Rozdział V

26 3 0
                                    

Maddison

Nie wiedziałam, czy to, że myślałam o Connorze przez miniony weekend powinno być niepokojące. Właściwie nie chciałam o nim myśleć, ale za każdym razem orientowałam się dłuższy czas po tym, jak myśli zdążyły się już przewinąć. I doszłam do wniosku, że nie jestem w stanie ich kontrolować.

Było mi po prostu cholernie wstyd za to, czego dokonałam. Błędnie twierdziłam, że alkohol zatrze moją pamięć. Wyrzuty sumienia zdawały się nie do opanowania. W dodatku Connor kilkakrotnie starał się ze mną kontaktować, ale ja byłam tylko zdolna patrzeć się na wibrujący telefon. Nawet go nie dotknęłam. Nie było takiej opcji.

Przez ostatnie wydarzenia, nie miałam nawet ochoty usiąść do nauki, żeby przygotować się na pierwsze kolokwium. Boję się nowych rzeczy i nie będę wcale zdziwiona, jeśli w noc poprzedzającą egzamin będę się przebudzała kilkakrotnie. Bywa to irytujące, jednak nic nie mogę na to poradzić. A fakt, że nie czuję się dobrze przygotowana, spotęguje moje obawy.

Za dużo myślałam o tym, żeby nie myśleć. I nie wiedziałam, co zrobić, żeby temu zaradzić.

Odgłos mojego brzucha przypomniał mi, że nawet nie pamiętam, kiedy jadłam. Przeszłam przez jedną z głównych ulic San Diego, w której roi się od pieszych. To miasto nie działa na mnie dobrze. Przypomina mi na każdym kroku o chwilach, które tutaj spędziłam z Hunterem. O wizji przyszłości, z której teraz pozostały tylko szczątki. Nigdy bym nie przypuszcza, że moja relacja z facetem, na którym tak mi zależało, skończy się w taki sposób. Nikt nie przypuszczał. Minął miesiąc, a ja nie wiem, kiedy nadejdzie moment, gdy już nie będę płakać nocami w poduszkę. Zbyt dużo już wylałam łez na faceta, który na to nie zasługuje.

Martwił mnie też fakt, że w każdej chwili mogłam go spotkać. Wyprowadziliśmy się obydwoje ze wspólnego mieszkania, ale nadal przebywaliśmy w tym samym mieście. Prędzej czy później, musiałam być przygotowana na okoliczność, że spotkam Huntera. Może w sklepie spożywczym przy kasie, a może w banku, czy przechodząc spacerem miniemy się jak nieznajomi. Bałam się tego, że kiedy to nastąpi, będę wciąż żywiła do niego uczucia, a on? On może wtedy obejmować inną kobietę. Byłam niemal pewna, że jest do tego zdolny i gotowy.

Otwarłam drzwi bloku mieszkalnego, gdy wtem, z drzwi wyszła pani Brown. „Wyszła" to za mało powiedziane. Ona wystrzeliła z tych drzwi niczym petarda. Na jej twarzy malowała się wściekłość wymieszana z chęcią zemsty. Bałam się, do czego tym razem w ich relacji mogło dojść. Chyba pierwszy raz odkąd się tutaj wprowadziłam, pominęłam ich kłótnie.

Mój blok mieszkalny nie należy do najładniejszych. O ładnym mogłam mówić, gdy mieszkałam z Hunterem. Z obecnego, ze ścian odchodzi farba, co nie jest tak bardzo drażniące jak fakt, że w mieszkaniu notorycznie się coś psuje. Jak nie kran, to spłuczka klozetowa. Jak nie spłuczka klozetowa, to przepalone żarówki. Jak nie one, to zawiasy w szafce. I nie, żebym miała o to problem. W końcu rzeczy się psują i taka jest kolej rzeczy. Ale miałam wrażenie, jakby te rzeczy jedna po drugiej miały ze sobą spisek przeciwko mnie.

Otwarłam drzwi mieszkania, i byłam gotowa rzucić się na łóżko. Ten dzień był męczący, mimo, że miałam tylko dwa wykłady. Byłam cholernie głodna i jeśli za chwilę czegoś nie zjem, to przewrócę się i nie wstanę.

A ostatnio zbyt mało jadam. Dopiero wtedy, gdy sobie przypomnę, że jestem istotą ludzką, która powinna od czasu do czasu coś zjeść.

W lodówce nie czekało na mnie zbyt wiele, oprócz dwóch ostatnich plasterków żółtego sera, kostki masła i dżemu wiśniowego.

Nie miałam zbyt dużego wyboru, więc postanawiam zadowolić się kajzerką z serem.

Kajzerką, która leży na blacie od dwóch dni i gdy biorę pierwszy kęs, w całym mieszkaniu słychać tylko dźwięk kruszącego pieczywa. No cóż. Albo głód, albo kajzerka. Wybieram drugie, chociaż z grymasem na twarzy.

VanityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz