𝘾 𝙃 𝘼 𝙋 𝙏 𝙀 𝙍 𝙁 𝙊 𝙐 𝙍

36 4 36
                                    

Neteyam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Neteyam

Po rozpakowaniu się i ogarnięciu, do mojego kąta wleciał mój brat.

—Teyam!- krzyknął zmęczony, zapewne od biegania chłopiec.- Tsireya! Ona chyba też uważa, że jestem fajny i chyba mnie...lubi!- wykrzyczał uradowany Lo'ak.

—Fajnie, fajnie.- rzuciłem oschle.

—Brat? Nie cieszysz się moim szczęściem?- posmutniał.

—Wybacz.- spuściłem głowę w dół.- Oczywiście, że się cieszę. Po prostu, jestem trochę przygnębiony tą nową, otaczającą mnie rzeczywistością.- skłamałem. Oczywiście, że chodzi o Reyę.

—Rozumiem.- kucnął obok mnie, kładąc dłoń na mój bark.- Mogę ci jakoś pomóc?

—Nie...nie dziękuję. Po prostu idź, młody.- w kółko odwracałem wzrok.

To w końcu Lo'ak.

Wie, kiedy kłamię.

—Chodzi o Tsireyę. Mam rację?- wypalił nagle młodszy.

—Lo'ak, daj spokój.

—Powiedz mi prawdę.

—Tsireya faktycznie jest cudowną dziewczyną, ale nie mam zamiaru ci jej odbijać. Kocham cię, braciszku i nigdy w życiu, bym ci czegoś takiego nie zrobił.

—Kłamiesz!

—Lo'ak, cholera! Uspokój się!

—Jeszcze jestem spokojny!

—Spierdalam stąd, mam dość.- chwyciłem agresywnie za swój łuk oraz strzały i wyszedłem.

Słyszałem za sobą krzyki mojej rodziny, jednak ani trochę mnie to nie obchodziło.
Byłem nabuzowany.
Miałem ochotę coś rozkurwić.
Wybrałem się więc, do małego lasku.
Idąc w głąb, każde drzewo, które na swój sposób mnie irytowało, robiło za mój cel.
Strzelałem dość agresywnie.
Potrzebowałem wyładować te wszystkie, negatywne emocje.
W pewnym momencie, zauważyłem bardzo ładną zatoczkę.
Odrazu zmierzyłem w jej kierunku.
Usiadłem na brzegu, mocząc stopy w wodzie.
Zacząłem rozmyślać.

Czy kiedykolwiek, będzie mi dane być szczęśliwym?

Nie wiem.

W końcu, moja rodzina jest u mnie na pierwszym miejscu.

Muszę dbać o nich i ich szczęście.

Life after death ~ The story of Neteyam, from birth to death. || WSTRZYMANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz