Rozdział 6

201 10 5
                                    

- Co ty robisz tu kurwa o 8 rano?

- Chciałam się przejść.

- Nie mogłaś powiedzieć?

- Ale nie muszę ci nic do cholery mówić.

- Gdybym nie zareagował to nie wiesz co by się stało.

- A no właśnie, co ty tu kurwa robisz.

- Obudziłem się gdy wyszłaś z domu. Zobaczyłem że się nie ma więc wyszedłem i zobaczyłem że, idziesz więc szedłem, za tobą.

- Nawet nie mogę wyjść w spokoju.

- Gdyby nie ja to nie wiesz do cholery co by się stało.

Wracając do domu dalej się kłóciliśmy, w końcu dałam sobie spokój i stwierdziłam, że że nie będę się do niego odzywać, przynajmniej na jakiś czas. Zamknęłam drzwi od pokoju na wypadek gdyby chciał tu zajrzeć, założyłam słuchawki i słuchałam muzyki, a w między czasie ogarnęłam toaletkę. Później zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia, siedział przy blacie Asher, ale nie zwróciłam na to uwagi, tylko robiłam sobie jedzenie.

- Wyszła z pokoju wreszcie. - odezwał się.

- Mhm, czyli teraz będziesz mnie unikać.

- Daj spokój Maddison, było minęło. - znowu się odezwał.

***

Kolejny dni minęły mi szybko ale dalej nie odzywałam się do chłopaka, zeszłam na dół z myślą że, w salonie nie będzie Ashera. No ale się myliłam, wciąż byłam na niego zła, ale też wdzięczna jednocześnie. Głupie uczucie.

- Siema Harrison. - na powitanie powiedziała Asher.

- Hej. - odpowiedziałam trochę nie chętnie.

- Wiesz, nie lubię tej złej atmosfery między nami, zapominamy? - zapytał.

- Zapomniamy. - odpowiedziałam.

Wróciłam na górę, umówiłam się dzisiaj do galerii z Lily. Ubrałam krótkie spodenki i luźną bluzkę, wzięłam torebkę, telefon, portfel i zeszłam na dół.

- Wychodzę!! - krzyknęłam, na dole w korytarzu odwróciłam się zobaczyć, czy nie ma tam Ashera, nie było. Odwróciłam się w strone drzwi , cały czas patrząc czy nie ma za mną Ashera, nagle coś poczułam. Wleciałam w Ashera.

- Gdzie się wybierasz Maddison?

- Idę do galerii z Lily.

- Lily już tam jest?

- Alex ją podrzuci.

- W takim razie ja też cię podrzucę.

- Ale ja mam o wiele bliżej.

- ciii...bez gadania.

- Czekałam chwilę, nie wiedziałam czy szuka kluczyków czy co więc zawołałam.

- Asher idziesz?! - krzyknęłam.

- Jestem. - na moje zawołanie na schodach pojawił się Asher.

W ręce miał kluczyki, i zmienił ubrania, na sobie miał czarną koszulę oraz czarne spodnie.

- A..Asher?

- hm? Możemy iść.

-  ja chyba śnie. - wydusiłam.

- A to niby dlaczego?

- ty masz na sobie czarną koszulę..

- Tak mam i co z tym? - zaśmiał się.

- Ja kocham czarną koszule u chłopaka.

- hm, ciekawe zapamiętam sobie. - znów się zaśmiał.

Dotarliśmy na miejsce, na mnie czekała Lily a na Ashera Alex.

- Hej Staraaaa! - Lily odrazu mnie przytuliła.

- Siema Stary! - przywitała się Alex z Asherem.

- Idziemy z Maddison. - powiedziała i poszłyśmy.

Kupiłam sobie kilka nowych ubrań i Lily tak samo. Wróciliśmy do chłopaków którzy byli cały czas na parkingu. Praktycznie parking na dachu galerii był pusty.

- Wyszły gwiazdy. - uśmiechnął się Alex.

- spadaj, przynajmniej było fajnie. - odpowiedziałam.

- Wracamy? - zapytam Asher.

- tak. - odpowiedziałam.

Pożegnaliśmy się z Alexem i Lily.
Wróciliśmy do domu, siedziałam na kanapie, i wbiegł Asher.

- Maddisonnnnn!!!! - krzyknął.

- Japierdole! Co się dzieje?

- musisz udawać jutro moją dziewczynę.

- Kurwa nie ma opcji.

- Błagam cię!

- nie ma mowy!!

- jutro przyjeżdża, Blase i założyłem się z nim o 300 złoty że, będę miał dziewczynę! Nie mogę do cholery przegrać.

Po 30 minutach się zgodziłam. Co ja zrobiłam.

Smak gorzkiej porażkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz