Neteyam
—Brat! Zaczekaj do cholery!- w końcu chwyciłem go za ramię i obróciłem w swoją stronę.
—Odczep się, Neteyam.- warknął.
—Chcę ci pomóc? Okej?- położyłem dłonie na jego ramiona.
—Wszystko jest spoko.- unikał kontaktu wzrokowego.- Naprawdę.
—Brat, wszyscy wiemy, że ojciec jest dla ciebie zbyt surowy.- syknąłem.- Widzimy to, okej?
—No i co?
—Wiem, że cię to boli.- oznajmiłem, najspokojniej jak tylko umiałem.- Chcę ci jakoś pomóc, braciszku.
—Nie potrzebuję niczyjej litości.- syknął.- Odczep się, serio.- wyrwał się i ruszył w kierunku miejsca naszych spotkań.
W zasadzie, to wszyscy dziś się tam umówiliśmy, ponieważ Lo'ak chce przekazać nam coś ważnego.
Jednak nim ruszyłem w jego ślady uznałem, że poczekam jeszcze na Kiri i Tuktirey.
Nie czekałem długo, a dziewczyny były już gotowe do wyjścia.
Opuściliśmy nasze Marui, żegnając się z rodzicami i ruszyliśmy w kierunku naszej niewielkiej wysepki, gdzie wszyscy czekali już tylko na nas.—Nowy naszyjnik?- zapytałem z uśmiechem, mojej starszej z sióstr.
—Oh, tak.- zerknęła na swoją szyję, po czym posłała mi delikatny uśmiech.- Należał do mojej mamy.
—Jest piękny i naprawdę bardzo ci pasuje.- pogłaskałem ją po głowie.
—Dziękuję.- uśmiechnęła się promiennie.- A jak sytuacja z Lo'akiem?
—Bez zmian.- podrapałem się po karku.- Tak w skrócie, to nie chce żadnej litości i mamy się od niego odczepić.
—To nie brzmi za dobrze.
—Wiem.- odparłem smutno.- Szczerze? Chyba pierwszy raz w życiu jestem, aż tak bezradny.
—Nie zadręczaj się tym.- lekko stuknęła mnie łokciem.- Dajmy mu czas.
—Okej.- odpowiedziałem krótko.
—O co wam chodzi?- zapytała ciekawska Tuk.
—Ooo nic.- powiedziałem nerwowo.- Po prostu, twój brat dziś po sobie nie posprzątał i musimy dać mu czas na...posprzątanie. Tak, posprzątanie. Prawda, Kiri?
CZYTASZ
Life after death ~ The story of Neteyam, from birth to death. || WSTRZYMANE
FanfictionJestem Neteyam Sully, a oto moja historia. Przyszedłem na świat, w 2155 roku. Jestem synem potężnego Toruka Makto, który zjednoczył klany podczas okresu wielkiego smutku. Ciąży na mnie ogromna odpowiedzialność i presja, którą wywiera na mnie mój ojc...