~Seven~

1K 54 37
                                    

Pov: Chuuya

Dopiero jakiś czas później wyszedłem z łazienki. Kolejnym ciosem było to, że gdy wszedłem do sypialni, bruneta już nie było. Położyłem się na łóżku i przytuliłem do siebie jedną ze swoich poduszek, czując jak moje oczy po raz kolejny zalewają łzy. W tej ciszy słyszałem coś jakby szum czajnika, stłumiony cichym nuceniem, ale uznałem, że to od kogoś z mieszkania obok, albo mi się wydaje. No poza tym nie chciało mi się nawet wstać.

Jednak po kilku minutach w pobliżu pokoju rozległy się kroki. Ktoś otworzył drzwi, a gdy odwróciłem głowę, by spojrzeć, kto to, ujrzałem lekko uśmiechniętego Osamu z dwoma kubkami ciepłej herbaty.

— Pomyślałem, że zrobię ci twoją ulubioną herbatkę na pocieszenie. - usiadł na łóżku i, gdy zrobiłem to samo co on, podał mi moją herbatę, po czym delikatnie przeczesał palcami moje włosy. - Wiesz, Chuuyuś.. gdybym teraz mógł cofnąć czas, pewnie zabrałbym cię z mafii ze sobą, albo nigdy jej nie opuścił. - spojrzał w podłogę pijąc swoją herbatę. - Gdy opuściłem mafię zdałem sobie sprawę z tego, że zostało tam coś, co było dla mnie ważne.

— Co to było? - spojrzałem na niego lekko zdziwiony i usiadłem wygodniej na łóżku. Przez moją głowę przechodziło wiele myśli, co mnie zaniepokoiło, głównie związanych z moimi dawnymi uczuciami do bruneta. Trudno było mi w to uwierzyć, ale coraz więcej wskazywało na to, że to, co czułem do Dazaia wcale nigdy nie minęło, a po prostu się schowało.

— Myślałem o tym ostatnio sporo, szczególnie dzisiaj, gdy siedziałem w biurze sam. - westchnął. - I wydaje mi się, że to mogło być coś, co było związane z tobą. Jednak to z tobą mam najbliższy kontakt..

— Dosłownie najbliższy.. - powiedziałem cicho spalając buraka.

Zachichotał i odstawił nasze puste kubki po herbacie na szafkę nocną. Po tym przysunął się do mnie i położył jedną ze swoich dłoni na moim policzku. Oczywiście zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Po tym złożył na moich ustach delikatny pocałunek i objął drugą ręką w talii. Przysunął mnie bliżej siebie przez co musiałem oprzeć ręce na jego torsie, a po chwili czując, że ta pozycja za nic nie jest wygodna, zmusiłem się, żeby objąć jego szyję rękoma. Przez to wyglądaliśmy bardzo... dwuznacznie..

— C-co robisz..? - zapytałem cicho i spojrzałem na jego śliczne, brązowe oczy. Uśmiechał się lekko i tak uroczo lekko rumienił. Ten subtelny róż na jego policzkach sprawiał, że zamiast poważnego, dorosłego szefa mafii, widziałem nastolatka.

— Obiecasz mi, że jeżeli coś będzie się działo, to mi powiesz? - przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, przez co musiałem usiąść mu na kolanach. - I, że będziesz tylko mój. - dodał prawie chichocząc.

— Zazdrośnik. - powiedziałem też chichocząc i też go pocałowałem, chociaż to bardziej był szybki buziak. - Skoro prosisz, to mogę być tylko twój~ - wtuliłem się w niego i zamknąłem oczy. - Osamu..? Ty.. masz na myśli..

— Nie zniósłbym wiedzy, że ktoś inny cię dotyka. - zarumienił się lekko. - Wyrwałbym chujowi serce. Jesteś tylko mój Chuuyuś. - poczułem jak przytula mnie mocniej. Miałem mętlik w głowie. To co mówił wcześniej.. brzmiało jak wyznanie miłości.. a teraz.. sam nie wiem. Trudno powiedzieć co miał tym na myśli.

Następnego dnia, co mnie dość dziwiło, obudził mnie również Dazai. Przyniósł mi i sobie herbatę już praktycznie gotowy do pracy. Podniosłem się zaspany i wziąłem od niego kubek z herbatą, po czym zacząłem ją powoli pić. Otworzył moją szafę, zaczynając w niej od razu czegoś szukać i wyjął po chwili jedną z moich koszul, kamizelkę, spodnie i pozostałe ubrania niezbędne do mojego codziennego stroju.

— Dałbym radę sam.. - powiedziałem cicho i ziewnąłem. Po tym odstawiłem kubek na szafkę i wstałem z łóżka by dalej zaspany przytulić bruneta.

— Jakbyś wczoraj nie siedział tylko w łóżku to wiedziałbyś, że mamy misje. Mimo, że jestem szefem muszę na nią iść, bo prawdopodobnie będzie potrzebna korupcja. - stwierdził miziając mi włosy. - Jest dużo wcześniejsza godzina niż normalnie wstajesz, dlatego budzik ci nie dzwonił. Musisz się szykować, Chuuyuś.

***

Cala misja przebiegała dość spokojnie. Jedyne co, to musiałem użyć raz korupcji i można było wracać do domu. Cały wyjazd polegał na pokonaniu jakichś dwóch czy trzech, czego akurat nie pamiętam, organizacji, które bez zupełnego zgładzenia wykradałyby mafii portowej broń i używały jej do bombardowania naszych wartościowych obiektów typu składy z bronią, samochody, czy nawet same budynki mafii, bo to też się niestety zdarzało. Co prawda ataki na same nasze budynki odbywały się jeszcze za życia Mori'ego, ale był i taki na biuro szefa. Wtedy Mori już w nim nie bywał, co nie zmieniało jednak faktu, że to jednak poważny atak. Ale moja korupcja jak to korupcja, sprawiła, że nie mogłem ruszyć się z łóżka przez kolejne parę godzin. Dopiero pod wieczór wyszedłem na spacer, nie mając co robić w domu.

Przechadzałem się właśnie parkiem niedaleko mafii wśród wiśni, które właśnie kwitły. Lekki wiatr sprawiał, że opadające z drzew, różowe płatki przypominały delikatny deszcz, pokrywający świat różem wiśni. Bylo spokojnie, w parku były tylko pojedyncze osoby, które spacerowały samotnie, w parze albo w grupie, ale jedna para przyciągnęła moją uwagę. W mężczyźnie rozpoznałem Osamu, a kobiety napewno nie znałem. Kiedy uświadomiłem sobie, że trzymają się za ręce, że Dazai całuje ją delikatnie w policzek, coś we mnie pękło.

Miałem być tylko jego, a on chodził na romantyczne spacerki z jakimiś kobietami? Może miał dziewczynę, i nieświadomy swoim romansem z nim sprawiłem, że ją zdradził..? Moją głowę wypełniało miliony myśli, kręcących się tylko wokół tego, o co z tym wszystkim chodzi. Czy byłem oszukany..? Czy to tylko jakaś pomyłka i to nawet nie on..? Przecież szedł dzisiaj po powrocie z misji do biura, mówiąc, że będzie tam do późna. Błagałem się w myślach, żeby okazało się, że to jednak nie on, że mnie nie okłamuje i wszystko jest dobrze.

Wracając już do domu poczułem się dużo gorzej niż wcześniej. Wzrok zaczął mi się rozmazywać, wszystko wydawało się falować, dźwięki obijały mi się o uszy echem, całe moje ciało wydawało się być coraz cięższe, każdy mój ruch stawał się trudniejszy do zrealizowania, aż nieprzytomny upadłem na ziemię.

Obudziłem się w ramionach bruneta. Wiedziałem, że to on nawet bez patrzenia na twarz. Niósł mnie przez korytarz budynku mafii, w którym oboje mieszkaliśmy i delikatnie miział po głowie. Bylem zaspany, nie mogłem się znacząco ruszyć, jedynie odrobinę mocniej przytuliłem Osamu czując jakbym zaraz miał spaść.

— Hm? Chuuyuś? Obudziłeś się? - zapytał i wszedł do windy po czym wybrał 24 piętro. Czyli zabiera mnie do siebie. Eh..

— Z kim.. byłeś w parku..? - powiedziałem cichym i słabym głosem. Zakładam, że to korupcja użyta dzisiejszego dnia mnie tak wyczerpała. Nie czułem się na siłach żeby iść na długi spacer, a przez zamyślenie zupełnie zapomniałem jak długo już chodzę. Aż tak mi się nigdy nie zdarzyło, jednak kiedyś prawie zemdlałem kilka godzin po użyciu korupcji idąc do kuchni po herbatę.

— Huh? Aaaa, widziałeś mnie z Agathą? - uśmiechnął się lekko. - Agatha jest z angielskiej organizacji Order of The Clock Tower. Musialem się z nią spotkać w celu interesów. - zabolało mnie to, jak kłamał. Niby Dazai zawsze kłamał, ale chociaż robił to tak, żeby nie można było niczego się domyślić.

— W sprawie interesów też dawałeś jej te słodziutkie buziaki? - odparłem już zdenerwowany. - Mi mówisz, że mam być tylko twój, a sam spotykasz się po kryjomu z jakimiś laskami!! - co prawda niezbyt mocno, ale uderzyłem go pięścią w ramię. Chciało mi się płakać. Ja naprawdę wierzyłem w to, że brunet coś w końcu do mnie czuje.

Chuuyuś~ // soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz