~Fourteen~

936 51 39
                                    

Pov: Chuuya

Następnego dnia zdecydowałem się spróbować iść do jego biura. Bylem wyczerpany, w końcu nie spałem pół nocy, a cały wcześniejszy dzień płakałem, co doprowadziło mnie do tego, że rano naprawdę dosłownie wyczołgałem się z łóżka by wyłączyć budzik.

Od wejścia Osamu wydawał się jakby nic się nie stało. Jednak ja nie zamierzałem niczego udawać. Kawę podałem mu w zupełnej ciszy i usiadłem nie patrząc na niego u siebie i wziąłem laptopa na kolana, bo miałem do przeczytania coś bardzo długiego, co miało podobno zająć pół dnia.

— Chuuyuśśś~ - zaczął tym swoim błagającym przeciąganym głosem. - Może przyszedłbyś dzisiaj wieczorem do mnie na lampkę wina?~ - chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie. Oczywiste było, że chciał znowu się ze mną przespać i wyrzucić jak zużytą zabawkę.

— Nie. - stwierdziłem poważnie czytając zawartość dokumentów jakie miałem ogarnąć dzisiejszego dnia. Co mnie zdziwiło, był zszokowany moją odpowiedzią. - Co? Zaskoczony? - spojrzałem na niego z pogardą w oczach i odłożyłem laptopa na stolik obok. - Masz wystarczająco kasy żeby załatwić sobie dziwkę. Jej przynajmniej nie będzie bolało jakim jesteś dupkiem.

— Ale ja chcę ciebie. - stwierdził równie poważnie, co ja i odwrócił się do mnie na fotelu. „Ja chcę ciebie" w jego języku oznaczało „chcę cię przelecieć i dojebać ci po raz kolejny." Niestety, ale to była jest i będzie prawda. Osamu jest osobą, która nigdy się nie zmieni.

— Przykro mi, ale ja nie jestem dziwką. - wstałem i spojrzałem na niego. - Nawet jeśli masz mnie za kogoś takiego, to musisz w końcu zrozumieć, że nie będę już dawał ci się pierdolić od tak!! - czułem jak moje oczy wypełniają łzy. Nie chciałem więcej płakać. Po prostu nie. A on sprawiał, że nie mogłem przestać.

— Chuuyuś.... - powiedział cicho i również wstał. Nie dałem mu dojść do słowa, tylko wziąłem swojego laptopa i opuściłem biuro. Skoro miałem tylko przeczytać i ogarnąć te dokumenty, to czemu nie mogę zrobić tego w domu?

Tak właśnie mijały kolejne dni. Albo przychodziłem do biura, żeby się z nim pokłócić i wyjść, albo w ogóle nie przychodziłem. Na całe szczęście miałem robotę możliwą do zrobienia z domu i jedyne co, to musiałem przesyłać mu wypełnione dokumenty. To sprawiało, że nie rozmawialiśmy wiele dni. Ale chyba mi to jakoś nie przeszkadzało. Zanim wszystko wróciłoby do normy moja rana po tym, jak mnie zranił musi się zrosnąć. Do tej pory nie mam zamiaru zamienić z nim ani słowa na spokojnie.

Tego dnia szykowałem się na spotkanie z członkami Zbrojnej Agencji Detektywistycznej, gdyż musiałem tam omówić za Dazaia sprawę sojuszu między naszymi organizacjami z ich prezesem. Miałem szczerą nadzieję, że to pójdzie szybko, bo chciałem później wybrać się jeszcze na plażę i na spacer. To pozwalało mi troszkę odpocząć i oderwać się od rzeczywistości, która mnie szczerze cholernie przygniatała.

— Chuuya? - zwróciła moją uwagę Kouyou obserwując jak wiążę włosy. - Rozumiem Twoje zachowanie.. ale naprawdę nie zamierzasz z nim chociaż spróbować o tym porozmawiać? - zapytała na co się zaśmiałem.

— A na co mi to? Dazai i tak jest dupkiem tak samo jak i tak mnie nie kocha, a nawet mu się pewnie nie podobam. - rzuciłem i pokręciłem szybko głową by delikatnie roztrzepać grzywkę, by wyglądała troszkę „naturalniej". - On też nawet nie próbował rozmawiać, co oznacza, że mu nie zależy. A jakby się odezwał, to pewnie tylko dlatego, że szkoda mu kasy na dziwkę. Bo taką sobie ze mnie zrobił, tyle że darmową.

— Nie mów tak Chuuya.. nigdy nie byłeś i nie będziesz niczyją dziwką. - powiedziała dość przygnębionym głosem. Przytuliła mnie, przez co znowu zacząłem wylewać z siebie łzy. Nawet jeżeli z zewnątrz wydawało się, że go za to nienawidzę, to jednak na moje jebane nieszczęście dalej go kochałem. Więc dalej bolało. - Myślałam ostatnio o czymś.. - dodała cicho, ale jednak zwróciło to całą moją uwagę. Gdy to zauważyła, kontynuowała. - Chyba lepiej by dla ciebie było gdybyś opuścił mafię. Ja bym wszystko załatwiła, pogadałabym z Ango, on napewno by dogadał się z Mushitarou i byłbyś wolny.

