Taehyung dotarł na komisariat nie spodziewając się ilości osób jakie tam zastanie. Był w lekkim szoku, kiedy widział policjantów, którzy wręcz biegali po wszystkich pomieszczeniach.
Prawdopodobnie nawarstwiło im się zbyt wiele spraw, które nie mieli czasu rozwiązać, dlatego pośpiesznie szukali różnych dokumentów do znalezienia dowodów.
Detektyw Kim pragnął szybko uwinąć się z wizytą w tym dziwnym dość i nieco chaotycznym miejscu. Nie wiedział tylko, w którą stronę pójść.
Na komisariacie był tylko raz w swoim życiu.
Chociaż policja do teraz go lubiła, nie lubił przebywać w takim miejscu. Kochał swoją pracę wykonywać w samotności. Wyjątkiem była właśnie ta sprawa seryjnych morderstw i to że sam nie umiał znaleźć dowodów, co wcześniej przychodziło mu dość szybko.
Ta sprawa jednak była bardzo wyjątkowa, więc Jongsuk i Yoongi byli mu potrzebni i dlatego też zaczął z nimi współpracę.
— Przepraszam bardzo, ale gdzie mogę znaleźć Lee Jongsuka? — zapytał zupełnie randomowego mężczyznę, który tak samo jak reszta biegał po całym komisariacie.
Na początku nie zauważył Taehyunga, ale kiedy ten zasłonił mu drogę, spojrzał na niego z pogardą, jakby nie chcąc, aby chłopak zawracał mu głowę tak błahymi rzeczami.
— Prosto i na końcu korytarza jest gabinet komendanta. Lee siedzi tam już od rana, więc na pewno go tam znajdziesz. Teraz proszę nie zawracaj mi tyłka, bo muszę pracować — odparł, od razu idąc tylko w sobie znanym kierunku.
Taehyung więc zaczął się kierować do drzwi, które wskazał mu zabiegany mężczyzna. Nie wiedział z czym będzie musiał się tam zmierzyć.
Co od niego mógł chcieć komendant?
Nie robił nikomu krzywdy, współpracując z Jongsukiem. Przecież można było to uznawać za przyjacielskie rady dla kogoś, kto serio chciał znaleźć mordercę, a pomimo doświadczenia nie za bardzo mu to szło.
Pewnym krokiem podchodząc do drzwi, nacisnął klamkę. Nie miał czasu na zbyt długie pogawędki, ale musiał uzyskać zgodę na ponowne przeszukanie miejsca zbrodni.
Wchodząc do pomieszczenia, na pierwszy rzut oka rzucił mu się siedzący za ogromnym biurkiem komendant, który swoją miną nie zarażał innych swoim optymizmem.
Taehyung miał wręcz wrażenie, że mężczyzna miał już w głowie wymyśloną karę dla Jongsuka za ich współpracę. Chociaż dla chłopaka to wszystko było istnym debilizmem.
Dlaczego ktoś obrywał dlatego, że chciał znaleźć mordercę?
Przecież działając w pojedynkę nic nie mogłoby dać się zrobić. Tutaj potrzeba złączyć swoje siły, aby coś przyniosło efekty.
— Usiądź Kim — odparł suchym tonem komendant.
Taehyung już wiedział, że ta rozmowa nie będzie łatwa, aczkolwiek nie sądził, że to się stanie z takiej błahej przyczyny. On chciał tylko złapać tego mordercę. Czy robił coś źle?
— Co się stało, że aż tutaj musiałem przyjeżdżać, wydając przy okazji swoje własne pieniądze na taksówkę? — zapytał, siadając na jeden z krzeseł postawionych przed biurkiem.
Zanim spojrzał na komendanta zawiesił swoje oko na zdenerwowanym Jongsuku, który jak tylko zobaczył Taehyunga, jakby trochę się uspokoił. Detektyw nie wiedział, że swoją obecnością mógłby kogoś uspokoić, a jednak tak się stało.
— Po prostu doszły mnie słuchy, że nielegalnie zacząłeś współpracować z moim pracownikiem, co nie za bardzo mi się podoba, jednak... — powiedział przerywając, a Taehyung nie mógł uwierzyć, że ktoś taki mógł zarządzać całą policją.
Nie dość, że ten mężczyzna rozumem nie grzeszył, to jeszcze miał jakieś swoje "ale" co do współpracy policji z detektywem.
Zawsze taka praca była owocna i przynosiła bardzo wiele rezultatów i dobrych wyników. Komendant jednak tego nie rozumiał, co nie podobało się Taehyungowi.
— Jednak co? Musi pan zrozumieć, że taka pomoc detektywa i to tak dobrego jak ja może przynieść wiele dobrego. W chwili kiedy podważacie naszą współpracę, obrażacie nie tylko innych policjantów, ale też i każdego detektywa. Naszym zadaniem jest znalezienie mordercy i niedopuszczenie do szerzenia większej ilości morderstw. Jeśli pan tego nie rozumie, to moja obecność jest tutaj zbędna — odparł na szybko młody detektyw.
Nie chciał pozwolić na to by ktoś go obrażał i podważał jego autorytet. Przecież był doświadczonym detektywem, a w swoim życiu rozwiązał już kilka spraw. Teraz też nie mogło być inaczej.
— Nie o to chodzi Taehyung. Broń boże nie chcę pozwolić, aby wasza współpraca się zakończyła. Na początku byłem zły, ale teraz po twoich słowach zrozumiałem, że muszę pozwolić wam działać, skoro już to zaczęliście. Istnieje jednak pewne przeciwskazanie, ale to musicie zobaczyć na własne oczy, jadąc na miejsce ostatniej zbrodni — powiedział, uśmiechając się, a na twarzach Jongsuka i Taehyunga było widać rozluźnienie, ale też i zaniepokojenie.
O czym mógł mówić komendant?
— Czyli o co chodzi? Stało się coś złego? — zapytał, dotychczas siedzący cicho Jongsuk.
— Pojedziecie tam jutro i się wszystkiego dowiecie. Już dzisiaj i tak nic tam nie wskóracie, a jutro jakoś wam pomogę z tym problemem, ale będziesz musiał Taehyung do mnie później wpaść — powiedział, wciąż ukrywając problem jaki się pojawił przed dwoma mężczyznami.
Detektyw pokiwał głową i postanowił wstać. Nie miał już nic do dodania, a skoro komendant nie miał nic do ich współpracy, to musiał wracać do domu.
Akta same nie mogły się przeszukać, chociaż to była okropnie mozolna robota. Jednak musiał ją wykonać. Podał rękę na pożegnanie komendantowi i po prostu wyszedł.
To nie tak, że nie chciał rozmawiać z Jongsukiem, po prostu nie miał na tyle wolnego czasu, żeby stać i z nim gadać o jakichś głupotach.
Przecież po nocy nie będzie pracował, prawda?
CZYTASZ
Snowflake - Taekook
FanficTaehyung od pewnego czasu współpracuje z policją jako konsultant. Pierwszą poważną zbrodnią jaką będzie miał za zadanie zbadać jest seria morderstw. Morderca działa sprytnie, a jedynym znakiem rozpoznawczym odznaczającym tą zbrodnię na tle innych je...