Rozdział 12

34 4 0
                                    

Taehyung dalej siedział razem z Yoongim w kawiarni nie dopuszczali do siebie wiadomości, że Jungkook mógł w tej chwili być już po drugiej stronie zaświatów. Poza tym wszystko stało się tak szybko, że nawet nie wiedzieli, co dalej robić, albo po prostu udawali, żeby nie musieć oglądać zniszczonego ciała Jungkooka.

Chyba, że morderca też go dokładnie umył tak, jak to robił wcześniej.

— Yoongi nie uważasz, że powinniśmy jechać? Musisz zrobić autopsje Jeona wiem, że to... — Taehyung przerwał, kiedy zrozumiał, że to co miał powiedzieć mogło by być nieodpowiednie w tej chwili.

— Kurwa — przerwał mu Yoongi — Dlaczego Jeon jest takim zasranym gnojkiem. Przez niego... Nieważne.

Taehyung zmarszczył czoło. Zachowanie Yoongiego cholernie mu się nie podobało.

— Yoongi, dobrze się czujesz? Przykro mi, ale naprawdę na nas czas. — Taehyung podniósł się z miejsca, chcąc w końcu załatwić tą sprawę raz, a dobrze.

— Taehyung ty nie nie rozumiesz. Nic nie mogę ci powiedzieć, chociaż to już przeszłość.

— O co chodzi Yoongi? Nie wiem co tu jest grane, ale powiedz mi. — Taehyung chciał wiedzieć, co Yoongi miał na myśli, bo jego przyjaciel mówił tak, jakby coś przed nim ukrywał.

— Skoro Jungkook już nie żyje mogę ci powiedzieć, byłem z nim już jakiś czas w związku, ale psuło się między nami, dlatego wziąłem urlop, żeby wszystko przemyśleć, wiesz czy to ma sens czy nie — powiedział prawie z płaczem w głosie.

Taehyung stanął przed stolikiem przy którym w dalszym ciągu siedział Yoongi. Nie ukrywał, że nie był zadowolony z ich związku. Poza tym jak dobrze pamiętał to kilka lat temu Yoongi nie chciał się z nim umówić, ale już z ich wrogiem chciał. Było mu po prostu smutno, że ktoś wolał Jungkooka od niego samego.

Tak to była właśnie ta tajemnica, którą ukrywał przed światem. Taehyung był zakochany w Yoongim, ale niestety jego przyjaciel, jak widać ulokował swoje uczucia w kimś innym.

— Hm skoro tak sobie ze mną pogrywasz to siedź dalej w tej kawiarni, a ja poproszę innego patologa, który z chęcią zajmie się tą sprawą. Wszystkim zabierasz robotę Yoongi, przez ten cały czas.

Taehyung już miał zamiar odejść, ale chwilę później pojawił się obok niego Yoongi, który go zatrzymał.

— Taehyung nie obrażaj się. Wiesz, że Jungkook już zmarł, nie musisz już chować do niego urazy. Nie jest już twoim wrogiem — stwierdził, kurczowo trzymając go za rękę.

— Był, jest i będzie moim wrogiem, zdania nie zmienię, a ty jeśli nie chcesz stracić tej roboty to chodź za mną — rozkazał i wyszarpał się z uścisku chłopaka.

Taehyung wyszedł na zewnątrz i wsiadł do auta Jongsuka, który akurat podjechał pod kawiarnię. Po chwili drzwi z tyłu otworzyły się, ale tym razem wsiadł do pojazdu Yoongi.

Taehyung uśmiechnął się pod nosem, bo przynajmniej wiedział, że Yoongi dalej chciał mu pomagać pomimo tego, że właśnie dowiedział się o stracie swojego chłopaka.

—Jongsuk mam nadzieję, że Yoongi nie będzie ci przeszkadzał, jedzie z nami.

— Jak zwykle, ale jak musi to niech jedzie. Taehyung dlaczego ja z nim muszę ciągle pracować, a nie z kimś innym, co? — Jongsuk przyłożył czoło do kierownicy i westchnął cierpiętniczo.

Taehyung nic więcej nie dodał. Chciał po prostu pojechać na miejsce zbrodni.

Kiedy dojechali przed żółtymi taśmami stało dużo ludzi, zbyt dużo. Taehyung nigdy nie podejrzewał, że zabójstwem Jeona będzie interesowała się aż taka publika.

— Proszę się rozejść. — Yoongi próbował odgonić tłum ludzi.

Jednak udało im się tylko przejść, zaraz koło nich pojawił się Jongsuk, który starał się opisać wszystko, co wiedział.

— Ciało znalazł pewny przechodzień, od razu powiadomił policję. Zgłoszenie trafiło do mnie i od razu zadzwoniłem do ciebie Taehyung, ale jest pewien problem, ale tylko Yoongi może sprawdzić, o co tutaj chodzi.

Taehyung pokiwał głową i podszedł do worka, gdzie znajdowało się ciało. Odór skutecznie go odtrącił. Przecież ciało nie mogło tak śmierdzieć po takim czasie. Jongsuk dobrze mówił, stanowczo coś tu było nie tak.

Kiedy odsunął worek cofnął się, bo Jeon wyglądał okropnie. Nie był jak inne ofiary seryjnego mordercy był stanowczo inny, lepszy i nie wyglądał jakby spał. Dodatkowo ten smród był na tyle odpychający, że Taehyung zastanawiał się czy przypadkiem ktoś inny nie maczał w tej zbrodni swoich rąk.

Gdy Yoongi pojawił się koło Jeona po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. Taehyung nawet nie wiedział, że jego przyjaciel mógł być tak bardzo zakochany w jego największym wrogu.

— Yoongi dasz radę? Słabo wyglądasz, może...

— Nie, proszę go zawieźć do kostnicy ja tam zaraz będę. — Yoongi szepnął do któregoś kolegi ze służby ratowniczej.

Od razu go posłuchano zasuwając worek i zabierając ciało sprzed ich oczu. Taehyung stał i dalej nie wiedział, co się dzieje.

— Taehyung ja muszę spadać zadzwonię do ciebie, jak już coś będę wiedzieć.

— Okej.

Yoongi odszedł, a Taehyung musiał w końcu wziąć się w garść. Postanowił najpierw poszukać Jongsuka, a później chciał udać się do swojego mieszkania. Był zmęczony tym wszystkim, a zamordowanie Jeona było dla niego nie do pojęcia.

Poza tym czuł w kościach, że Park Chanyeol także nie da mu spokoju.

Znalazł swojego drugiego przyjaciela przy żółtej taśmie. Rozmawiał ze swoim kolegą z policji, który pilnował, aby na miejsce zbrodni nikt nie wszedł.

— Jongsuk możesz odwieźć mnie do domu. Muszę chwilę odpocząć.

***

Taehyung był w domu jakiś czas później. Dokładnie wykąpany szykował się do spania, niestety telefon przywołał go do porządku i musiał się podnieść, aby go odebrać.

— Yoongi, co się stało? Zamierzałem iść zaraz spać — mruknął, nie mając zbytniej ochoty na pogaduszki z chłopakiem.

— Taehyung to lalka, rozumiesz? To nie jest Jungkook, on dalej żyje. Jak będziesz mógł to przyjedź do mnie mam jeszcze kilka informacji z którymi chciałabym się z tobą podzielić — powiedział i się rozłączył.

Taehyung tym razem znowu się rozbudził. Nigdy nie spodziewał się usłyszeć takiej wiadomości.

Snowflake - Taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz