~Thirteen~

734 46 22
                                    

Pov: Chuuya

Rano obudziłem się przytulony do bruneta. Na początku nie pamiętałem dokładnie co działo się wieczorem, ale gdy przypomniałem sobie, że wyznałem mu miłość natychmiast moje policzki stały się gorące i czerwone. Fakt, że bolały mnie plecy i tyłek już pominę, gdyż była to niemalże moja codzienność.

— Jak się spało kochanie?~ - zapytał Dazai. Dopiero gdy to powiedział, zorientowałem się, że nie śpi. Zrobilem sie odrobinę bardziej czerwony, i dlatego, że powiedział do mnie „kochanie", i dlatego, że widział jak bardzo się rumienię.

— C-chyba dobrze.. - odpowiedziałem cicho i podniosłem się by usiąść na łóżku i przetrzeć dłońmi twarz. Brunet dalej leżał, tyle, że odwrócił się na plecy i obserwował mnie dokładnie. Po chwili do tego dołożył też delikatne mizianie mnie po plecach, co doprowadzało mnie niemalże do jęku. Z tego co pamiętałem skończyliśmy dopiero, gdy zaczęło wschodzić słońce, więc na podstawie tego, gdzie teraz było, można było stwierdzić, że wcale tak długo nie spałem, co wyjaśniałoby moją wrażliwość na jakikolwiek dotyk. No bo to, że bardzo delikatnie, z dużym naciskiem na słowo „delikatnie", miział mnie po plecach nie powinno sprawiać, że ledwo powstrzymywałem się przed wydaniem z siebie jęku, co i tak się nie udało.

— Mmm~ czyżby ktoś dalej był podniecony?~ - powiedział tonem wskazującym na to, że robi sobie może i cholernie sprośne i niestosowne, ale żarty. Po chwili również się podniosł i usiadł za mną zaczynając masować mi plecy. To oczywiście było przyjemniejsze niż samo mizianie, co od razu mówi, że bez jęków się nie obeszło. - Jesteś bardzo uroczy Chuuyuś~ - dodał masując mocniej. Po chwili położyłem się dla swojej własnej i jego wygody, po czym przymknąłem oczy delikatnie cicho pomrukując.

— Wczoraj.. chyba wyznaliśmy sobie miłość.. - zacząłem tak naprawdę mając nadzieję, że mnie nie usłyszy. Bałem się zaczynać ten temat, ale nie chciałem też się od tego powstrzymywać. Dodatkowo na później miałbym argument, że chciałem i tym porozmawiać.

Nie odpowiedział. Po prostu dalej masował mi plecy i po chwili nachylił się nade mną składając na mojej szyi delikatny pocałunek. Pozniej powoli zszedł z kolejnym pocałunkiem na moje plecy. Zraniła mnie delikatnie jego reakcja. Albo mnie nie usłyszał, albo po prostu nie miał zamiaru odpowiadać.

— Dazai? - spojrzałem na niego pytająco, przez co westchnął.

— Zapomnijmy o tym - powiedział i wstał z łóżka po czym założył sobie koszulkę. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu i jak bardzo bolało mnie to, co powiedział.

— Zapomnijmy..? Masz zupełnie wyjebane w to co czuję, w sumie jak zawsze!! - zacząłem płakać i wstałem patrząc na niego. - Jak ja w ogóle mogłem pomyśleć, że chcesz ode mnie czegoś więcej niż tylko tego jebanego seksu!! - krzyknąłem i wyszedłem na taras. Nie odpowiedział. Nie zatrzymał mnie. Nawet na mnie nie spojrzał. Patrzył się gdzieś w bok z tą pierdoloną pustką w oczach.

Poczułem się w tej chwili wykorzystany bardziej niż kiedykolwiek do tej pory. Z tego co powiedział wynikało, że kłamał w stu procentach wczorajszego wieczoru. Zabolalo to bardzo, bo chociaż byliśmy oboje pijani, to myślałem że wreszcie coś do mnie poczuł i chociaż spróbujemy stworzyć zdrową i prawdziwą relację. Że nie będzie to tylko seks kiedy się zachce, a prawdziwy związek. Ale cóż. Dałem się mu nabrać po raz kolejny.

Gdy wszedł do łazienki w sypialni zabrałem szybko swoje rzeczy i opuściłem apartament, by udać się do siebie, a później do Ozaki. Wiedzialem bardzo dobrze, że nie będzie zadowolona, że przyszedłem się jej wyżalić, bo sama, gdy powiedziała mi o moich uczuciach do bruneta, zarzekała się, że nie będzie mi więcej pomagała, gdy będę pijany ryczał, bo znowu mnie zranił.

— Chuuya? Coś się stało? - zapytała, na co tylko się do niej przytuliłem. Objęła mnie delikatnie ramionami i pogłaskała po głowie w celu uspokojenia mnie, gdyż jeszcze sekundy zanim się w nią wtuliłem zacząłem ryczeć jak dziecko. Wprowadziła mnie powoli do swojego apartamentu i zamknęła za nami drzwi. - Chuuya.. spokojnie.. to przez Dazaia, prawda?

— M-mhm... - mruknąłem cicho i delikatnie się trzęsąc przytuliłem ją mocniej. - Ja.. powiedziałem mu wczoraj wieczorem, że go kocham.. i on powiedział, że on mnie też, ale dzisiaj... powiedział.. żebyśmy o tym zapomnieli.. on.. ja myślałem że on mnie naprawdę kocha... - dodałem jeszcze ciszej i wybuchnąłem płaczem. To tak bardzo bolało. Choćbym próbował, to ból był za silny.

Od zawsze potrafiłem wytrzymać wiele bólu, w końcu musiałem się nie raz z nim spotykać podczas misji. Korupcja niedość, że cholernie męczy, to jeszcze boli i to jeszcze bardziej niż męczy. Ale to, co czułem w tamtej chwili było równe całemu bólowi jaki odczuwałem przez całe moje życie razem wzięty. Moja klatka piersiową cała się ściskała, a serce z niewiadomych dla mnie przyczyn było prawie jak z kamienia. Normalnie, co prawda nie czuje się tego, jak bije, ale w takich sytuacjach masz wrażenie, że się zatrzymuje i zamienia w kamień. To jest dość dziwne i trudne do opisania uczucie. Tak czy inaczej, w skrócie, czułem się okropnie.

Spędziłem kilka godzin u Kouyou i głównie siedziałem owinięty kocem i popijałem powoli herbatę skulony na kanapie i jej łóżku na zmianę. Przez dużą część czasu była ze mną i rozmawiała o wszystkim, byleby nie było tam Osamu. Widać po niej było, że zależało jej na tym, bym się uspokoił.

— Spróbuj zasnąć, Chuu. - powiedziała delikatnie przeczesując mi włosy palcami. - Jesteś bardzo zmęczony od płaczu. - pokiwałem głową i położyłem się na łóżku przytulając delikatnie poduszkę. Ale z zaśnięcia nici.

Gdy kobieta opuściła pokój, gdyż miała dzisiaj nocną misję z Paulem i kimś tam, kontynuując tulenie się do poduszki zacząłem nad wszystkim myśleć.

Temat samobójstwa przewijał mi się przez myśl, ale nie myślałem o tym zupełnie na serio. To kojarzyło mi się bardzo z Dazaiem, przez co chciało mi się tylko płakać. Do tego pewnie nie byłbym na tyle odważny by spróbować to zrobić. A topienie problemów w alkoholu to były tylko próby zabicia ich, ale one przeżywały i wracały jeszcze silniejsze.

Jakbym miał szczerze przyznać to zupełnie nie wiedziałem co zrobić w tej sytuacji. Musiałem pracować, opuszczenie mafii byłoby dla mnie zupełnie niemożliwe. Policja złapałaby mnie od razu, a wtedy nie miałbym ratunku ze strony Portowej Mafii, bo byłbym dla nich zdrajcą. No i po raz kolejny, kojarzyło mi się to z brunetem. Długo też nie wytrzymam siedząc zamknięty w mieszkaniu i nie wychodząc, bo prędzej czy później szef przyszedłby i zaciągnął mnie do roboty sam.

Miałem zupełny mętlik w głowie.

Chuuyuś~ // soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz