Neteyam
Siedziałem samotnie na brzegu plaży, mocząc stopy w wodzie i rozmyślając o wszystkim.
Byłem zadowolony, iż tata nie był na nas zły za całą tą bójkę z Aonungiem i jego kolegami.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie warto załatwiać takie rzeczy siłą, ale Aonung naprawdę się o to prosił.
W końcu moje dotychczasowe przemyślenia, przerwała mi Tsireya.—Hej.- powiedziała szybko, siadając obok mnie na piasku.
—Hej, młoda.- posłałem jej delikatny uśmiech.- Jak tam?
—W porządku, a tam?
—Ah, miałem szybką rozmowę z ojcem.- machnąłem ręką.- Nie za fajnie wyszło z tym twoim bratem, co?
—To fakt, ale Aonung niestety należy do takiego...grona osób, które wyzywają wszystko co się rusza.- zaśmiała się nerwowo.
—Zdążyłem zauważyć.- zaśmiałem się bezdźwięcznie.
—Tak...wiesz ja, próbowałam z nim jakoś o tym pogadać, ale on nikogo nie chce słuchać.- zacisnęła usta w wąską linię.- Ale no nic.- dodała, unosząc ręce w geście obojętności, po czym opuściła je na swoje uda.
—Czasem jest tak, że choć najbardziej na świecie chcielibyśmy komuś pomóc, ta osoba i tak nas do siebie nie dopuści.- skierowałem swoje myśli ku sobie.- Poza takimi jak Aonung, są też tacy, co wolą po prostu cierpieć w ciszy i udawać, że są silni, choć wcale tak nie jest. Takie osoby, potrafią cierpieć i wylewać łzy bezsilności każdego dnia, a na koniec i tak założą maskę obojętności, szczęścia i...- spojrzałem na nią kątem oka.- A z resztą...
—Ciekawie się tego słuchało.
—Daj spokój.- pokręciłem głową na boki, marszcząc czoło.- To same...głupoty. Dodatkowo kompletnie zboczyłem z tematu, wybacz.
—To nie głupoty.- ułożyła dłoń na moim ramieniu.- Masz rację. Każdy z nas ma swoje ukryte smutki, których świat nie zna. Dlatego zakładamy maski, aby ludzie nie postrzegali nas jako zimnych. Bo tak naprawdę, wcale nie jesteśmy zimni, tylko z jakiegoś powodu jest nam najzwyczajniej w świecie smutno. I mamy prawo czasem, czuć się gorzej.
—Racja.- przyznałem.- To bardzo mądre słowa.
—Oh, właśnie.- odezwała się nagle.- Przepraszam, że teraz to ja zboczę z tematu, ale nie widziałeś gdzieś może Lo'aka?
—Oh...miał iść, pogodzić się z twoim bratem.- lekko się zaniepokoiłem.
—Szlag.- syknęła pod nosem.- Chodź.- powiedziała przejęta dziewczyna, ciągnąc mnie za rękę.
CZYTASZ
Life after death ~ The story of Neteyam, from birth to death. || WSTRZYMANE
FanfictionJestem Neteyam Sully, a oto moja historia. Przyszedłem na świat, w 2155 roku. Jestem synem potężnego Toruka Makto, który zjednoczył klany podczas okresu wielkiego smutku. Ciąży na mnie ogromna odpowiedzialność i presja, którą wywiera na mnie mój ojc...