Może ktoś chce jutro bonus? ;)
#przyslugawatt
Tego wieczoru w High & Low wszystko się komplikuje.
Początek mojej zmiany nie zapowiada tego, co nadchodzi później. Jest spokojnie i chociaż mamy wystarczająco klientów, nie panuje tu dziś taki młyn jak wczoraj. Mam nawet trochę czasu, żeby pogadać z Julianem i przyjaźnie posprzeczać się z Levim.
– Mówię tylko, że powinnaś chociaż dać mi szansę dobrze się zaprezentować – peroruje, gdy wkładam gotówkę do kasy. – Jedna randka. Zobaczysz, że przekroczę wszystkie twoje oczekiwania, Tabs.
Czasami nie jestem już pewna, czy ten facet sobie ze mnie żartuje, czy mówi poważnie.
– Jak to jest, że mnie nigdy nie zaproponowałeś randki? – wtrąca się Carla, jedna z moich kelnerek, która podchodzi do baru z zamówieniem. Przekazuje je Leviemu, a ten natychmiast zaczyna się krzątać, przyrządzając drinki. – Dlaczego wszyscy oglądają się za Tabby? Też jestem ładna.
– Jesteś śliczna – zapewniam ją z przekonaniem.
Levi posyła jej przepraszający uśmiech.
– Wybacz, kochanie – mówi do Carli. – To chyba kwestia tego, że każdy facet, który widzi Tabby, chciałby się nią zaopiekować.
Robię oburzoną minę.
– Słucham? Jestem samodzielną, niezależną kobietą!
– I ja to wiem, Tabs – zapewnia mnie uspokajająco Levi. – Podobnie jak większość mężczyzn, którzy się wokół ciebie kręcą. A mimo to jest w tobie coś takiego, co budzi w facecie instynkty opiekuńcze. Jesteś taka malutka i drobna, że każdy podświadomie chciałby cię chronić przed złem tego świata.
Podświadomie. Dobre sobie.
– To największa bzdura, jaką ostatnio słyszałam – mówię niepewnie.
– Poważnie, nie robię sobie z ciebie żartów – zapewnia mnie Levi. – Roztaczasz vibe zagubionej sarenki. Znam cię, więc wiem, że robisz to nieświadomie, ale efekt jest taki sam.
– A może tak ci się wydaje tylko dlatego, że mój brat mnie tak traktuje? – pytam cierpko.
Levi wzrusza ramionami.
– Może – przyznaje, ale bez przekonania.
Nie chce mi się wierzyć, że ten facet naprawdę tak o mnie myśli. To ja mu płacę i to ja dbam o porządek w barze! Nie jestem pieprzoną damą w opałach!
Przenoszę wzrok na wyraźnie rozbawioną Carlę.
– Masz swoją odpowiedź – mówię z przekąsem. – Facetom podobają się tylko te laski, które wyglądają jak życiowe niedojdy. Przykro mi, masz przesrane.
Zgarniam na tacę drinki i wychodzę zza baru, ścigana śmiechem mojego barmana i kelnerki. Fajnie, że to ich bawi, ja nadal jestem głównie oburzona.
Pewnie powinnam to olać i też się z tego śmiać, ale doświadczenia z Dukiem mi na to nie pozwalają.
Zanoszę drinki do odpowiedniego stolika i obsługuję kolejnych klientów, aż ich twarze zlewają mi się w jedno, a twarz zaczyna mnie boleć od posyłanych na prawo i lewo uśmiechów. Kiedy w pewnym momencie wracam do baru i zaczynam przyrządzać dwa negroni, bo Levi jest akurat zajęty flirtowaniem z jakąś klientką, nagle czuję na sobie czyjeś ciężkie spojrzenie. Podnoszę wzrok i bezbłędnie wyławiam z tłumu siedzącego w tym samym miejscu co wczoraj Hardy'ego.
CZYTASZ
Niedźwiedzia przysługa | Nieludzie z Luizjany #6 | ZAKOŃCZONE
ParanormalTabby Davenport prowadzi spokojne, uporządkowane życie. Jest właścicielką baru, w którym pracuje, ma oddanych przyjaciół i dar, z którego korzysta, by pomagać innym kobietom. Wszystko to jednak staje na głowie, gdy pewnego dnia Tabby wchodzi w drogę...