To jest bardzo dziwne uczucie, kiedy głaszczesz stworzenie, którego bałeś się całe życie, i myślałeś że cie zje, po dwóch sekundach znajomości.
A jednak głaszczę sobie teraz smoka. Okazuje się, że jak dasz mu coś co lubi, to jest łagodny jak baranek. Razem ze swoim pracodawcą miziamy go po gładkich, ciepłych łuskach, i wszystkim jest miło.
Nagle smok (chyba go zacznę Puszek nazywać) przybrał wyraz pyska jakby sobie o czymś nagle przypomniał, odsunął się od nas, i poczłapał w głąb jaskini.
Razem z Temvisem cofneliśmy się zaskoczeni, i spojrzeliśmy po sobie.-Mam się bać i uciekać?- zapytałem.
-Jeszcze nie... dopiero jak zacznie patrzeć na nas łakomym wzrokiem, to należy wziąć pod uwagę opcję ucieczki.-odparł lekarz.
Tymczasem Puszek dotuptał do oddalonej od nas części jaskini i spojrzał na nas naglącym wzrokiem.
-Czy należy to brać za łakomy wzrok?-zastanowiłem się na głos.
-Nie sądze. Myślę, że chce byśmy tam podeszli-Temvis rozwiązał mój dylemat, po prostu idąc we wskazanym kierunku.
Kiedy dotarliśmy do ściany, przy której stał smok, Puszek walnął w nią łapą. Ściana się zatrzęsła, i spadło z sufitu pare obluzowanych kamieni. Walnął ponownie. Tym razem spod wierzchniej warstwy skały i ziemi, wysypało się coś na kształt piasku, który mienił się na niebiesko... Kiedy smok położył łapę na tym czymś, "piasek" zaczął się formować w jedną bryłę. Wyglądało to niesamowicie, zupełnie jakby małe drobinki stapiały się, i łączyły. Po paru sekundach przed smokiem, stał wielka niebieska bryła, lekko przejrzystego kryształu. Smok odkruszył pazurem dwa małe kawałki, wielkości mniej więcej dłoni, po czym przysunął je w naszą stronę. Zobaczyłem, jak Temvisowi zabłysły oczy w wyrazie ekscytacjii. Mężczyzna ukłonił się Puszkowi, po czym rzekł:
-Jesteś zbyt hojny, szlachetny smoku, nie zasłużyliśmy na tak cenny dar.-
Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana w jego zachwaniu, szczególnie ta swoboda z jaką wykonał ukłon. Wyglądało to tak, jakby był to wyćwiczony ruch, który wykonywał często. Może ten lekko zakręcony lekarz, wywodzi się z jakiejś szlachty?
W każdym razie, smok zareagował na ten gest jakby go Temvis czymś obraził. Zrobił naburmuszoną minę, po czym przysunął odlamki kryształu, jeszcze bliżej nas.-Jesteś tego pewien?- zapytał lekarz, zwracając się do smoka.
Puszek z przekonaniem wymalowanym na pysku, pokiwał głową.
-Zatem przyjmuję ten dar, z ogrąmną wdzięcznością.-powiedział, i zapakował kryształy do swojej torby.
Smok kiwnął nam głową na pożegnanie, i opuścił jaskinię.
* * *
Po wyjściu z jaskini, od razu zapytałem go:
-Co to za kryształy?-
-Później ci pokarzę na przykładzie.- uśmiechnął się tajemniczo Temvis.
No super. Kolejna przyprawiająca o zawał, cudowna niespodzianka. Huuura.
Było gdzieś, koło południa. Jak przyjdzie wieczór, będe musiał znowu wracać do sierocińca. Trochę smutno mi, ze moja trzydniowa praca u Temvisa dobiega końca. Stał się on jednym z niewielu ludzi, których serio polubiłem. Często żartował i był wyrozumiały w stosunku do błędów. Chyba będzie mi go brakować jak wyjedzie.
Po jakimś czasie dotarliśmy do wioski. Idąc główną ulicą dotarliśmy do gospody. Weszliśmy drzwiami dla gości, i po chwili, byliśmy już w tymczasowym gabinecie Temvisa.
-Will, przynieś wodę ze studni.- poprosił lekarz.
-Już idę.- wziąłem wiadro i poszedłem po wodę. Kiedy wróciłem, zauważyłem że podczas mojej nieobecności, mężczyzna zdążył już, rozpakować torbę.
-Nalej wody do kotła.- polecił.
-Całe wiadro?-
-Całe. Trzeba to paskudstwo rozcieńczyć.- uśmiechnął się lekarz.
Wlałem do kotła wiadro wody, a on, odkorkował fiolkę z jadem Drakona i wlał całą zawartość do naczynia. Rozpalił pod kociołkiem ogień i zaczął powoli mieszać substancje w garze. Ja w tym czasie zbliżyłem się do stołu, na którym leżały wypakowane przedmioty z torby. Jakieś opatrunki, leki, zioła, nożyce, i inne przedmioty które nie wiem do czego służą.
Oraz kryształy. Świeciły one takim jasnym, błękitnym światłem...wyciągnąłem dłoń by ich dotknąć....-No, teraz ten jad jest rozcieńczony w sam raz...potem dodam jeszcze to, to i jeszcze trochę tego...- Temvis mamrotał sam do siebie pod nosem i rzucił mi przelotne spojrzenie.
-A potem wszystko zamieszam, i doleję jeszcze trochę wo...NIE DOTYKAJ TEGO!!- krzyknął.
Jednak było już za późno. Moje palce zetkneły się z zimną, przejrzysta powierzchnią kryształu.
--------------------------------------------
Witam, wszystkich bardzo serdecznie.
Mam nadzieję że rozdzialik się wam podobał, z góry przepraszam za wszystkie błędy.
Miłego dnia/nocy
(*ノ・ω・)ノ♫
CZYTASZ
Mrok. Nadzieja. Światło.
FantasyNastoletni elf mieszkający w sierocińcu, w wiosce na granicy Monstad i Dragon Spine. Bez rodziny. Bez przeszłości. Czy odnajdzie swoją ścieżkę i cel w życiu? ----------------- Akcja książki, rozgrywa się w świecie z Genshin Impact, ale raczej nie b...