Stałam. Stałam w osłupieniu wpatrując się w oczy Gabriel'a. W mojej głowie zaczął panować chaos a oczy zaszły łzami. Nikt wcześniej nie zaproponował mi wybrania się do mojego rodzinnego miasta, aby pierwszy raz od dziesięciu lat zobaczyć mój dom. Oczywiście sama niejednorodnie prosiłam o to państwa Johnson, lecz zawsze odmawiali, bądź mówili mi, że to nie jest dobry pomysł. A on, chłopak który wpełzł do mojego życia niczym wąż, chłopak, który zna moje imię a nie historię proponuje mi tak ważną dla mnie rzecz? Gdyby przede mną stał ktoś inny niż Gabriel, rzuciłabym mu się na szyje dziękując do końca życia, lecz to był pieprzony Owen. Niczego nie robił za darmo.
- Ale? - zapytałam drżącym głosem.
- Ale co? - był zdezorientowany zarówno jak ja.
- Musi być jakieś ale Gabriel. Nic nie robisz za darmo.
Chłopak uśmiechnął się do mnie po raz kolejny tego dnia. Coraz bardziej przyzwyczajałam się do jego obecności w moim życiu. Gabriel odsunął się ode mnie, przy czym chwycił moje lewe ramię.
- Dla ciebie zrobię wyjątek kwiatuszku - chciałam coś powiedzieć, lecz myśl o tym, że mam szansę dowiedzieć się co stało się dziesięć lat temu w Cambridge pochłonęła mnie całkowicie. Kilkanaście lat w niewiedzy może stać się odpowiednim czasem na poznanie prawdy. Czas najwyższy dowiedzieć się czego wszyscy tak bardzo pragną ukryć przed Elizabeth Farris - A tak po za tym moje imię z twoich ust brzmi jakoś lepiej - odchodząc chłopak poprawił swoją koszulę i zarzucił marynarkę na ramię, znikając mi z oczu za szklanymi drzwiami. To jedno zdanie sprawiło, że się zarumieniłam...? Boże nie. Na pewno nie. W szkole ostatnio zepsuła się klimatyzacja a wrzesień był jeden z cieplejszych. Wzięłam głęboki wdech, łapiąc się za policzki. Czemu tak bardzo ten chłopak mieszał mi w głowie? Wzięłam plecak z ławki, idąc w stronę sali biologicznej. Przepychając się pomiędzy uczniami, których nagle zebrało się od chuja na korytarzu pomyślałam, że ten tydzień zapowiada się być cholernie ciekawy.
***
Żadna lekcja tego dnia nie przebiegła po mojej myśli. Na biologii o mało nie wyjebałam się z mikroskopem, który kosztuje z kilka tysięcy. Angielski był nie lepszy, bo pojebałam Szekspira z Chopinem, na lekcji wychowania fizycznego dostałam prosto piłką w mordę, a historia to było istne piekło. Thompson nie dość, że zrobiła nam niezapowiedzianą kartkówkę, na którą nie byłam przygotowana w najmniejszym stopniu, to postanowiła mnie zapytać z materiału z którego mamy mieć test w piątek. Oczywiście dostałam jedynkę, bo nie zaczęłam się uczyć jednego z trzech tematów, który mi zapodała. Kolejny raz wysłuchałam jej przemowy na temat jaka leniwa i nieambitna jestem. Tak cholernie pragnęłam się odezwać, lecz wiedziałam, że kłótnia z nią to jak podpisanie paktu z pieprzonym diabłem. Jedyne co przebiegło w miarę przyjemnie to zajęcia plastyczne z panią Flores. Kobieta zawsze była miła i wyrozumiała dla każdego z nas. Każdemu uczniowi próbowała poświęcić czas, aby wytłumaczyć jak poprawie wycieniować dany fragment, czy namalować konkretną część ciała. Thompson powinna brać lekcje od panny Flores pod tytułem ,,Jak pracować z nastolatkami".
Dzisiaj postanowiłam namalować kolejny raz mamę. Kobietę jaką zapamiętałam jako małe dziecko. Szczęśliwą, kochającą przyrodę i wypieki. Jej szczęka była zawsze idealnie zarysowana, a włosy były koloru blond. Oczy mamy były ciemne niczym niebo nocą, a nosek mały i lekko zadarty. Na policzkach nigdy nie brakowało jej piegów, a usta były pełne i malinowe. Z wyglądu byłam jej przeciwieństwem. Często z Chirs'em żartowaliśmy, że zostałam adoptowana, co zawsze wydawało mi się totalną bzdurą. Moje włosy z natury były brązowe, rozjaśniłam je dwa lata temu, aby mieć coś w sobie z mamy. Oczywiście nie było to samo co naturalny blond, ale to musiało mi starczyć. Oczy natomiast miałam błękitne, a usta pełne, lecz nie takie piękne jak mamy.
CZYTASZ
Love is a monster
Teen FictionElizabeth była zwykłym dzieckiem, z problemami rodzinnymi, z którymi jakoś sobie radziła. Jej dziecięce życie legło w gruzach, kiedy wbrew jej woli zabrano ją od matki, z którą do dziś nie wie co się stało. Kiedy Elizabeth dorasta i staje się nastol...