GABRIEL
Nienawidziłem siebie. Z każdym dniem uświadamiałem sobie, że nie jestem człowiekiem. Stawałem się pierdoloną maszyną stworzoną tylko do siania terroru i zła, która nie czuje nic po za bólem. Bólem, który powinienem czuć. Bo tylko na to zasługiwałem, aby cierpieć.
Straciłem szansę, aby grzech, który popełniłem zniknął, bo mój anioł znienawidził mnie. Zrobiła dla mnie wszystko. Nikt nigdy nie sprawił, że czułem się tak szczęśliwy. Nikt nawet nie próbował wywołać u mnie jakichkolwiek uczuć. Ona potrafiła. Potrafiła zaopiekować się mną kiedy nie byłem w najlepszym stanie. Zrobiła mi pieprzone śniadanie, mimo to, że nie potrafi gotować. Zorganizowała mi dzień dziecka, na który nigdy nikt mnie nie zabrał. Była moim pierdolonym aniołem, którego nie mogłem mieć. Bo sprawiałem, że upadał. Nie zasługiwałem na nią. Nic nie bolało mnie bardziej niż jej cierpienie. A cierpiała przeze mnie. To mnie niszczyło. Nie potrafiłem wyobrazić sobie jej łez, których nie mogę zetrzeć.
Każdą nocą oglądałem gwiazdy. Przypominały mi o niej, bo to ona uświadomiła mi, że to nie tylko punkciki na niebie. Pamiętałem o tych beztroskich chwilach w Cambridge, które odtwarzałem przed snem niczym klatki z filmu. O jej uśmiechu, który jest moim ulubionym widokiem. Jej fioletowej sukience, w której wyglądała jak pieprzona bogini. I sposób w jaki wypowiadała moje imię. Jako jedyna mówiła je w sposób jaki chciałem słyszeć. Z uczuciem. Nigdy nie powiedziała tego z obojętnością. To wszystko stało się wspomnieniem. Odległą historią, która nie zakończyła się happy endem, bo ja to wszystko spieprzyłem. Nie miałem wyboru. Musiałem tylko zawrzeć z nią prostą relację, która nie wymaga zaangażowania się i żadnych uczuć. Nie potrafiłem tak, bo zrozumiałem, że ta dziewczyna jest diamentem, którego powinienem chronić przed najgorszym. A ja pchałem ją w samą paszczę bólu i zła.
Musiałem udawać. Udawać, że żywię do niej czystą nienawiść, chodź prawda była inna. Wszedłem w rolę pełną parą. Zacząłem być aktorem, który potrafi udawać tylko przed ekranem. Kiedy byłem sam powtarzałem sobie, że robię dobrze, że muszę zrobić to dla Aurory.
Biel. To było znakiem rozpoznawczym każdego szpitala. Nienawidziłem tego miejsca. Za każdym razem sprawiał, że przypominał mi się dzień. Dzień który miał być powodem do szczęścia, a stał się powodem do płaczu i żałoby.
Podszedłem do recepcjonistki, która znała mnie już od bardzo dawna. Na mój widok uśmiechnęła się blado, po czym wskazała ruchem dłoni, że mogę wejść na oddział. Ze spuszczoną głową szedłem przez korytarze szpitala. Znałem na pamięć drogę do jej sali.
Kiedy dotarłem do celu, uchyliłem lekko drzwi, a już po chwili moim oczom ukazała się malutkie ciało Aurory. Spała. Jej klata piersiowa unosiła się w wolnym tempie do góry i na dół. Spojrzałem na jej bladą cerę, na której ciemne kosmyki włosów przysłaniały drobną twarz dziewczynki. Odruchowo zagarnąłem je za ucho, wpatrując się w niczego niewinną czterolatkę.
Dokładnie cztery lata temu na świat przyszła moja mała królewna, która razem z jej przyjściem, odebrała mi drugą najważniejszą kobietę w moim życiu. Nie mogłem jej za to obwiniać. Była niewinna. Mama podjęła decyzję, chodź wiedziała, że ryzyko jest duże. Chciała mieć córeczkę, a ja siostrę. Nie zdążyła zobaczyć Aurory. Zmarła wraz z pierwszym płaczem dziewczynki. Ojciec zostawił nas, kiedy tylko się o tym dowiedział. A opiekę nad nami sprawował Nathaniel, który ledwo wiązał koniec z końcem. Dlatego postanowiłem przyjąć ofertę Alvaro, która teraz miała swoje skutki.
Choroba Aurory przyszła cicho i niezauważalnie. Zaczęło się od zawrotów głowy i licznych chorób, z których nim się wyleczyła wpadała w kolejne. Nim się obejrzeliśmy zaczęła tracić na wadze, co skutkowało brakiem siły. Kiedy pewnego ranka nie miała siły się podnieść postawiłem sprawę jasno. Liczne badania wykańczały Aurorę, a ja nie potrafiłem patrzeć jak cierpi. Chciałem zabrać jej ten ból. To ja powinienem być chory i tam leżeć, nie ona.
CZYTASZ
Love is a monster
Teen FictionElizabeth była zwykłym dzieckiem, z problemami rodzinnymi, z którymi jakoś sobie radziła. Jej dziecięce życie legło w gruzach, kiedy wbrew jej woli zabrano ją od matki, z którą do dziś nie wie co się stało. Kiedy Elizabeth dorasta i staje się nastol...