— Co ty w ogóle mówisz..? Myślisz, że zostawię całe swoje życie od tak, bo jakiś dupek mnie raz zranił..?! - mimo jak bardzo byłem na nią za to zły, to łzy lały się dalej. Trudno było powiedzieć, czy chciałem opuścić mafię, czy też nie. Serce, jak to zakochane serca mają, ciągnęło mnie do niego, a umysł chciał się oddalić. Nie wiedziałem czego posłuchać, a co olać.

— Po pierwsze, nie tylko raz, a po drugie to byłoby dla Ciebie lepsze. Naprawdę. - spojrzała na mnie z troską w oczach. Już zupełnie nie wiedziałem co robić.

***

Po spotkaniu z członkami ADA przeszedłem się na długi spacer po parku, by z niego przejść do lasu, którym ruszyłem na plażę. Jedynym minusem było to, że jeszcze Dazai znał to miejsce. Gdyby nie on, to mógłbym być pewny, że będę siedział tam zupełnie sam i nikt mi w niczym nie będzie przeszkadzał.

Wyjście z lasu było już niemalże całe widoczne, kiedy zauważyłem sylwetkę siedzącą blisko wody. Byłem pewny, że to on, więc postanowiłem się wycofać. Jednak i tak na chuja to wszystko wyszło, gdyż jakimś cudem mnie usłyszał i później zauważył, co pewnie było dlatego, że zdążyłem przejść pół plaży.

— Chuuyuś..? Możemy pogadać..? - zapytał lekko niepewny i podszedł do mnie. Miał delikatnie podpuchnięte oczy i patrzył nimi na mnie tak, jakby zaraz miał się rozpłakać. Bolało, ale jednak wiedziałem, że raczej udaje. Ktoś tak bezuczuciowy jak on nie ma po co płakać.

— Po co? - zapytałem. - Serio aż tak bardzo ci szkoda kasy na dziwkę? - po tym co powiedziałem delikatnie pokiwał głową na niezgodę i objął mnie w talii. Po tym przytulił się do mnie, ale to nie był dla mnie największy szok.

Bo usłyszałem cichy, wręcz ledwo słyszalny szloch.

— D-Dazai...? - zapytałem trzęsącym się głosem. Nie wiedziałem zupełnie, co zrobić. - Ty.. ty płaczesz...?

— N-nie... tylko... - wytarł oczy ręką i podniósł głowę z mojego ramienia. - Ja po prostu się tak za tobą stęskniłem.. chciałem cię przytulić.. i... i... - znowu się rozpłakał. Patrzyłem na niego zdezorientowany. W ogóle nie wiedziałem co cię dzieje. - Błagam cię Chuuyuś.. wybacz mi to co wtedy powiedziałem.. ja.. po prostu.. nie byłem gotowy żeby ci to powiedzieć.... - otworzyłem usta. Chciałem coś powiedzieć. Cokolwiek. Ale moje myśli krążyły tylko wokół jego słów. Czy on... nie...

— Osamu.. spokojnie.. - powiedziałem cicho i położyłem dłoń na jego policzku lekko wycierając kciukiem łzy. - Po prostu.. powiedz o co chodzi.. - wziął głęboki wdech i lekko położył swoją dłoń na mojej.

— Ja po prostu.. bałem się.. tego co czuję.. wiesz.. jak zawsze traktowałem uczucia.. - pokiwałem głową. - I ja wiem, że nasza relacja ostatnio, w sensie odkąd jestem szefem mafii, wyglądała trochę.. inaczej.. niż wcześniej ale chyba.. też coś poczułem. - na jego policzkach pojawiła się delikatna czerwień, a łzy zatrzymały się wewnątrz oczu lekko rozmazując mu widok na mnie, bo to na mnie, dokładnie w moje oczy, patrzył cały czas. - Chyba.. cię kocham Chuuyuś.. - dodał ciszej niż wcześniej. Moje oczy wypełniły łzy, a na ustach zagościł uśmiech. Do tego moje policzki poróżowiały.

— Ja ciebie też kocham..!! - krzyknąłem cicho i wskoczyłem na niego tak, by go pocałować. Ta chwila była dla mnie niesamowita. Czułem jakby nagle cały ciężar tego, co czułem, ze mnie spadł. Nasz pocałunek trwał chwilę, ale ta wydawała się być wiecznością czegoś, czego nigdy nie doświadczyłem. Ten pocałunek był inny niż wszystkie inne.

Wywaliliśmy się na piasek, ale dalej się uśmiechaliśmy. Osamu delikatnie obejmował moją talię jedną ręką, a drugą miał na moim policzku, a ja obejmowałem jego szyję. Patrzyliśmy sobie w oczy jeszcze długą chwilę, by później zacząć się głośno śmiać chyba z samych siebie łapiąc się za ręce.

Bo to aż śmieszne, że tak długo myśleliśmy, że się nienawidzimy.

~~~

To był już ostatni rozdział tej książki!! Mam nadzieję, że się wam spodobała, bo mi tak. Uważam ją za moje najlepsze i najbardziej dopracowane dzieło, jakie napisałem, a napisałem bardzo dużo przez ostatni rok.

Pewnie niedługo zacznę pisać coś nowego, więc możecie podsunąć mi jakiś pomysł na konkretny ship, chociaż myślałem o suegiku albo fyolai^^

Chuuyuś~ // soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz