Ludzie, których napotykamy na naszych drogach są w jakiś sposób ważni dla naszej historii. Nie poznajemy kogoś bez powodu. Każdy człowiek nauczy nas czegoś innego, bo każdy na swój sposób jest wyjątkowy. Jedni pokażą ci drogę, którą możesz kroczyć, bądź ją zasłonią. Ludzie chcą albo twojego dobra, albo cierpienia. Żywią się twoimi sukcesami, bądź porażkami. Są też tacy dla których nie istniejesz. Jesteś niczym powietrze, niezauważalna. Jakbyś po prostu nie istniała. Jakby cię nigdy nie poznali.
Tym teraz byliśmy dla siebie z Gabriel'em. Niczym. Wszystko co wydarzyło się w Cambridge, tam pozostało i żadne z nas nie miało prawa do tego wracać. Staliśmy się dla siebie niezauważalni.
Stanęliśmy przed moim domem, a na naszych ustach nie gościł już uśmiech. Mięliśmy ostatnią szansę, aby wypowiedzieć ostatnie słowa, które tkwiły głęboko w sercu. Bałam się odezwać tak samo jak on. Bo każde wypowiedziane słowo nie zostanie przez nas zapomniane. Przez ten czas staliśmy się dla siebie kimś więcej niż nieznajomymi. A teraz mięliśmy wrócić do punktu wyjścia, bo tak było najlepiej.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Przepraszam - powiedział równie cicho co ja.
Nasze oczy błyszczały nieokiełznanym bólem. Naprawdę przez ten czas spędzony razem zaczęłam go tolerować i lubić jego towarzystwo. Czułam, że ten człowiek nie będzie kimś odpowiednim dla mnie, dlatego ta decyzja była dobra.
- Poznałam cię z innej strony i... - nie dokończyłam bo chłopak zabrał głos.
- Nigdy nie poznałaś mnie z prawdziwej strony i nie poznasz. To wszystko było zagrane niczym w dobrym filmie romantycznym. Bo oboje wiemy, że nie jesteśmy kimś odpowiednim dla siebie. Dlatego podjęłaś taką decyzję a ja ją uszanowałem.
Pamiętam do dziś to jedno pierdolone zdanie, które sprawiło, że nie potrafiłam wziąć oddechu. To wszystko było zagrane niczym w dobrym filmie romantycznym. To co było pomiędzy nami nigdy nie było prawdzie. Było iluzją, która miała zamydlić mi oczy. Nie pojechał ze mną do Cambridge, aby mi pomóc. Pojechał tam dla własnych celów. Dla własnego dobra, nie mojego. Miał rację. Nie był człowiekiem, który byłby odpowiedni dla mnie. Potrafił mnie ranić. Mimo to, że czułam się przy nim swobodnie. Otworzyłam się przed człowiekiem, którego tak naprawdę nie znałam. Miał być aniołem zesłanym z nieba od mamy, a okazał się diabłem pod postacią pięknego i kuszącego węża. Dlatego staliśmy się dla siebie nikim.
Pierwsze dwa dni były najgorsze. Czułam jego dotyk na moim ciele. Pamiętałam gdzie mnie dotykał i w jaki sposób to robił. Pamiętałam każde pierdolone słowo, które wypowiedział w moją stronę. Zastanawiałam się ile z tego co padło z jego ust było cholernym kłamstwem. Nie potrafiłam już wierzyć nawet w jego spojrzenie, którym mnie obdarowywał. Jeżeli grał uczuciami, ciałem też potrafił. Był czarnym charakterem w bajce, która nie zwiastowała niczego dobrego. Czułam, że Gabriel Owen nie zniknął z mojego życia na zawsze.
Minął tydzień odkąd rozmawiałam z Owen'em. Zdążyłam poukładać sobie wszystko w głowie. Mijaliśmy się na korytarzu nie obdarowując żadnym spojrzeniem. Tak też było na zajęciach, czy lekcjach rysunku. Jego głos już nie wzbudzał we mnie żadnej reakcji, jak na początku. Zapomniałam o jego brązowo żółtych tęczówkach. Wymazałam go z mojej pamięci. Nie znałam żadnego Gabriel'a Owen'a.
Skupiłam się w stu procentach na tym co tak naprawdę było dla mnie ważne. Na mamie i sprawie sprzed dziesięciu lat. Chciałam wreszcie zaspokoić głosy w mojej głowie, które nie dawały mi spokoju i notorycznie mnie prześladowały.
- Tutaj są same przelewy naprawdę pokaźnych sum - jęknęłam pocierając dłońmi moje zmęczone oczy.
Od czterech dni wraz z Christopher'em próbowałam rozszyfrować stos papierów w języku hiszpańskim. Bardziej ja się tym zajmowałam niż on. Chłopak odkąd się poznaliśmy słyną z informatycznego umysłu. Za każdym razem potrafił włamać się na moje konto, kiedy zapomniałam do niego hasła, czy odblokować zaszyfrowane pliki w komputerach szkolnych. Był pierdolonym bogiem informatyki. Nasz nauczyciel nie dorównywał mu w połowie jego wiedzą na ten temat. Nie potrzebowałabym jego pomocy, gdyby nie zaszyfrowana karta pamięci z kamery. Dlatego też Ortiz dostał zadanie bojowe, aby dostać się do plików z tamtego popołudnia.

CZYTASZ
Love is a monster
Fiksi RemajaElizabeth była zwykłym dzieckiem, z problemami rodzinnymi, z którymi jakoś sobie radziła. Jej dziecięce życie legło w gruzach, kiedy wbrew jej woli zabrano ją od matki, z którą do dziś nie wie co się stało. Kiedy Elizabeth dorasta i staje się nastol...