Po posiłku siadam w fotelu, obserwując jak Harper zabiera ze stołu resztki pandoro. Chwyta Remy pod ramię i ciągnie ją za sobą, prawdopodobnie do kuchni, by zapakować jej resztę babki do domu. Nie chcę zostawiać Remy samej, by nie narażać jej na zbędny stres, ale obejmując rolę jej cienia, mogę sprawić, że moje dotychczasowe starania o zapewnienie jej komfortu szlag trafi. Chyba dobrze dogaduje się z Harper, więc należy się im przestrzeń, a nawet gdyby było inaczej, zauważyłbym to podczas obiadu - a przynajmniej powinienem.
- Długo się spotkacie?
Zerkam na mamę, która przechodząc obok mnie prawie potyka się o własne nogi, ale ostatecznie bezpiecznie siada na kanapie.
- To przyjaciółka - wyjaśniam chłodno.
- Ładna. Sympatyczna. - Upija dużego łyka drinka. - Może trochę nieśmiała. A jednak tylko przyjaciółka.
Milczę, bo nie mam ochoty zaspokajać w żaden sposób jej ciekawości.
- Dobrze, że ją zaprosiłeś. Jeszcze tylko James sobie kogoś znajdzie i nie będziecie mnie już do niczego potrzebować. Odstawicie starą matkę do domu opieki.
- Chcę cię tylko poinformować, że od jutra nie będzie w tym domu nawet kropli alkoholu.
- Słucham? Chyba się przesłyszałam.
Odpalam papierosa, unikając jej rozdrażnionego spojrzenia.
- Ian. - Głos ma ostry, przypominający mi o latach, gdy jako dziecko otrzymywałem od niej reprymendę. - To wasz dom rodzinny i zawsze nim będzie, ale nie masz prawa decydować o zaopatrzeniu mojego barku.
- To była informacja. Nie temat do negocjacji, bądź zaopiniowania.
Wstaję i opieram się ramieniem o belkę kominka, gdzie w płomieniach trzaska drewno. Nie chcę widzieć karcącego spojrzenia matki. Sprzeczki do niczego nie prowadzą, choć mam wrażenie, że ona właśnie do tego dąży. Chce konfrontacji, a ja unikam jej za wszelką cenę.
- Teraz czas na nalewkę, żeby to wszystko strawić - rzuca donośnym głosem Sergiusz.
- O czym myślisz, Soran, gdy nie jest to jedzenie? - pyta Tom.
- To zależy.
- Od?
- Od tego, czy jestem głodny, czy nie.
Sergiusza nakłada sobie na talerz kolejną porcję pieczonego dorsza.
- Ale ja właśnie pytam... - wzdycha ciężko Tom. - A zresztą. Nieważne. Jaką mamy nalewkę?
- Nawet w święta? - Anna patrzy na niego wzrokiem rzucającym pioruny, nawałnice i inne kataklizmy.
- Ale ja nie wypiłem nawet kropli.
- No właśnie. To dla ciebie idealna dawka.
Tom ze swoją słabością do mocnych trunków vs Anna - czujna żona to zwykle dla mnie komiczny obrazek, ale nie tym razem. Częściowo myślami jestem przy interesach, do których jeszcze dziś muszę przysiąść, a druga półkula mózgu myśli o tym, gdzie jest Remy. Najgorsze połączenie.
Odpowiedź przychodzi sama, tudzież we własnej osobie, wchodząc właśnie z moją szwagierką do salonu.
- Kochana, zdejmij już te szpilki, bo chyba cisną. - Harper posyła Annie wymuszony uśmiech i rusza do stołu, skąd bierze kieliszek i napełnia go winem. - Remy, masz ochotę?
- Nie. Dziękuję - odpowiada.
- Będziemy pić nalewkę, królowo. Nalewkę. Przeliterować? N-A-L-E-W-K-Ę - burzy się Sergiusz.
CZYTASZ
Bractwo Omerta [2] - Pokuta (ZAKOŃCZONE)
Mystery / ThrillerDruga część Trylogii Bractwa Omerta. [+18] *** "Co zrobisz, jeśli zostanę?" Ojcze Wszechmogący. Mój Ojcze. Moja zgubo i upadku. Dlaczego ciągnę ze sobą wszystkich na dno? Dlaczego nie możesz ich uleczyć? Odciążyć? Ile razy upadnę zanim pozwolisz m...