apartamentu położonego niewiele pod biurem szefa. Zawsze wjeżdżałem na piętro dwudzieste trzecie żeby przejść później na dwudzieste czwarte schodami. Głównie ze względu na to, że mimo pozorów, jednak w taki sposób byłem na miejscu szybciej. Gdy dojeżdżam windą na dwudzieste czwarte piętro muszę jeszcze iść trochę na około mojego apartamentu, co sprawia, że niepotrzebnie chodzę w kółko, a wchodząc zamiast tego schodami z dwudziestego trzeciego, trafiając na moje piętro jestem od razu bliżej drzwi.
Droga przypominała tą do apartamentu i biura Dazaia.
***
Przewróciłem się na drugi bok, jednak od razu tego pożałowałem. Bolała mnie nie tylko głowa, ale też plecy, i tyłek. Dlatego też przekląłem z bólu i przytuliłem do siebie poduszkę chcąc jeszcze zasnąć. Co również nie było mi dane.
— Cóż za nagła zmiana, czyżbym wstał dzisiaj jako pierwszy, Chuuyuś?~ - usłyszałem znajomy głos i od razu poderwałem się do siadu. Patrzyłem przerażony na prawie nagiego Osamu samemu leżąc w jego łóżku. JEGO łóżku, w JEGO apartamencie.
— CO JA TU ROBIĘ MAKRELO?! - wrzasnąłem. Moje plecy bolały jak jeszcze nigdy. Tylko.. dlaczego..? Wstałem by zauważyć, że sam jestem prawie nagi i założyłem na siebie szybko moją koszulę leżącą obok łóżka, która na całe szczęście była dość duża i nie musiałem się bawić w zakładanie jeszcze spodni.
— Nie pamiętasz co robiłeś w nocy? - po tym pytaniu moją głowę zasypało z milion myśli. Co on chciał przez to powiedzieć?! Odjebałem coś na tym przyjęc-.. nie. Nie. NIE. - Oj Chuuyuś.. aż mi się przykro zrobiło, że nie będziesz pamiętać takiej nocy.. dla twojej wiadomości się ze sobą przespaliśmy. - zachichotał. Byłem w szoku. Nie odezwałem się ani słowem i spaliłem buraka. Czyli skoro bolą mnie plecy i tyłek.. to znaczy, że byłem pod nim. No zajebiście. - Uroczo wyglądasz gdy się tak rumienisz słonko. - podszedł do drzwi łazienki i dodał jeszcze krótko - Mam nadzieję, że jeszcze to kiedyś powtórzymy~ - po czym zostawił mnie samego w sypialni.
CZYTASZ
Chuuyuś~ // soukoku
Romance- (...) Mori przed swoją śmiercią przekazał ci nieodwracalnie władzę nad mafią. Mafia w trakcie kryzysu, jakim jest poważna choroba szefa, stara się zaradzić cokolwiek, by organizacja nie upadła. Szef wybiera na swojego następcę zdrajcę mafii.. jed...