Rozdział 8

8 2 2
                                    

W chwili gdy dotknąłem kryształu, uderzyła mnie ogromna fala gorąca. A potem zimna.
To było strasznie dziwne. Jednocześnie czułem zarówno ogromne ciepło, jak i zimno. I to nie było na zmianę. Odczuwałem to naraz.
Poczułem że coś mi się zbiera w gardle.
Zakrztusiłem się, zacząłem kaszleć. Zasłoniłem usta dłonią, a jak atak kaszlu minął poczułem że coś na niej jest. Krew. Moja własna krew.
Potem już się wszystko bardzo szybko potoczyło. Z każdą chwilą docierało do mnie więcej bodźców. Czułem jednocześnie ból i ulgę, smutek i radość. W jednym momencie odczuwałem jakby coś mnie jednocześnie rozrywało od środka, rozrzucało po całym świecie, i scalało w jednym punkcie, mniejszym od ziarnka piasku. Straciłem czucie w nogach. Prawie bym spadł na ziemię, ale Temvis mnie złapał. Posadził mnie na łóżku w gabinecie i coś do mnie mówił, jednak nie byłem w stanie zrozumieć, co. On tymczasem odszedł do stołu roboczego i zaczął coś robić. W nieprawdopodobnie szybkim tempie łapał z półek różne pojemniki, fiolki i zioła. Tarł, mieszał, wlewał i kroił. Działał chaotycznie, i ale mimo to jego ruchy pozostały dokładne i uważne. Tymczasem ze mną było, coraz gorzej. Rozmywała mi się wizja, nie mogłem skupić wzroku. Czułem setki rzeczy jednocześnie, a zarazem nie czułem nic. Widziałem krótkie przebłyski, jakiś wspomnień, wydarzeń, słyszałem szczątki słów. Nagle, do mojej świadomości dotarł fakt, że zbliżył się do mnie Temvis. Ukląkł przede mną, i zaczął do mnie przemawiać, kojąco i łagodnie, czułem w jego słowach jakąś dziwną siłę. Ta siła, zmusiła moją świadomość, by pozostała w tym miejscu i czasie. Starałem się ze wszystkich sił zrobić to, co ona mi każe, mimo iż te wszystkie rzeczy które wciąż odczuwałem, starały się mnie powstrzymać. Wiedziałem że owa siła, która mi pomagała należała do Temvisa, a wiem, że on chce mi pomóc. Ufałem mu.

-Dobrze, sobie radzisz, walcz dalej!- powiedział lekarz. Następnie, wziął naczynie wypełnione jakąś czarną i gęstą cieczą, przypominającą atrament. Domyśliłem się że to jest to, nad czym przed chwilą pracował. Wyjął pędzel i trzymając go w prawej ręce, lewą złapał moją dłoń. Nie stawiałem oporu. Byłem zbyt zajęty próbami, zatrzymania mojej świadomości w tym wymiarze. Tymczasem Temvis, zanurzył pędzel w "atramencie" i począł tworzyć coś na wierzchu mojej dłoni. Robił to dokładnie, jednak czułem jak momentami drga mu ręka. Trudno ocenić, czy to ze stresu, czy czegoś innego. Kiedy skończył, na grzbiecie mojej dłoni powstało misterne malowidło, zrobione na bazie koła. Lekarz przykrył je swoją dłonią, a następnie zaczął szeptać pod nosem, jakieś słowa. Im dłużej to robił, tym łatwiej mi było trzymać się tej rzeczywistości, docierało do mnie mniej bodźców. Po ręce Temvisa, przemykały jasne smugi światła, a krąg na mojej dłoni jarzył się jakby, żywym ogniem... Po chwili ,wszystko się skończyło.
Jak miło było nie czuć, tylu rzeczy na raz.
Wszytko wróciło do normalności.

-C-co się właśnie wydażyło..?-zapytałem.

-Właśnie doznałeś...hm, można to nazwać swego rodzaju przedawkowaniem magii. Cieszę się że wogóle żyjesz.- uśmiechnął się do mnie, trochę zmęczony lakerz.
Jego odpowiedź wyjaśniła mi tyle, co nic.

-Ale jak do tego wogóle doszło? Czym są te kryształy?!- krzyknąłem trochę zderwowany, że ten dziad, nie powiedział mi nic sensownego. Nagle, znowu poczułem smak krwi w ustach. Zacząłem kaszleć.

Temvis wstał, i podszedł do stołu. Robił tam coś przez chwilę, i wrócił podając mi kubek, z jakimś lekarstwem w środku.

-Wiem, że możesz być trochę zdezorientowany, ale nie ma potrzeby się denerwować, bo tylko sobie zrobisz krzywdę. Zaraz ci wszystko wytłumaczę, a teraz wypij lekarstwo. Pomoże ci się zregenerować. Tylko pij powoli.-jego ton głosu był łagodny, ale nie znoszący sprzeciwu.
Wypiłem posłusznie lekarstwo. Było paskudne. Jak wszystkie tego typu leki. Cóż, jak jest ohydne, to znaczy że działa. Temvis zaczął znowu mówić.

-A teraz, bardzo proszę, pozwól mi obejrzeć twoje plecy.



---------------------------------------

Witam, witam
Oto powróciłam ja, z owocem mojej cudownej, popapranej wyobraźni.

Miłego dnia/nocy

(⁠ ⁠/⁠^⁠ω⁠^⁠)⁠/⁠ ♪⁠♪♪ヾ⁠(⁠・⁠ω⁠・⁠*⁠)⁠ノ

Mrok. Nadzieja. Światło.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz