Eonwe denerwował się prawie tak samo jak Mairon. Miał doprowadzić go na sąd Manwego i Vardy.
-Nie mów niczego z tego co wczoraj. Ale to chyba sam wiesz. Dasz radę się rozpłakać?
Mairon tylko skinął głową. Nie odzywał się prawie cały ranek. Nie zamierzał całkowicie kłamać. Generalnie chciał odkręcić i wrócić na dobrą drogę. Ale żeby żałował? Raczej uważał to za pożyteczny etap, który wiele go nauczył. Ale się zakończył, więc trzeba znaleźć inne zajęcie.
Eonwe dobrze to widział, a wczoraj słyszał fragmenty które brzmiały szczerze.
Wpuszczając Mairona do sali Palacu zawołał:
-Oto Manwe Sulimo, Król Ardy i Pan Wszechrzeczy, Najświatlejszy ze Światłych.
-Varda Glithoniel, Królowa Ardy i Pani Gwiazd.Mairon padł na twarz przed królewską parą.
-Oto Mairon, oskarżony o współpracę z Morgothem.-Po co się tu zjawiłeś, Maironie? O co prosisz?
Tu Mairon chwycił stopy Manwego przyciskając do nich czoło.
-Panie, ty jesteś zwany obrońcą pokrzywdzonych. Proszę cię o sprawiedliwy osąd.
-Pani, jesteś miłosierną królową, proszę o litość nade mną.Eonwe przywołał całą swoją powagę herolda, aby nie wybuchnąć śmiechem na widok takiego cyrku. Ale mówcą był dobrym.
-Jak możesz prosić o wybaczenie, sługo Morgotha?- wzburzyła się Varda.
-Pani, odszedłem z nim omamiony czarnymi kłamstwami, spełniałem wiele rozkazów, nie wierząc już w możliwość dobra. Nic tego nie może wymazać, proszę więc o szansę na nową drogę i pokutę. A z czasem spróbuję odzyskać dobre imię.-Jak można sprawiedliwie osądzić śmierć setek tysięcy elfów i ludzi?- zawołał Manwe.
-Panie, nie chciałem tego zła. - Zaczął szlochać wciąż na podłodze. - Prowadziłem zastęp na rozkaz, bojąc się przeciwstawić. Bo któż by się za mną ujął.
Varda odezwała się po namyśle:
-Jedyną pokutą może być zadośćuczynienie pokrzywdzonym. Ród ludzi poniósł znaczne szkody, kto wie, czy nie większe niż Elfowie. Syn Eärendila założył piękne Królestwo Ludzi, samemu przyjmując ich postać. Eonwe był już tam, przekazując nauki Valarów.Mairon słuchał, bo dotąd jeszcze nie wiedział o utworzeniu Númennoru.
Manwe rozumiejąc już zamysł żony dokończył:
-Maironie, byłeś uczniem Aulego, a twój talent był znany. Wraz z Eonwem odwiedzicie wyspę Númennor, szkoląc tam najlepszych kowali wśród ludzi.
Przechodzisz też pod bezpośrednią moją opiekę. Póki nie zapracujesz na zaufanie, nie możesz wykonywać prac samodzielnie.-Moja wdzięczność jest nie do opisania słowami. Dajcie mi tylko szansę, a zobaczycie, że zapracuję na zaufanie.
-A więc odejdź, a Eonwe wyjaśni ci więcej na temat Gwiaździstej Wyspy. Możesz mieszkać w Pałacu Valinoru i zostać z nami. Poinformuj Elrosa o naszej decyzji, a on sam zadecyduje, od czego powinieneś zacząć.
Eonwe skłonił się, Mairon nadal powtarzał podziękowania, aż go wyprowadził.
Wychodząc zerknęli sobie w oczy i westchnęli z ulgą.
W pokoju, za zamkniętymi drzwiami wybuchnęli śmiechem.
-Oh, Eru! Patrząc na ciebie myślałem że parsknę śmiechem. Powinieneś być aktorem. A jednocześnie aż serce ściskało się z żalu nad tobą.-Rzeczywiście, łatwo poszło. Dobrze, że nie było Ulmo. On by się nie dał wywieść w pole. Albo Aulego, za dobrze mnie znał na takie sztuczki. A Irmo czy Námo weszliby w moje myśli.
![](https://img.wattpad.com/cover/350852907-288-k805011.jpg)
CZYTASZ
Bardzo Ognisty Związek 18+ (Mairon|Sauron Eonwe)
FanfictionA co gdyby Mairon nie uciekł przed sądem Valarów? Miałby wsparcie i zrozumienie w Valinorze. Pełen ognia związek z Heroldem. Czy Śródziemie straciłoby antagonistę? Czy jednak dalej wyprowadzałby w pole tych, którzy mu ufają? Mairon został trochę upg...