Postanowiłam zacząć żyć dla córki i dla siebie. Postanowiłam, że wybaczę Bruno i to ja go tym razem zdobędę. Kątem oka widziałam jak patrzy na mnie i moją córkę z lekkim uśmiechem. Ale najpierw musiałam zamknąć rozdział i na zawsze pożegnać się z Damianem, nigdy nie przestanę go kochać to było nie możliwe, ale jego już nie było, a ja chciałam żyć od nowa. Potrzebowałam miłości i bezpieczeństwa, a Bruno mógł mi to dać, myśląc o tym czułam jakiś wewnętrzny spokój. Dzisiaj byłam umówiona z Łucją i Karolem i z ekipą. Od kąd wróciłam spotkaliśmy się tylko raz, a to im zawdzięczam, że jestem. Nie raz miałam momenty kiedy nie mogłam oddychać, miałam w tedy ochotę zniknąć raz na zawsze. Po śmierci Damiana nie widziałam swojej przyszłości, ale zajęłam się biżuteria i odniosłam sukces, teraz miałam mnóstwo zleceń, ale najpierw musiałam zrobić pożądek ze swoim życiem, a potem założe firmę i będę realizować zamówienia, będę potrzebowała pracowników.
Pierwszym krokiem będzie wizyta na cmentarzu, bo od kąd wróciłam nie potrafiłam tam pojechać.
-Maks, mogłabym cię prosić, żebyś został z Laurą, Chciałabym pojechać na cmentarz i do "Wilków" to już ostatni raz, wiem, że dość często ją wam zostawiam, ale chce w końcu jakoś to wszystko złożyc do kupy. - Przez chwilę Maks milczał, przyglądając mi się smutnym wzrokiem. A potem powiedział:
- Weronika, nie mogę powiedzieć, że wiem co czujesz, bo nie wiem, ale zgadzam się z Bruno, nikt nie jest w stanie walczyć z duchem. Damiana nie ma, a ty jesteś i powinnaś zacząć żyć. Wiem, też że nie przestaniesz nigdy kochać mojego brata, ale z czasem powinnaś schować tą miłość głeboko w sercu i dać szansę nowej. - uśmiechnęłam się do niego, chyba czytał mi w myślach.
-Właśnie chcę to zrobić - pocałowałam go w policzek i wybiegłam z domu, byłam jakoś tak pozytywnie nastawiona na wszystko. Po raz pierwszy nie czułam ciężaru przygniatającego moje serce. Czekałam na to półtora roku.
Wsiadłam na "April", ale zanim odpaliłam motor, dostałam wiadomość:
"Pożałujesz suko!!"
Od razu wiedziałam od kogo ta wiadomość, ale ją zignorowałam. Co ta mała mogła mi zrobić, zapewne chciała namieszać w głowie, ale ja już byłam za stara na takie gówniarskie zaczepki. Postanowiłam, że jak tylko będę mieć okazję, rozmówię się z Adą, ale teraz było coś ważniejszego, pożegnanie z przeszłością. A przyszłością będę martwić się troche później. Wyjechałam z garażu i udałam się w kierunku cmentarza, kiedy zblizałam się do celu, moje serce waliło jak szalone. Pod bramą cmentarza na chwilę się zawachałam. Zanim ją przekroczyłam kupiłam kwiaty i znicz. Z kieszeni wyciągnęłam łańcuszek z wisiorkiem w kształcie kasku, zrobiłam go specjalnie dla niego.
Ścisnęłam go w dłoni i weszłam na cmentarz. Mijałam kolejne alejki, aż trafiłam w tą odpowiednią. Kwiaty włożyłam do wazonu, zapaliłam znicz. A łańcuszek powiesiłam na krzyżu, czułam jak drży mi broda, a wzruszenie ściska gardło. Usiadłam na ławce przed nagrobkiem. Maks się postarał. Na jednej z płyt widniał motor, czarna bestia, która powiodła Damiana w ostatnią podróż.
-Przepraszam, że nie było mnie tak długo - powiedziałam z westchnięciem. - Mam nadzieję, że teraz na nas patrzysz, na mnie i naszą córkę. Jeste podobna do ciebie. - starłam z policzka zabłąkane łzy. - Jestem tu, żeby... żeby się pożegnać na zawsze, nigdy nie przestanę cię kochać, ale nie mogę tkwić ciągle w miejscu- czułam się żałośnie, rozmawiałam z pomnikiem, ale chciałam mu się wytłumaczyć. Z nagrobka śmiały się oczy Damiana, pamiętałam to zdjęcie. Damian na nim był uśmiechnięty a w oczach igrały iskierki. Tak chciałam go zapamiętać. - Pokochałam te twoje maszyny, teraz już wiem jaka jest cienka linia między miłością, a nienawiścią. Teraz jestem w stanie cię zrozumieć, wiem, że poźno, ale lepsze to niż nic. Damian czas się pożegnać, jeszcze wrócę, ale mam nadzieję, że będę w tedy widziała przyszłość w kolorowych barwach. - Wstałam i pocałowałam zdjęcie. Znów owiał mnie ten wietrzyk i otulił niczym ramiona. Uśmiechnęłam się.