Prośba czy obietnica?

66 2 0
                                    

Niedługo później podjechałam taksówką pod klub. Poprosiłam kierowcę, aby poczekał i już w tedy wiedziałam że zapłacę niemało.

Szybko ruszyłam do wejścia. Mimo późnej godziny nie było dużych kolejek do wejścia. W szybkim tempie weszłam do środka i zaczęłam szukać wzrokiem tego debila.

Rozglądałam się chwilę, aż ktoś złapał mnie za rękę.

Była to niska rudowłosa dziewczyna z zielonymi włosami, piegami i śliczną twarzą. Była ubrana w różową sukienkę, a ja przy niej wyglądałam jak jakiś bezdomny.

- Joseline - wyciągnęła do mnie rękę - uprzedzając twoje pytania, jestem jedną z tych mitycznych przyjaciół Noah, o których każdy słyszał ale niewiele osób nas poznało.

- Czyli pewnie wiesz, że do mnie dzwonił - mruknęłam.

- Zaprowadzę cię do naszego stolika i wszystko ci wytłumaczymy - powiedziała łapiąc mnie za rękę.

Przeszłyśmy przez cały klub aż do jednego ze stolików.

- To teraz czekam na wyjaśnienia - powiedziałam patrząc na piątkę osób siedzących przy stoliku.

Aha, jak widać wspaniała siódemka.

Jeden z chłopaków wstał i wyciągnął do mnie rękę.

- Fols - przedstawił się a ja już wiedziałam, że chce się dowidzieć jaka historia kryje się za tą ksywką.

- Tessa - odpowiedziałam na co zrobił wielkie oczy - przepraszam ale to nie czas na przedstawianie się. Spieszę się, a przyjechałam z czystej przyzwoitości.

- Ludzie, wy chyba nie chcecie powiedzieć że to ta Tessa - powiedział blondyn siedzący na kanapie.

- Najwidoczniej to o nią chodziło - odezwała się dziewczyna siedząca tuż obok niego.

- Kochanie, w skrócie, jak pewnie wiesz Noah zawsze po meczach ma dwie imprezy. Te z wami i z nami. Dzisiaj przyjechał wyjątkowo wcześnie, ale był dosyć mocno zdenerwowany. Nie chciał nam powiedzieć o co chodzi. Dopiero kiedy się upił powiedział że pokłócił się z jakąś dziewczyną o powiedział coś czego nie chciał i czego nie miał na myśli, reszty nie zrozumieliśmy, ale po jakimś czasie do kogoś zadzwonił, a kiedy spytałam go do kogo, powiedział, że do ważnej osoby której należą się  przeprosiny. Wychodzi na to że sytuacja dotyczy ciebie.

- Kurwa dlaczego ja - jęknęłam - miło było poznać, ja spadam i zgarnę tego debila.

Pomachałam im i podeszłam do baru. Miał się tam znajdować. Jego przyjaciółka się nie myliła.

- Czeeeeeeeść - powiedział kiedy mnie zobaczył - msimy pgadć - zaczął.

- Pogadamy to jak trochę wytrzeźwiejesz bo ciężko cię zrozumieć - mruknęłam - zawiozę cie do domu.

- Nby czym łak tys nje masz prawza j...- zaczął mówić, ale przerwałam tę mękę nam obojga.

- Taksówką - powiedziałam jednocześnie pomagając mu wstać - jest u ciebie ktoś w domu? Odpowiedz tylko tak lub nie.

- Njeeee - ten typ naprawdę nie umie pić.

Wyszliśmy z klubu i wsiedliśmy do taksówki.

Całe szczęście, że znałam adres, bo nie wytrzymałabym jego bełkotu.

Do domu mieliśmy jakieś dwadzieścia minut. Przez cały ten czas musiałam pilnować, żeby nie zasnął.

Przez całą drogę spoglądałam to na okolicę, to na niego, żeby nie zasnął.

Po zapłaceniu sporej kwoty szybko wysiadłam z auta i przebiegłam na drugą stronę. Pomogłam wysiąść termu debilowi i razem ruszyliśmy do bramy. Mieszkał w jednym z bogatszych domów na obrzeżach miasta.

- Gdzie masz klucze - zapytałam Mayersa, na co się lekko uśmiechnął.

- W kieszeni bluzy - wymamrotał - wyjmij sobie.

Czyli o to mu chodzi. Tak się nie bawimy. Cały czas pozwalając aby opierał się na moim ramieniu niewzruszona sięgnęłam do jego kieszeni i je wyjęłam.

Spojrzałam na niego czekając na odpowiedź.

- Ten większy - powiedział tak jak to by było oczywiste. To nie ja byłam tak pijana że ktoś mnie musiał odprowadzić. Z drugiej strony... dlaczego nie zrobili tego jego przyjaciele. Przecież byli w lepszym stanie.

Otworzyłam furtkę i razem przeszliśmy w kierunku wejścia. Przyjemnie to mi nie było, bo mimo wszystko ciężko się poruszać z kimś wiszącym na ramieniu.

Dopiero po otwarciu drzwi do domu pomyślałam o tym, że przecież furtka jest też na kod i to jego mogłam użyć. Moja głupota nie zna granic - pomyślałam i wywróciłam oczami.

Weszłam do środka i się rozejrzałam. Wszystko wyglądało dokładnie tak samo jak rok temu. Oczywiście jednym z kilku razy kiedy byłam w domu Mayersa była to kolacja na którą moja mama była zaproszona razem ze mną. Jego rodzice są może mili, ale i tak było dziwnie.

***

Witam witam!
Ostatnio rozdział dłuższy teraz krótszy i dajemy radę. Co mam wam powiedzieć... nie jest wesoło ale
Kto wie...

Nie chce wam spojlerować haha

Mogę powiedzieć, zastanawiam się co zrobić z okładką i szukam kogoś kto mi pomoże bo sama nie umiem haha

Nie przedłużając

Wpadajcie na tt; victoriawomar
Coś tam wrzucam czasem jakieś rozdziały czasem tiktoki wspierającej osoby

Kocham i do następnego xxx

Wasted wishesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz