Rozdział 7

181 10 2
                                    

- Dziękuję! - krzyknął.

Wyszłam z salonu i udałam się na górę, ale coś mnie tknęło, aby zejść i zapytać.

- A kiedy on będzie?

- oni. Jutro o 14.

- oni? - zapytałam.

- Tak, przyjedzie z dziewczyną, z Mią.

- Z tą Mią o której myślę?

- dokładnie.

- a drugie pytanie jakie mam to rozumiem że nie ma pocałunków w tym przedstawieniu?

- no właśnie...są.

- nie zgadzam się, nie biorę udziału w tym.

- Błagam cię, nic ci nie będzie.

- Jezuuu! No nie nawidze cię. Co z tego będę mieć.

- zajebisty prezent. - uśmiechnął się.

- hm. - spojrzałam na niego morderczo.

- Kupię ci jakąś biżuterię.

- dobra zgadzam się. - sama nie wierzę że się na to zgodziłam, ale kochałam biżuterię.

***

Zaraz mieli przyjechać, Asher ubrał czarną koszulę i czarne spodnie, w sumie nie wiem po co ale dobra. Ja ubrałam biały top i biała krótkie spodenki, bo tego dnia było ciepło.

- nie będzie ci za ciepło? - spytałam.

- spoko, nie będzie.

- to ich auto?

- tak, już są.

- zaczynamy przedstawienie.

Wysiedli z auta ja udałam się do kuchni a Asher, stał przy drzwiach.

- Siema, Asher. - powiedzieli razem

- Siema, wchodźcie.

- Ładnie tu macie. - skomentowała Mia.

- Kochanie! Blase z Mią przyjechali.

- O cześć! - przytuliłam ich dwójkę.

- Stary, twoja dziewczyna to Maddison ?

- Dokładnie. - i wtedy mnie pocałował, a ja musiałam oddać pocałunek.

- Wchodźcie nie będziemy stać przecież tutaj. - zaprosił ich do środka Asher.

Minęły z dobre dwie godziny odkąd przyjechali a ja wciąż miałam udawać, z jednej strony doprowadzało mnie to do szału a z drugiej nie było tak źle jak myślałam.

- Dobra, musimy lecieć, dzięki za dzisiaj.

- My też dziękujemy - odpowiedziałam.

Pożegnaliśmy się i wyszli, pojechali.

- Koniec tego przedstawienia.

- Mi się podobało. - odpowiedział.

- No co prawda myślałam, że będzie gorzej ale i tak za dobrze nie było.

***
Od 2 dni Asher ciągle gdzieś jeździł, nie wtrącam się ale było to trochę dziwne nigdy tak nie wyjeżdżał. Wracał zazwyczaj po kilku godzinach. Stwierdziłam że będę już taka dobra i zrobię nam kolację a nie tylko sobie.

- Oo, coś tu ładnie pachnie. - usłyszałam znajomy głos, podczas gotowania.

Asher wszedł do kuchni i spojrzał na mnie.

- wiem że umiesz gotować ale nie aż tak.

- No widzisz, a jednak.

- idę wziąść prysznic i zaraz wrócę.

- A gdzie byłeś? - zapytałam.

- nie mogę ci powiedzieć, ale wkrótce się dowiesz.

- Wielka mi tajemnica, to powiedz przynajmniej z kim byłeś.

- A co zazdrosna jesteś? - zapytał  wychodząc z kuchni a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Nie jestem, pytam tylko.

- Z Alexem.

***
Zjedliśmy naleśniki na kolację, oglądając jakiś film który włączył Asher.

- Idź już spać. - powiedział.

- Co? Dlaczego?

- zobaczysz. - uśmiechnął się do mnie.

Minęło 15 minut i udałam się na górę spać, byłam już trochę śpiąca więc szybko zasnęłam.





Smak gorzkiej porażkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz