Rozdział 8

83 5 0
                                    

Otworzył drzwi od gabinetu dyrektora i stanął naprzeciwko biurka.

-Jak ci minął pierwszy tydzień?

Severus zmarszczył brwi i odpowiedział mrożącym głosem:

-Dobrze, dyrektorze.

-Severusie, słyszałem, że zabrałeś dziś pannę Osprey do Hogsmeade.

Oczy Dumbledore'a świdrowały mu umysł.

-Naprawdę nie mam czego ukrywać. Nie próbuj szukać, bo nic ci nie pokażę. Poszliśmy do gospody. Osprey rozmawiała o czymś z twoim bratem, ale nie jestem w stanie ci powiedzieć czy czegoś się dowiedziała. Była zawiedziona wychodząc.

Dyrektor zastanowił się chwilę i zdjął okulary, żeby przetrzeć oczy.

-Rozumiem.

Przerwał i ponownie się zamyślił.

-Martwię się o Harrego. Słyszałem o incydencie w pociągu...

-Potter jest wyjątkowo żywotny, nie ma się co przejmować.- odpowiedział z ironią.

-Severusie, wydaje mi się, że powinien nauczyć się zaklęcia patronusa.

-Lupin?- rzucił.

Dumbledore spojrzał na niego i kiwnął głową.

-Przekaż mu ten list.- powiedział podając mu kopertę.

Nagle uśmiechnął się żywo i zapytał:

-A jak zajęcia z panną Osprey?

-To bardzo utalentowana czarownica. Zastanawia mnie łatwość z jaką rzuca zaklęcia bezróżdżkowe.

-Och, mnie też tym zaskoczyła. Nie wiem czy wiesz, ale ćwiczę z nią transmutację.

-Tak, mówiła mi.-odpowiedział obojętnie.

Dumbledore uśmiechnął się i dał znak, że rozmowa jest zakończona. Snape nie żegnając go odwrócił się na pięcie i zamknął za sobą drzwi.

Gdy tylko wyłonił się zza posągu usłyszał jakieś szmery. Z prędkością światła skręcił w boczny korytarz z nadzieją na przyłapanie kilku niesfornych Gryfonów

-Stop.- wysyczał słysząc jak ktoś się za nim skrada.- Weasley. Co wy tu robicie?

Bliźniacy uśmiechali się niewinnie.

-Pokażcie.- wskazał na pakunek za plecami.

Fred wyciągnął małe zawiniątko wypełnione cukierkami.

-To tylko słodycze, panie profesorze.

Snape przeszył ich wzrokiem i po krótkiej chwili odwrócił się, żeby odejść szybkim krokiem.

Zastanawiał się nad tym co znowu mogą kombinować te dzieciaki, ale jego rozmyślania przerwało kolejne spotkanie. Nagle poczuł, że ktoś przemyka koło niego. Zjawa zostawiała na podłodze ślady błota.

-Stój.- powiedział mrożącym głosem. Kroki ustały.-Videmus!

Przed oczami Snape'a stanęła Aria. Ubrana była w obcisłe jeansy i bluzę z kapturem z logiem mugolskiej szkoły. Kobieta odwróciła się w stronę profesora i błagalnym wzrokiem spojrzała na niego.

-Uwierzy pan, że byłam na spacerze?

-Znam cię już trochę i nie zauważyłem, żebyś nie umiała chodzić.- powiedział wskazując na jej ubrudzone błotem kolana.- Osprey, co ty znowu wyrabiasz? Życie ci niemiłe, żeby w tej sytuacji po zmierzchu włóczyć się po błoniach?- wysyczał

Dziedzictwo - Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz