Koszmar

152 7 16
                                    

Po jakimś czasie dołączyli do nas Matt i Noah a kelner niedługo potem przyniósł na nasze dania, więc nie było czasu na dogryzanie.

W czasie jedzenia i luźnej rozmowy zadałam jedno z kluczowych pytań.

- Matt, idziesz na tą imprezę w piątek? - zapytałam o coś, co było oczywiste.

- No jasne, a co? - zapytał, ale już wiedział, do czego dążę.

- Czym jedziecie z meczu na tą imprezę?- zapytałam, bo wiedziałam, że będą się rozdzielali na mniejsze grupy, więc na pewno będziemy mogły z nimi jechać.

- Jedziemy z Davidem — mruknął Noah — wy jesteście zaproszone?! - zdziwił się, jakby zrozumiał to dopiero teraz.

- Tak, jakbyś nie zauważył wcześniej — tym razem odezwała się Mad.

- No widzisz, tym razem nie udało ci się nas pozbyć — zaśmiałam się.

W zeszłym roku na koniec Noah jakimś cudem spowodował to, że nie zostałam zaproszona, jeśli ja nie poszłam, to oczywiście moja przyjaciółka też co było kochane, ale było mi z tym tez źle.

Ten debil myślał, że tym razem też mu się uda. Niestety, mam z Oliverem za dobry kontakt a impreza jest u niego.

- Tak już czasem jest — zacmokałam kiedy skończyłam posiłek.

- Jeszcze zobaczymy — nie wiem, na co on liczył.

Po chwili poprosiliśmy kelnera o rachunek, zapłaciliśmy i wyszliśmy.

Potem z Mad stwierdziłyśmy, że już nigdzie nie idziemy, więc Matt odwiózł mnie do domu.

***

Kiedy wróciłam do domu, zastałam moją mamę siedzącą w salonie, na kanapie i czytając jakąś książkę na czytniku. Od jakiegoś czasu stwierdziła, że nie będzie robiła tego, co ja i przestanie kupować papierowe książki.

- Cześć mamo — powiedziałam podchodząc do niej i od razu się przytuliłam.

- Coś się stało, że sama z siebie się przytulasz? - zapytała, bo jak na mnie było to rzeczywiście dziwne, z jednej strony lubiłam bliskość a z drugiej nie lubiłam się przytulać.

- Po prostu jakoś mam taki dzień — mruknęłam siadając obok niej na narożniku.

Gorszy dzień Tess?

- Jak było na zakupach z Maddie? - zapytała, a ja od razu zaczęłam opowiadać.

- Wiesz, że w piątek jest ten ostatni mecz? - zapytałam o coś, co było oczywiste.

- No tak, Matt cały czas o tym wspomina — zaśmiała się cicho.

- Jak co roku po nim jest impreza, na którą ostatnio są zapraszane tylko bliższe osoby, znajomi i w ogóle, nie wiem do końca, czemu Mad mi powiedziała, że zostałyśmy zaproszone dopiero teraz, ale tłumaczyła się tym, że wiedziała o mojej niechęci do tego typu imprez. Oczywiście wiedziała, jak mnie przekonać, a raczej to ja nie chciałam słuchać jej wykładów na temat tego dlaczego powinnam iść. Dopiero wtedy dowiedziałam się, po co idziemy na zakupy.

Moja mama nie wydawała się zdziwiona moją wypowiedzią i tylko przytakiwała.

Wzięłam torbę i wyjęłam z niej sukienkę, o której moja mama zaczęła wypowiadać się jaka jest ładna i jak ja bad je będę wyglądać.

Starała się mnie wspierać.

Pokazałam jej też czarną torebkę, z której nie była już tak zadowolona, ale stwierdziłyśmy, że będzie pasować.

Wasted wishesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz