Emocje

61 2 0
                                    

Na wstępie zachęcam do komentowania💋

-Jeszcze jedno Morgan - powiedział Noah kiedy zakładałam buty - Audiatur et altera pars.

-Quicumque fuit quondam mendax, semper erit mendax - odpowiedziałam bez zastanowienia.

Wywróciłam oczami i wyszłam z domu Mayersów. Poczułam sporą ulgę, mimo, że nie czułam się tam bardzo źle, to świadomość z kim byłam po jednym dachem mnie dobijała. Wyszłam przez bramę na ulicę i wyjęłam z torebki słuchawki.

Naładowałam je w nocy. To on mnie tu ściągnął, więc mogłam czuć się jak u siebie.

Potrzebowałam spaceru. Może tylko po to żeby poukładać sobie wszystko w głowie.

Kierując się w stronę mojego domu przechodziłam obok kościoła. Stała tam grupa ludzi oraz dziewczynka w białej albie.

Zaśmiałam się na ten widok pod nosem. Ja sama nie przyjęłam żadnego z sakramentów ze względu na to, że moja mama nie wierzyła w kościół, a w Boga. Jej zdaniem jesli poczułabym kiedyś taką potrzebę, to bym o tym powiedziała.

Nigdy się tego nie podjęłam, a wiedziałam że część z tych dzieci tak naprawdę jeszcze nie ma świadomości tego wszystkiego i robią to ze względu na wyznania rodziców.

Sama nigdy nie wierzyłam, a kiedy byłam starsza i zaczęłam mieć swoje własne poglądy byłam najbardziej za Ateizmem co później przekształciło się w Satanizm.

Śmieszyli mnie ci ludzie którzy naprawdę myśleli że krzywdzę zwierzęta i odprawiam rytułały. Byłam za odłamem Laveyańskim i bardzo często musiałam powtarzać, ze tak nie jest.

Nie raz trafiały mi się nieprzyjemne sytuacje kiedy ktoś się o tym dowiedział. Niestety jeśli ktoś nie chce zmienić swojego myślenia, to twoje starania nic nie dadzą.

Szłam dalej słuchając muzyki i myśląc o tym wszystkim.

***

Otworzyłam drzwi do mieszkania. Od razu po wejściu przywitał mnie Karmel.

- Cześć - krzyknęła mama ze swojej sypialni.

Zdziwiłam się, weszłam po cichy, bo nie wiedziałam czy jeszcze nie śpi.

Rzuciłam klucze na szafkę i przekręciłam za sobą zamek.

Przez myśl przeszło mi, że to i tak nie ma sensu, jeśli ktoś tak po prostu wchodzi sobie do mojego mieszkania i coś zostawia. Rozmawiałam wtedy z mamą. To nie było nic dla niej.

Męczyła mnie ta sytuacja, nikt z moich bliskich o tym nie wiedział. Mad i moja mama usłyszały taką samą wersję „jest taki chłopak, któremu się podobam i co jakieś czas pojawiają się takie prezenty." Głupio to brzmiało ale nie dopytywały, a głównie o to chodziło.

Przeszłam szybko do swojego pokoju i od razu zaczęłam wyjmować z białej szafy ubrania. Miałam zrobić porządki, ale jak to ja byłam zbyt leniwa, więc wyjęłam wszystkie bluzki z szafy.

Kiedy trzymałam wszystko w ręku po moje stopy wypadła paczka żyletek.

Sugestia.

Nie. Odłożyłam je na miejsce i w tamtym momencie pożałowałam że nie mogłam się wysilić i pogrzebać w szafce.

Miałam przez cały czas świadomość tego co sobie robiłam i tego nie pochwalałam. Między innymi dlatego to wszystko było schowane, bo tylko w najgorszych momentach nad tym nie panowałam.

Rzuciłam ubrania na łóżko i po chwili szukania znalazłam swój ulubiony czarny top.

Wrzuciłam całą stertę do szafy, a z drugiej wyjęłam czarne dresy.

Wasted wishesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz