Pov: Chuuya
— Zasypiasz? - zapytał. Spojrzał w lusterko tylne i ustawił je tak żeby mnie widzieć. Pokiwałem głową na nie oczywiście nie mogąc zasnąć. Uśmiechnął się lekko i dodał. - To może gdzieś się zatrzymamy? - zdziwiłem się na jego propozycję. Po moim wyrazie twarzy zrozumiał co przyszło mi do głowy i od razu wyjaśnił. - Nie patrz tak na mnie!! Chodziło mi o zatrzymanie się gdzieś żeby coś zjeść, panie brudnomyślny. - zachichotał i gdy zatrzymaliśmy się w korku jeszcze dość blisko tokijskiego lotniska, odwrócił się do mnie i odgarnął mi grzywkę z twarzy. - Jesteś głodny? - znowu pokiwałem głową na nie.
— Jadłem w samolocie. Dobrze wiesz, że na długi dystans zawsze jest doliczony posiłek w cenie. - westchnąłem i odwróciłem się w drugą stronę. - Ale przez ciebie nie mogłem spać.. - mruknąłem pod nosem. Samochody ruszyły, dlatego też brunet musiał z powrotem się odwrócić.
— Przeze mnie? - zachichotał - Dlaczego? - zamilkłem. Nie mogłem wypowiedzieć przez chwilę ani słowa, oddychanie było dla mnie trudniejsze, a serce zaczęło bić szybciej niż kiedykolwiek.
— P-powinieneś wiedzieć.. słyszałeś mnie kilka dni temu na balkonie.... - powiedziałem cicho i dałem łzom spłynąć po mojej twarzy. Zatrzymaliśmy się w kolejnym korku i mimo dźwięku klaksonów samochodów, które stały w korku, słychać było mój pojedynczy szloch.
— Chuuyuś.. płaczesz...? - powiedział zmartwiony i po chwili zjechał w boczną uliczkę gdzie zatrzymał się z boku drogi. Od razu wysiadł i podszedł do drzwi z tyłu, po czym otworzył je i kucnął przy mnie. - Słonko.. nie płacz.. - podniosłem się i wytarłem oczy, na co mocno mnie przytulił. Wtulony w niego tylko wybuchnąłem płaczem. Nie wiedziałem w rzeczywistości dlaczego tak się dzieje, dlaczego w ogóle teraz płaczę, ale jednego byłem w tej chwili pewny, Dazaiowi zależało na mnie dużo bardziej niż myślałem.
Chociaż każdy przytulas pomagając też wbijał mi nóż w plecy, to jednak ten nóż stawał się z każdym dniem coraz mniejszy. Teraz już go nie czułem. Nie czułem bólu, jaki wywoływało wszystko co było związane we mnie z Osamu. Ból wywołała przecież świadomość, że mnie nie kocha, więc czy to możliwe, że...
— Już jest lepiej..? - zapytał po chwili, gdy już nie słychać było mojego płaczu ani nie czuć było tego, jak lekko się trzęsę. Pokiwałem głową i wtuliłem się w niego. - To dobrze. Chcesz jeszcze gdzieś pojechać zanim wrócimy do Yokohamy? - zapytał. Ja jedynie coś mruknąłem pod nosem i zasnąłem.
Obudziłem się dopiero po drodze leżąc na fotelu z przodu na bardzo opuszczonym oparciu dzięki czemu prawie leżałem. Jechaliśmy autostradą, a słońce powoli wyłaniało się zza morza tworząc na niebie piękną pomarańczowo-różową aurę. Autostrada o tej porze była prawie zupełnie pusta, no chyba, żeby liczyć tutaj jeszcze tiry przewożące towar z Yokohamy do Tokyo i odwrotnie. Tych akurat było sporo. Ziewnąłem i lekko podniosłem się do siadu przecierając oczy. Po tym wyrównałem trochę oparcie żebym mógł się o nie oprzeć i dalej siedzieć. Dazai lekko się uśmiechnął widząc kątem oka, że się obudziłem.
— Jak się spało? Zasnąłeś jak się zatrzymaliśmy. - spojrzał na mnie na chwilę, po czym wrócił wzrokiem na przednią szybę i wyminął kilka samochodów.
— Chyba dobrze.. - ziewnąłem. - Kiedy będziemy? - zapytałem opierając się o fotel i patrząc na bruneta. Wskazał na nawigację włączoną w jego telefonie i skręcił na stację benzynową po czym podjechał pod jeden z dystrybutorów paliwa.
— Zamknęli autostradę, którą bylibyśmy w pół godziny a w Tokyo dzisiaj przez tą właśnie autostradę są straszne korki, więc musimy objechać całe miasto. Zaraz wracam Chuuyuś. - powiedział i dał mi szybkiego buziaka w czoło po czym wysiadł. Będąc lekko zarumieniony sięgnąłem do swojego plecaka i wyciągnąłem z niego telefon. Przejrzałem na szybko Instagrama i zrobiłem snapa na dni. Nie robiłem tego zbyt często, ale zdarzało się, że dawało się utrzymać to przez parę dni. Po tym zrobiłem sobie jedno zdjęcie, i mimo, że wyglądałem tam jak zmęczona wiewiórka, to je zapisałem. Wtedy wrócił Dazai i spoglądając na mój telefon się uśmiechnął. Pocałował delikatnie mnie w policzek i usiadł na miejscu kierowcy. - Ślicznie wyglądasz - powiedział i odjechał na parking. - Chcesz coś ze stacji? Zapomniałem zupełnie o to spytać.. - uśmiechnąłem się lekko i odłożyłem telefon, po czym oparłem się o fotel patrząc na niego.
— Jedyne co teraz chcę to pójść spać w swoim łóżku.. - ziewnąłem. - Albo w twoim, nie ma to dla mnie jakiegoś większego znaczenia. - przymrużyłem oczy czując jak znowu jestem lekko senny. Jednak niespanie przez ponad 48 godzin to masakra.
— Hmmmm.. to w takim razie spisz ze mną. - zachichotał cicho i odjechał z parkingu z powrotem na drogę. - Jejku.. pomyśleć, że zamknięcie tamtej autostrady zrobi tyle kłopotu, że będę musiał jechać ponad dwie godziny zamiast głupich dwudziestu minut.. - narzekał pod nosem, nawet nie orientując się, jak bardzo czerwony jestem od jego odpowiedzi. Jednak po chwili spojrzał na mnie i zaśmiał się. - Chuuyuś!! Jesteś cały czerwony~
— Morda. - warknąłem i założyłem kaptur bluzy na twarz. Siedziałem tak chwilę aż rumieńce na mojej twarzy nie zniknęły, jadnak po tym jak odkryłem twarz z powrotem długo sobie nie posiedziałem spokojnie.
— A, i dla twojej wiadomości to jest moja bluza. Zapomniałeś widocznie, że dałem ci ją jak zgubiłeś u mnie swoją koszulę. - uśmiechnął się.
— CO?! JAK TO TWOJA?! TY- TY KŁAMIESZ!!- - urwałem orientując się, że nie z byle powodu ta bluza pachnie perfumami Osamu. - Wiesz za co cię najbardziej nienawidzę? Za to, że uwielbiasz sprawiać, że się rumienię. Sprawia ci to cholerną przyjemność. - nie zaprzeczył. Westchnąłem głośno i odpiąłem się po czym z chęcią przejścia na tył samochodu wszedłem powoli na podłokietnik pomiędzy przednimi fotelami. Dazai oczywiście nie mógł się powstrzymać przed zatrzymaniem mnie poprzez złapanie mnie jedną ręką w talii i pocałowaniem mnie w policzek, a bardziej powiedziałbym pod uchem.
— Nigdzie nie idziesz. To niebezpieczne żebyś chodził po samochodzie podczas jazdy słonko. - wywróciłem oczami i usiadłem z powrotem zrezygnowany na przednim fotelu. Założyłem ręce obrażony niczym dziecko i odwróciłem głowę na bok, by popatrzeć przez okno. Położył na moim udzie dłoń i delikatnie nią przesuwał w górę i w dół w celu, albo uspokojenia mnie, albo podniecenia. Nie wiem, po tym idiocie można się spodziewać wszystkiego. Zrobiłem się cały czerwony i zakryłem twarz dłońmi po czym warknąłem coś niezrozumiałego pod nosem. Zachichotał na moje warknięcie i zjechał powoli z autostrady. Jechaliśmy teraz już znaną mi drogą. Byliśmy w Yokohamie, a nawigacja wskazywała ostatnie kilka minut do dojechania na miejsce.
Paręnaście minut później byliśmy już w budynku, czekając aż winda zawiezie nas na 24 piętro, gdyż Osamu upierał się, że mam spać z nim. W sypialni jego apartamentu rzuciłem gdzieś obok łóżka walizkę i położyłem się prawie w tym czasie zasypiając, jednak mój wzrok skupiał się na przebierającym się brunecie. Byłem przez to cały czerwony. Rozebrał się prawie do naga po czym założył spodnie od piżamy i położył się obok mnie. Ja miałem na sobie w tej chwili tylko bluzę, jego bluzę, którą przez długi czas miałem za swoją i bieliznę. Przytulił mnie lekko do siebie i pocałował w czoło mówiąc cicho dobranoc, jednak ja wcale nie mogłem tak szybko zasnąć. Leżałem przytulony do niego delikatnie zupełnie nieświadomy, że też nie śpi. Dopiero gdy chciałem wstać po wodę do kuchni się o tym zorientowałem.
— Gdzie idziesz?~ - zapytał ziewając. Gdy usłyszał, że moim celem „podróży" do kuchni jest szklanka wody pokiwał głową i puścił mnie, gdyż wcześniej dość mocno obejmował mnie w talii.
CZYTASZ
Chuuyuś~ // soukoku
Romance- (...) Mori przed swoją śmiercią przekazał ci nieodwracalnie władzę nad mafią. Mafia w trakcie kryzysu, jakim jest poważna choroba szefa, stara się zaradzić cokolwiek, by organizacja nie upadła. Szef wybiera na swojego następcę zdrajcę mafii.. jed...