Rozdział 1

16 2 1
                                    

*10 lat później*

- Will, gdzie te jabłka?- krzyknął starszy mężczyzna.
-Już niosę!- odpowiedziałem i pobiegłem z koszem jabłek w rękach.

Oto ja. Nazywam się Will. Mieszkam w małej wiosce na granicy, między Monstad, a Dragon Spine. Nic nie wiem o swoim pochodzeniu. Ludzie w wiosce zawsze mi mówią że jak miałem 5 lat, to jacyś podróżnicy, znaleźli mnie rannego w górach. Nikt nie wie, skąd się tam wziąłem. Ani co mnie zraniło.

-Ej, Długouchy, choć tu z tymi jabłkami!- ponaglił mnie mężczyzna.
-Jestem już, jestem.- podchodzę do staruszka i kładę kosz jabłek na stole.

Nie jestem taki, jak wszyscy. Jestem Elfem. Mam długie, szpiczaste uszy i dziwne wzory na skórze, które się ciągną, od szyi, poprzez plecy i ręce, aż po same stopy. Często z tego powodu padają różne przezwiska: ,,Długouchy", ,,Dziwoląg"....
I tak, jak w ustach niektórych ludzi, jest to po prostu przezwisko, to w niektórych przypadkach zamienia się to w obelgę. Ale nie narzekam na los. Mieszkam w miejscowym sierocińcu. Właścicielem jest Hrabia Levan, jest on nadętym i pysznym człowiekiem, który prowadzi sierociniec, tylko dla karmienia własnego ego i aby wpłynąć pozytywnie na swoją reputację. Cóż, przynajmniej, ja i inne dzieci mamy co jeść. 

-Czy to wszystko na dzisiaj, panie Smith?- pytam się staruszka.
-Tak, dziękuje za pomoc. Tu twoje wynagrodzenie.-starzec podał mi kilka monet.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Polecam się na przyszłość.- podziękowałem.
- Trzymaj się, dzieciaku.-pożegnał się ze mną starzec.

Wszystkie dzieci, mieszkające w sierocińcu, po ukończeniu 10 lat, zaczynają pracować w wiosce. Wykonują takie proste zajęcia, takie jak noszenie wody, czy rąbanie drewna. Pieniądze, które dzięki temu zarobią, trafiają do skarbca hrabiego. Mówi że:,, Dzięki temu, przynajmniej trochę zwracają mu się koszty, utrzymania, tych smarkaczy."
Doszedłem do drzwi sierocińca. Otworzyłem je najdelikatniej jak umiałem, by wywołać jak najmniej hałasu. Nie udało się. Drzwi skrzypneły przeciągle, informując, wszystkich w okolicy, o moim powrocie. Kiedy wszedłem, do holu głównego, zobaczyłem hrabiego, schodzącego ze schodów. Wyglądał na poirytowanego. Niedobrze. Musiał się czymś wkurzyć, a to nigdy nie oznacza dla mnie dobrze.

- Ile tym razem przyniosłeś?- zapytał.

------------------------------------

Witam, witam, oto pierwszy rozdział w mojej książce. Proszę nie zabijać ze błędy ortograficzne i inne pierdoły.
Wątpię, czy dam radę napisać całą książkę, ale spróbuję.
Miłego dnia/nocy, czy kiedy to tam czytacie.
⊂⁠(⁠(⁠・⁠▽⁠・⁠)⁠)⁠⊃

Mrok. Nadzieja. Światło.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz