Dobry czy zły?

148 8 19
                                    

Po całym dniu w szkole ostatnią lekcją było moje znienawidzone wychowanie fizyczne. Nigdy nie byłam wysportowana a dzisiaj jeszcze mieliśmy połączone lekcje z równoległą klasą do której niestety chodził Noah, jedynym plusem było to, że razem z nim dołączał do nas Matt.

Przebierając się w szatni zadałam dziewczynom moje standardowe pytanie.

- Czy jeśli będę udawać że nie mogę ćwiczyć bo po wf umieram to trener się zgodzi żebym została na ławce - za każdym razem miałam trochę nadzieji aby nie ćwiczyć.

- Nie sądzę kochana - zaśmiała się Emma.

Zobaczyłam tylko jak moja przyjaciółka przewraca oczami. Od jakiegoś czasu zaczęły sobie dogryzać a Mad była o nią zazdrosna.

Potem już w bez zadawania zaczęłam się przebierać i tylko odpowiadałam na to co mówiły dziewczyny od nas z klasy.

Wyszłam z szatni jako pierwsza i oczywiście mój los mnie tak nienawidził, że wpadłam na kogoś koło sama nie znosiłam.

- Nic ci się nie stało? - zapytał dziwnie nie wnerwiony Noah.

- No jak wpadłam na ciebie to jak narazie nic ale mogłam się czymś zarazić - syknęłam na niego i poszłam w stronę wejścia na sale.

Usiadłam przy ścianie i czekałam na wszystkich bo jak się okazało byłam pierwsza.

Po jakimś czasie przyszedł trener i wszyscy inni a ja ubolewałam nad tym że musimy mieć tak beznadziejny przedmiot.

Może nasz nauczyciel nie był zły ale wystarczyło że kazał nam biegać i już go nie lubiłam. 

- Czy panna Morgan słyszy co się do niej mówi? - moje rozmyślania przerwał właśnie trener.

-Przepraszam zamyśliłam się - powiedziałam zgodnie z prawdą ale było mi z tym trochę źle bo ostatnie coraz częściej tak miałam.

Ciekawe dlaczego

- Mówiłem że masz iść z Noah po piłki bo dzisiaj udoskonalamy grę w koszykówkę - No lepiej nie mógł wymyślić, nienawidzę go już.

Nie dyskutując wyszłam z sali i skierowałam się w stronę pomieszczenia.

Szlam korytarzem a za mną słyszałam kroki Mayersa.

Weszłam do nieszczęsnego pomieszczenia i wzięłam jeden kosz z piłkami.

- Tessa, widzę że ostatnio coś jest nie tak u ciebie - zaczął temat debil - wiem, że raczej mi nie ufasz ale nie jestem aż taki zły jak myślisz i mogę cię wysłuchać - mówił jakby nagle mu zależało.

- Mam o tego przyjaciół ale dziękuję - mruknęłam chociaż miałam mu odpowiedzieć żeby się odwalił.

Ostatnio dziwnie przestaliśmy się wyzywać...

Na szczęście nie odzywał się już więcej i wziął drugi kosz a następnie oponę ruszyliśmy z powrotem na salę.

Przejechałam jednym z koszy pod ścianę i usiadłam przy dziewczynach z mojej klasy.

- No dobrze, skoro już wszyscyśmy są to mogę powiedzieć, że dzisiaj to ja dobiorę was w pary żeby może niektórzy się czegoś nauczyli - widziałam, że należałam do osób o których mówił.

- Victoria i Tony, Emma i Julia,Nicole i Maddison, Tessa i Noah... - wymieniał dalej a ja zdenerwowana czekałam tylko aż skończy bo chciałam chociaż spróbować go przekonać.

Wasted wishesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz