Stałam cholerne piętnaście minut pod domem Chris'a, czekając aż chłopak raczy ruszyć dupę, aby otworzyć mi drzwi. W dobrej wierze po drodze z biblioteki wstąpiłam do sklepu, aby zrobić mu zakupy. Niczym jeden z pierdolonych trzech króli z darami. Wkurwiona obeszłam cały dom, w zamiarze dotarcia pod jego okno, które znajdowało się po drugiej stronie. Christopher mieszkał w niemniejszym domu niż ja. Nie dziwię się skoro jego matka była sławną aktorką, a ojciec chirurgiem.
Mimo to, że spełniali się w swoich zawodach, to nie koniecznie wychodziła im rola rodzicielstwa. Odkąd pamiętam prawie nigdy nie napotkałam, żadnej osoby dorosłej w tej posiadłości. Byli tak cholernie pochłonięci pracą, że zapominali o istnieniu swojego syna. Chris mógłby się czuć jak ryba w wodzie. Przecież każdy nastolatek chciałby, aby jego dom był pusty. Wolność od rodziców powinna uszczęśliwić każdego. Brak kontroli nad twoim kolejnym ruchem czy zakazy i zasady, których musi się przestrzegać. Christopher taki nie był. Samotność go dobijała. Nie doświadczył radosnego dzieciństwa, bo po prostu go nie miał. Jego rodzice żyli pracą. Nie mieli czasu, aby zapytać się syna czy wszystko u niego w porządku. Nie zainteresowali się nigdy jego samopoczuciem czy postępami w nauce. Nie zdziwiłabym się, gdyby nie wiedzieli, że Chris woli mężczyzn niż płeć przeciwną i w tym momencie leży chory w łóżku.
Kiedy dotarłam na miejsce, podeszłam do metalowej rynny przy której była postawiona drabina. Sięgała idealnie do okna pokoju przyjaciela jak i mojego. To był nasz mały sekret odkąd się zaprzyjaźniliśmy. Zawsze kiedy rodzice zakazywali nam wyjść z domu za swoje zachowanie, bądź nie mogliśmy się spotkać z pewnych powodów niezależnych od nas, chłopak schodził drabiną do swojego ogródka i tą samą wkradał się do mojego pokoju w godzinach wieczornych, kiedy wszyscy spali. Kochałam momenty kiedy chłopak pukał w okno z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Wtedy wiedziałam, że wszystkie złe myśli odchodzą.
Zawsze zastanawiało mnie to co myśleli przechodzi widząc nastolatka, ubranego w piżamę z Kubusia puchatka, który niesie wielką drabinę na ramieniu. Nie zdziwiłabym się jakby pewnego razu zadzwonili do zakładu zamkniętego z informacją, że pacjent spierdolił im z oddziału.
Weszłam po drabinie, zarzucając ciężką torbę z zakupami na ramię. Wyglądałam jak pierdolony pomocnik Świętego Mikołaja. Bądź jakbym po porostu chciała się włamać do domu. Jak ktoś zadzwoni na policję nie ja się będę tłumaczyć. Christopher miał zajebiste szczęście, że zostawił otwarte okno. Chciałam po cichu wejść do pomieszczenia, lecz nie byłabym sobą jakbym teatralnie się nie wyjebała. Zakupy leżały wszędzie. Wejścia to ja zawsze z tupetem robiłam.
Podniosłam się obolała z podłogi rozglądając się. Dostrzegłam wielki biały kopiec z kołdry, który unosił się pomału w górę i w dół. Podeszłam wolnym krokiem do łóżka, szybkim ruchem odkrywając skrywającego się tam potwora. Chris spał jak zabity przytulając do siebie misia, którego dostał ode mnie na urodziny. Jego włosy wyglądały jak siano, a skórę miał wysuszoną i bladą. Było gorzej niż myślałam. W jego pokoju panował istny chaos, jakby przed moim przybyciem stoczyła się tutaj trzecia wojna światowa. Westchnęłam cicho, zaczynając zbierać wszystkie porozrzucane ubrania.
Spojrzałam na tablicę wiszącą nad jego biurkiem. Uśmiechnęłam się na widok naszych zdjęć z pierwszej klasy. Faktycznie wtedy nie wyglądałam najlepiej, ale w tamtym momencie poznałam kogoś kto mnie rozumie. Byliśmy jeszcze dziećmi, a teraz będziemy kończyć ostatnią klasę. Bałam się tego, że po skończeniu szkoły, będę ostatni raz widziała Chris'a z dyplomem w ręku. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Bez niego nie miałam kontroli.
Po skończonych porządkach, Chris na jak na zawołanie wybudził się ze snu. Miałam wrażenie, że skurwesyn specjalnie czekał, aż skończę, aby nie musiał się wysilać i mi pomagać. Przyznam, że nie byłoby to takie głupie. Jednak blondyn czasami używa swojego starego mózgu.
CZYTASZ
Love is a monster
Ficção AdolescenteElizabeth była zwykłym dzieckiem, z problemami rodzinnymi, z którymi jakoś sobie radziła. Jej dziecięce życie legło w gruzach, kiedy wbrew jej woli zabrano ją od matki, z którą do dziś nie wie co się stało. Kiedy Elizabeth dorasta i staje się nastol...