~Six~

1K 55 12
                                    

Pov: Chuuya

Zastanawiałem się co zrobić by dowiedzieć się czego z mojej głowy mógł pozbyć się ten obdarzony. Wiedziałem, że jego zdolność z pewnością działa tak, że sam nie zdołam sobie tego przypomnieć. A gdy myślałem dłużej nad tym wszystkim to zdałem sobie sprawę, że mam dużo więcej luk w pamięci. Pamiętałem tylko dokładnie, że dzień przed jego odejściem z mafii nad czymś ciągle myślałem. A szczególnie to, że powiedziałem wtedy Ozaki "Jestem gotowy mu (...)" a reszta gdzieś zniknęła. Albo to, że rozmyślałem o tym 'czymś' przez bardzo długi czas, a jednak teraz pamiętam to, jakby po prostu moja głowa była wtedy wyczyszczona z jakichkolwiek myśli, jednak jestem pewny, że o czymś wtedy myślałem.

— Kouyou, błagam cię... powiedz mi.. - powiedziałem cicho błagalnym głosem. - To dla mnie ważne.. - wyglądała już na zmęczoną moimi prośbami. Ale co ja mogłem zrobić? Tylko ona wiedziała o co tak naprawdę chodzi. Czułem, że to jest coś ważnego, a ta usrana zdolność nie pozwalała mi się choćby próbować domyślić.

— Od razu mówię, że nie będę więcej cię pilnowała jak będziesz się upijać z tego powodu. - stwierdziła. Mogłem się spodziewać takiej odpowiedzi, w końcu to coś jest "bardzo szokujące i może nawet bolesne". - Ten obdarzony usunął ci wspomnienie o twoich prawdziwych uczuciach do Dazaia. W przeddzień jego zniknięcia deklarowałeś mi, że wyznasz mu w końcu, jak bardzo go naprawdę kochasz. A gdy zniknął załamałeś się i zacząłeś obwiniać o wszystko, co doprowadziło do tego, że musiałam w końcu tu ściągnąć tego typa. Ale teraz, gdy ci powiedziałam, wspomnienia powinny wrócić.

Usiadłem w ciszy na kanapie i zacząłem o tym myśleć. Faktycznie, wspomnienia z wieczoru dzień przed jego zniknięciem wróciły do mnie w mgnieniu oka, tak samo jak wszystkie luki w pamięci związane z tym. Ja? Byłem w nim zakochany..? A może dalej jestem..?

Poczułem coś dziwnego. Niby byłem w szoku, ale ściskało mi klatkę piersiową. Zupełnie jak wtedy, gdy jeszcze jako nastolatek obwiniałem się o jego odejście. To było identyczne uczucie. Tylko, że dlaczego teraz je czułem...? Czy to przez to, że tyle czasu łudziłem się, że go nienawidziłem..? Czy...

— Teraz pewnie będziesz myśleć o tym czemu czujesz się tak, a nie inaczej. Cóż.. pewnie dalej coś do niego czujesz. Niestety to po tobie widać. - dodała jeszcze i wyszła z pomieszczenia.

Tego dnia miałem wywalone w pracę. Musiałem pomyśleć o tym wszystkim i odpocząć. Założyłem słuchawki po czym włączyłem w telefonie moją ulubioną playlistę, położyłem się na łóżku wsłuchując się w muzykę i zaczynając znów o tym myśleć.

***

Poczułem jak ktoś mnie lekko całuje i od razu z tego powodu podniosłem się do siadu, czym jak się później okazało, sprawiłem, że uderzyłem Osamu. Zdjąłem szybko słuchawki z lekko rumianymi policzkami po czym zatrzymałem muzykę.

— Co ty tu robisz?- - zapytałem zdziwiony. Brunet usiadł na łóżku i lekko się uśmiechnął. Wyglądało na to, że już sobie nie pomyślę. Pewnie jest tutaj, bo nie przyszedłem do niego do biura kiedy trzeba było i ma o to do mnie problem.

— Musiałem calusieńki dzień siedzieć w biurze sam bez mojej ulubionej kawy twojego autorstwa, jak zamierzasz mi to wynagrodzić? - zapytał dalej się uśmiechając. - A poza tym to widzę, że nawet nie chciało ci się dzisiaj przebrać z piżamki~

— Wiem, że mogłem powiedzieć, ale wyleciało mi to z głowy. Źle się dzisiaj czuję i potrzebowałem dnia wolnego. - położyłem się z powrotem i odwróciłem na bok tak, że byłem odwrócony plecami do bruneta.

— A co się stało mojemu Chuuyusiowi? - zapytał jednocześnie dość troskliwym głosem, ale i w jakimś stopniu żartobliwym. Westchnąłem dość głośno i odwróciłem się w jego stronę by zauważyć, że Dazai leży tuż obok mnie. Przez to, że się odwróciłem, leżałem teraz niemalże do niego przytulony, a on lekko objął mnie ramionami. Oto top dziesięć sposobów, jak mnie zarumienić. I faktycznie moje policzki poczerwieniały dość mocno, więc jedyne co mi pozostało to tylko schować twarz w jego torsie i liczyć na to, że niczego nie zauważy.

— To nic takiego.. tylko.. uh.. - zaciąłem się. Ogarnął mnie stres. Mimo, że moje uczucia do niego chyba minęły, to jednak trudno mi mu je wyznać. Co mam mu powiedzieć? Że Ozaki coś przede mną ukrywała i teraz jestem przez to podłamany? Przecież ja w ogóle nie jestem niczym podłamany... - Dzisiaj rano... Ozaki mi powiedziała.. że.. - poczułem jak zaczyna bawić się delikatnie moimi włosami, więc poczułem się w tym troszkę... pewniej..? - Po tym jak odszedłeś z mafii ściągnęła z zagranicy obdarzonego, który usunął mi jedno wspomnienie i dopiero dzisiaj mi powiedziała, co w nim było... no i.. trudno mi sobie z tym poradzić....

— Rozumiem. - powiedział spokojnie dalej bawiąc się delikatnie moimi włosami i lekko przysunął mnie do siebie. - I wiem o co chodzi, Chuuyuś. - byłem w szoku, a serce zaczęło walić mi mocniej i szybciej niż kiedykolwiek. - Domyśliłem się już dawno.

— I-i.. i i tak mnie zostawiłeś. - w moich oczach zebrały się łzy. To tak mocno zabolało. Wiedział, że go kocham, a i tak zniknął. To pokazywało prawdziwy charakter tego dupka. Po chwili ryczałem już jak głupi i szlochałem leżąc obok niego i czułem, jak coś ściska całą moją klatkę piersiową.

— N-nie..!! Chuuyuś.. ja musiałem mimo wszystko opuścić mafię.. chociaż bardzo nie chciałem, to musiałem. - przytulił mnie mocno. - Chciałem zostać, a gdy odszedłem naprawdę okropnie się czułem z tym, że cię tak zostawiłem. Przepraszam słonko.. - znowu się zarumieniłem. To, jak na mnie mówił, "Chuuyuś" albo "Słonko", a nawet "Krasnoludek" było tak urocze i wręcz kochane, że nie potrafiłem się nie zaczerwienić. Chociaż nienawidziłem jak ktoś wytyka mi w jakiś sposób mój wzrost, to jednak to potrafiłem zaakceptować.

— ...Nawet nie pomyślałeś by zostawić mi wiadomość, żebym się nie martwił, albo kurwa nie obwiniał o wszystko. To zabolało bardziej niż wszystkie rany jakie miałem kiedykolwiek razem wzięte. - wytarłem oczy i wstałem z łóżka po czym udałem się do łazienki by przemyć twarz.

Chciałem zachować spokój, ale to uczucie bólu i to coś jakby ściskające całą moją klatkę piersiową nie dawały mi tego zrobić. Do tego łzy lały mi się z oczu bez przerwy. Przemyłem sobie twarz wodą, uczesałem na szybko włosy i spojrzałem w lustro widząc tylko rozmazane przez kolejne łzy odbicie małej sylwetki kogoś, kto wyraźnie nie radzi sobie z samym sobą. Bo tak było.

Chuuyuś~ // soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz