Tak jak wspomnieli, mój ojciec wrócił. Oczywiście musiał wyrazić swoje niezadowolenie względem mojej jazdy, ale zlałam to. Jestem dorosła i sama podejmuje decyzję co do mojego życia. A jego nie było w nim, mimo, że nie z jego winy to nie do końca miał prawo mną sterować. Nikt nie miał prawa mną sterować. Bo to zawsze się kończyło kłótnią. Byłam na tym punkcie cholernie uczulona. Siedziałam w ogrodzie i czekałam na powrót Bruna i jego ludzi, wyjechali wczesnym rankiem i do tej pory się nie odezwali, zaczynałam się martwić. O nich wszystkich. To nie był wypad na wspinaczkę, a na akcję rodem z mafijnych filmów. Broń, przemoc i wszystko to co mnie przerażało. Nasłuchiwałam czy nie słychać w oddali ryku silników ich motorów, ale panowała cisza. Była taka obezwładniająca i przerażająca. A ja nie umiałam sobie z nią poradzić. Weszłam do domu i dołączyłam do matki Bruna i Laury. Te niczego nieświadome bawiły się kolorowymi klockami. Moja córka wydawała się być szczęśliwa w tym domu. A jeśli ona taka była to i ja byłam. Przyglądałam się z uśmiechem jak się bawią i doszłam do wniosku, że zrobię dla niej wszystko, żeby była szczęśliwa i taka beztroska jak najdłużej. Podjęłam też decyzję, że wrócę do robienia biżuterii, czas bym realizowała swoje marzenia krok po kroku. I pierwszym krokiem będzie moja własna firma. Żeby oderwać się od ponurych myśli zaczęłam układać biznesplan. Tak się na tym zafiksowałam, że nie zauważyłam, że zaczęło się ściemniać. Tamci nadal nie wrócili. A brak wiadomości doprowadzał mnie do szału.
-Położyłam Laurę, co cię gryzie?
-To nic. Dziękuje za pomoc, zajęłam się planem na firmę i kompletnie odleciałam - uśmiechnęłam się do niej blado, a ona tylko poklepała mnie po policzku i poszła do kuchni. Odetchnęłam z ulgą, że nie ciągnęła mnie za język, bo nie wiedziała bym co mam jej powiedzieć. Bruno zawsze chronił swoją matkę i siostrę i nie wtajemniczał je w akcje klubu, więc ja nie miałam prawa ich o tym informować. Doszłam do wniosku, że dłużej nie usiedzę na tyłku musiałam wyjść i poczuć adrenalinę, inaczej byłam prawie pewna, że się rozpłaczę. Od dobrych 15 godzin nie miałam żadnych informacji, byłam tym faktem przerażona, ale tłumaczyłam sobie, że brak wiadomości to dobra wiadomość. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca, okłamałam matkę Bruna, że idę na spacer, ale dosiadłam swoją maszynę. Zadziwiające było jak się z nią zgraliśmy od momentu kiedy pierwszy raz na nią wsiadłam. To na zasadzie jak z koniem wsiadasz i wiesz, że to ten i nie chcesz żadnego innego, tak właśnie miałam z ;czarnulką; pokochałam ją od pierwszego mruczenia silnika. Nie wiedziałam gdzie tak naprawdę jadę dopóki nie zatrzymałam maszyny przed siedzibą połączonych grup. Przed bramą stało kilka motorów w tym mojego brata Marcela. Zsiadłam i podeszłam pod wrota magazynu, były uchylone, więc bez skrępowania zaczęłam obserwować co się tam dzieje. Do łańcuchów zwisających z jednej z belek był przywiązany Patryk, przyłożyłam dłoń do ust, by nie krzyknąć.
-Wiesz gdyby nie to, że mój ojciec chce cię żywego, zrobił bym z ciebie sitko - powiedział Marcel, mierząc z broni w głowę człowieka, który o mało mnie nie zabił. Takiego Marcela jeszcze nie widziałam, ale w tym momencie biła od niego pewność siebie i jego głos był przepełniony czystą nienawiścią, a mnie to się udzielało. Nienawiść do Patryka wkradała się w każdy por mojej skóry i przenikała do serca. Do tej pory jakoś nie myślałam o tym, ale teraz miałam okazję się zemścić, za to, że o mało nie wysłał mnie na tamten świat. Zawahałam się tylko na sekundę, a potem wpadłam do magazynu niczym anioł śmierci. - Weronika, co ty tu do chuja robisz?!! - nie odpowiedziałam tylko podeszłam do Patryka i uśmiechnęłam się.
-No i jak widzisz i po ciebie przyszedł anioł śmierci - wyszeptałam złowieszczo do jego ucha, a potem odsunęłam się i spojrzałam w jego oczy. Nadal jego spojrzenie było pewne siebie i zuchwałe. Ale wytrzymałam je. - Szkoda, że nie potrafisz spokornieć, ciebie i twoich braci czeka ciężka przeprawa, która i tak skończy się śmiercią, więc jak na mój gust powinieneś pogodzić się z losem. Masz szczęście, że udało ci się przetrwać do tego czasu. Wiesz najśmieszniejsze jest to, że chciałeś zabić mafijną księżniczkę, tego mój ojciec nie puści płazem. - w tym momencie przez jego twarz przebiegł cień strachu, zapatrzył się na coś co znajdowało się za moimi plecami. Powoli odwróciłam się na pięcie i stanęłam twarzą w twarz z wkurwionym tatusiem. Ups!